40. Bratnie dusze

742 56 5
                                    

     -Wyglądam dobrze?- zapytała Bella.

   -Wyglądasz cudnie!- podnieciła się Lily- Masz cudowną suknię, jak księżniczka, czy królowa.

   -Dziękuję, Lily. Masz jakieś informacje jak chłopcy się przygotowują?

   -Nie mam pojęcia.

Bella spojrzała na siebie w lustrze ostatni raz i odwróciła się do rudowłosej. Ta również była już gotowa. Uroczo wyglądała w złotej sukience do kostek z odsłoniętymi ramionami, rozpuszczonymi rudymi włosami, ale dzisiaj Bella ma być tą piękniejszą. Faktycznie wyglądała jak księżniczka. Suknia, dość ekstrawagancka i cholernie droga, była do kostek, na cienkich ramiączkach owiniętych wokół szyi i odsłaniała częściowo plecy. Ciemne włosy opadały na biały materiał falami, a srebrny "diadem" trzymał niektóre kosmyki, aby nie opadły na czoło.Delikatny makijaż uwydatniał jej kości policzkowe, pociągłą twarz, zadarty nos i groźne oczy. Bella spojrzała przez okno. Znajdowała się w jednym z namiotów, rozstawionych niedaleko polany, na której jeden wielki namiot miał być miejscem całego zdarzenia.

   -Macie jakieś plany co do przyszłości, z Remusem?- zapytała Lily.

   -Nie do końca. Nadal się zastanawiamy co i jak.

   -Cieszę się, że Remus ma Ciebie. Otwarł się przy Tobie, i to bardzo.

   -Naprawdę?

   -Pewnie nie wiedziałaś, ale ja i Remus od pierwszej klasy byliśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi. Dalej byliśmy, ale już tego tak nie było widać.

   -Dlaczego?

   -ja jakoś w tym czasie dogadałam się z moimi współlokatorkami, bo kiedyś w ogóle nie gadałyśmy. W międzyczasie ty zaczęłaś naukę i zajęłaś się Huncwotami. Remus się częściej uśmiechał, a James się ode mnie odczepił- zaśmiała się.

   -Nigdy nie mówiłaś, jak było kiedyś.

   -Bo w zasadzie to rzadko gadałyśmy. W tych młodszych klasach James bardzo mi dokuczał. Dopiero po pewnym czasie zmądrzał.

   -On nigdy nie zmądrzał- zaśmiała się Bella.

   -Owszem, ale kiedyś było gorzej. Ojejku! Która to już godzina! Zaraz powinnyśmy być w głównym namiocie. Chodź, szybko!


     -Możecie się pocałować!

Odleciałam. Może i nie mogłam się zdecydować kogo kocham bardziej, ale to Remus sprawiał, że odlatywałam. Czułam się jak ptak, wolna i lekka. Pocałunek trwał pewnie ze trzy sekundy, ale dla mnie były to godziny, wieki. Nie widziałam twarzy Remusa, ale po prostu czułam jak szczęście i ulga od niego promienieje. Czułam jakbyśmy tylko my tu byli. Nie słyszałam nic, tylko nasze bicie serca. Dokładnie bijące w jednym rytmie, jak dwie bratnie dusze.

   -Kocham Cię- wyszeptał Belli do ucha i przytulił do swojego ciała.

Teraz Bella usłyszała cały świat. Ludzie bili brawo, ptaki śpiewały, a delikatny wiatr szumiał wśród drzew jakby grał jakąś nieznaną melodię.


     Zachód Słońca już dawno minął, a nocne niebo oświetlały gwiazdy. Na parkiecie wiele par tańczyło w melodię grającej orkiestry. Bella wtulona była w ciało Syriusza, oni również bujali się w rytmie muzyki.

   -A kiedy ty będziesz myślał o czymś poważnym?

   -Właśnie mówisz o "czymś poważnym" do niepoważnego człowieka.

   -Wiecznie młody nie będziesz.

   -Oj Bella, Bella. Do kiedy będę głupi, będę szaleć, kiedy zmądrzeje, pomyślę o czymś poważnym.

   -A kiedy zmądrzejesz?

   -Gdy przestanę być głupi.

   -Wiele mi to mówi- mruknęła pod nosem

   -A ty co zamierasz?

   -Jeszcze nie wiem, ale jeden plan mamy z Remusem i chyba już mogę Ci powiedzieć.

   -Mianowicie?

   -Wyjeżdżamy z Remusem.

   -Spodziewałem się tego. Coś jak miesiąc miodowy?- w ogóle nie był zaskoczony.

   -Myślę, że troszeczkę dłużej...- powiedziała delikatnie.

   -Czyli?

   -Dokładnie jeszcze nie wiemy, ale wiesz... chcemy się trochę usamodzielnić i pobyć tak sami, żeby się bardziej poznać i wiesz...

Syriusz zmarszczył brwi delikatnie.

   -A kiedy wyjeżdżacie?

   -Więc... Dzisiaj jeszcze...

   -Co? Dzisiaj? 

   -No jakoś tak wyszło...

   -Nie ma co się teraz denerwować, muszę zaakceptować, ale następnym razem powiedz mi następnym razem.

   -ta... Następnym razem...


     Goście powoli zaczęli opuszczać wesele, aż została tylko Bella z Remusem i Huncwotami, Lily. 

   -Powiecie nam, gdzie się wybieracie?- zapytał Syriusz.

   -Tajemnica- powiedział Remus.

   -Na ile?- spytał Peter.

   -Tajemnica- powiedziała Bella.

   -Czy kiedyś wrócicie?- odezwał się James, który w oczach miał ukryty ból.

   -Kiedyś muszą przecież- odpowiedział za nich Syriusz.

   -Nie wytrzymalibyśmy wieczności bez was- uśmiechnął się Remus.

   -Dobra, Remi, chyba już czas- odezwała się Bella.

   -Racja. No to do zobaczenia.

Zaczęli się żegnać. Na ostatni ogień poszedł James. Bella wpadła w jego ramiona. James ścisnął ją mocno. 

   -Wróć proszę... Wróć... 


Jestem ~HUNCWOCI✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz