Ostatnie sekundy meczu.
Czuję jak niemalże wszystkie emocje buzują we mnie i wystarczy tylko jeden ruch, żeby dać im upust.
Słyszę tłumy uczniów na trybunach skandujących tak głośno jak się tylko da nazwę naszej drużyny i moje imię. Liczą na nas. Chcą, żebyśmy znów przynieśli szkole chwałę, a my nie mamy zamiaru ich zawieść. Ja nie mam takiego zamiaru. Uwielbiałem czuć te niesamowitą satysfakcję i widzieć te setki szczęśliwych twarzy, gdy odnosiliśmy kolejne zwycięstwo. Nie mogło być inaczej tym razem.
Jeszcze przez moment wsłuchuję się w odgłosy wiwatów, ale wiem, że muszę się odciąć od tego wszystkiego i jedyne co po chwili słyszę to odgłos mojego bijącego serca, a przed sobą widzę twarz przeciwnika. Łapię z nim kontakt wzrokowy na dosłownie mili sekundę i wracam spojrzeniem do stojącego za mną Kaia dając mu znak, że to on otrzyma piłkę. Chłopak kiwa lekko głową dając mi do zrozumienia, iż wie czego od niego oczekuję. Nie potrzeba nam było nic więcej.
Nagle rozlega się gwizdek sędziego.
Od razu łapie piłkę w obie dłonie i podaję ją do Kaia. Chłopak natychmiast zaczyna biec przed siebie, a reszta drużyny toruje dla niego drogę odpychając przeciwników we wszystkie strony.
Nie tracę ani chwili dłużej i zaczynam przedzierać się między przeciwnikami. Jeden z nich uderza mnie z całej siły z łokcia w żebra, ale ja nie mam zamiaru się zatrzymać i odpłacam mu tym samym.Widzę Kaia biegnącego po drugiej stronie boiska tuż przy samej lini końcowej. Wiem, że muszę być czujny, jednak mam nadzieję, że nasz kapitan skończy te akcję zupełnie sam. Jest już tak blisko, niewiele zostało do wykonania przyłożenia.
Widzę jak za nim biegnie kolejny przeciwnik i próbuje powalić go na ziemię ciągnąc za jego koszulkę. Chłopak zachwiał się, ale zanim upadł w ostatniej chwili przerzucił piłkę przez całą szerokość boiska, która wpadła prosto w moje ręce.
Na mojej drodze nie było zupełnie nikogo.Droga do zwycięstwa stała dla mnie otworem.
Przycisnąłem piłkę do klatki piersiowej i ruszyłem sprintem przed siebie.
Czułem jak z każdym kolejnym postawionym krokiem moje serce coraz bardziej przyspiesza. Adrenalina buzowała w moich żyłach i nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu, gdy przeskoczyłem przez linie końcową i rzuciłem z całej siły piłką o ziemię zdobywając dla mojej drużyny zwycięskie punkty.Wziąłem głęboki oddech i odwróciłem się za siebie. Pierwsze co zobaczyłem to zawodników swojej drużyny biegnących w moim kierunku. Zaciągnąłem z głowy kask i przeczesałem dłonią kruczoczarne włosy napawając się tą chwilą i wsłuchując się w skandowane przez widownię na trybunach moje imię.
W takich właśnie chwilach czułem, że naprawdę żyję.
Zaśmiałem się, gdy Kai jako pierwszy wskoczył mi w ramiona. Przez chwilę próbowałem zachować równowagę, ale upadłem na ziemię razem z chłopakiem, a reszta zespołu wskoczyła na nas celebrując kolejny sukces. Nie było to zbyt komfortowe, ponieważ łokieć mojego przyjaciela wbijał mi się boleśnie w żebra, ale nie miało to dla mnie większego znaczenia dlatego, że znów mi się udało. Nam się udało.
Po chwili dopiero mogłem znów stanąć na nogi.
Kai ściągnął z głowy kask, więc mogłem zobaczyć twarz promiennie uśmiechającego się do mnie srebrnowłosego. Objął mnie ramieniem i razem powoli ruszyliśmy w kierunku trybun, aby podziękować wszystkim uczniom oraz innym kibicom zebranym na widowni. Gdy stanęliśmy całą drużyną przed nimi natychmiast rozległy się gromkie brawa i tłum zaczął wykrzykiwać klasyczne "dziękujemy".
To było naprawdę niesamowite uczucie. Kompletnie nie do opisania. Coś takiego trzeba po prostu przeżyć. Dla takich własnie chwil cieszyłem się, że uprawiam ten sport.
CZYTASZ
I Will Remember
FanfictionChanyeol jest rozgrywającym szkolnej drużyny futbollowej. Praktycznie za każdym razem prowadzi swoją drużynę do zwycięstwa. Jest gwiazdą szkoły, z którą chce się przyjaźnić każdy. Jednak jego najlepszym przyjacielem od dzieciństwa jest Kai, kapitan...