30. Kłopoty

795 56 9
                                    

     Bella siedziala nieruchomo na fotelu przy biurku w gabinecie Dyrektora. Wpatrywała się w podłogę.

   -Isabello...- zaczął Dumbledore.

   -Pewnie będzie chciał mnie Pan wyrzucić  że względów bezpieczeństwa...

   -Oczywiście, że nie- zdziwił się Albus- musimy zabezpieczyć szkołę.  Nie wiadomo co się będzie działo.

   -Ale jeśli oni umrą? Co będzie wtedy?- dziewczyna zadrżała.

   - Nic takiego się nie stanie- odpowiedział szybko Remus, który położył na jej ramieniu dłoń.

   -Bello, widziałaś wczoraj Kaia?- spytał Dyrektor.

   -Rano i w południe owszem,  ale wieczorem nie było mnie w części Krukonów. Byłam z Gryfonami.

   -Pytałem resztę Krukonów i oni również nie widzieli go- powiedział sam do sobie Dumbledore- może lepiej że Cię nie było,  bo gdybyś była to może by się to gorzej skończyło.

Dziewczyna spojrzała w błękitne oczy Dyrektora. Wzięła głęboki oddech.

   -Dumbledore, co my mamy robić?- zapytał Lupin.

   -Najważniejsze to musimy Cię ochronić,  panno Black.

   -Kolejny raz, czemu ja do cholery- przeklnęła pod nosem.

   -To nie twoja wina. Zaczęło się to...

   -Tak wiem, ponad tysiąc lat temu- mruknela.

Nagle do gabinetu wpadła profesor McGonagall.  Wszyscy w gabinecie spojrzeli na nią. Na jej twarzy malowal się strach i niepokój.

   -Minervo- Dumbledore wstał i podszedł do nauczycielki- co się stało?

   -Zaginęli kolejni- kobieta popatrzyła na Bellę- panna Evans...

Bella wstała na równe nogi i spojrzała na Remusa.

   - Nie będzie kolejnej ofiary!- krzyknęła dziewczyna.

Bella przygotowała się do biegu. Remus próbował ja złapać,  ale dziewczyna wybiegła z gabinetu.

     Bella dotarła w końcu do Pokoju wspólnego Gryffindoru. Dziewczyna miała zalzawione oczy, ale żadna łza nie splywala jej po policzkach.

   -Gruba damo... proszę... wpusc mnie...

Kobieta w różowej sukni zerknela na załamana dziewczynę i wpuscila ja do środka bez słowa. Dziewczyna weszła do salonu, w którym siedziało pełno uczniów.  Zalamanych i przestraszonych. Wszyscy zauważyli Bellę I na nią patrzyli.

   -Gdzie James?- zapytała dziarsko.

   -U siebie- powiedziała jakaś dziewczyna.

Bella kiwnęła głową i szybko udała się do jego dormitorium. Otwarla drzwi bez pukania . Weszła niepewnie i przelknela ślinę.

   -James?

Przed dziewczyną stanął Syriusz.

   -Załamał się- powiedział cicho. Jego głos również drżał.

   -Jak to się stało?

   -Znaleźliśmy kartkę w pokoju Lily. Napisane krwią...

Dziewczynę przeszedł dreszcz.

   - Co było napisane?

Syriusz położył dłoń na policzku siostry.

   -Idę po Ciebie Isabello Black, ofiar będzie więcej chyba że...

   -Chyba że co?

   -Po prostu że ofiar będzie więcej- skończył szybko Syriusz,  wyraźnie zakłopotany ...

Dziewczyna przepchała się przez Syriusza i dotarła do Jamesa. Siedział na łóżku,  twarz miał ukrytą w dłoniach.  Bella usiadła obok chłopaka,  położyła rękę na jego udzie.

   -James...Jamie...

Chłopak odkrył twarz. Był cały czerwony, a oczy miał szkliste ...

  -Znajdziemy ją...- powiedziała cicho- mam plan... Ale będą kłopoty...  

Jestem ~HUNCWOCI✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz