I am fool for you

2K 166 124
                                    

Kolejne trzy tygodnie były w miarę dobre. Louis nadal pracował i był wręcz uwielbiany przez klientów. Wychodził do Zayna albo Nialla i spędzał z nimi wieczory. Coraz częściej szczerze się uśmiechał. Wyremontował salon i nareszcie czuł się jak u siebie w domu. Krótko mówiąc, było dobrze.

Na pozór.

Bo mimo wszystko Louis coraz bardziej zatracał się w smutku i innych uczuciach, których nie potrafi nazwać. Nadal nie wchodził na górę do swojego pokoju, wciąż przepłakiwał noce i rozmyślał nad tym, co by było, gdyby.

Harry przestał przychodzić do restauracji, przez co nie widzieli się ani razu od ich ostatniej rozmowy. Sprawiło to, że Louis miał wyrzuty sumienia, że przez niego Harry nie czuje się swobodnie i musi zmieniać nawyki. Wywołało to też tęsknotę. Podobną do tej odczuwalnej po wyjeździe jednak inną. Louis sam nie rozumiał, co tak do końca czuje.

Tego wieczoru Louis siedział sam, oglądając telewizję. Nie miał ochoty na nic, a że nie lubił ciszy, skończył z paczką ciastek na kanapie, śledząc wzrokiem bezsensowny teleturniej. Minął mu tak cały wieczór, a on, mimo że nie robił nic, był bardzo zmęczony.

Było kilka minut po północy, gdy w samych dresach mył zęby i myślał co założyć rano do pracy. Nagle ciszę przerwał uporczywy dzwonek do drzwi. Pierwszą myślą Louisa był pijany Niall, ale później przypomniał sobie, że chłopak był umówiony na wieczór ze swoją dziewczyną.

Zaintrygowany, ale i lekko przestraszony Louis opłukał usta i podszedł do wejścia. Zapalił światło przed domem i w małej szybce w drzwiach zobaczył... Harry'ego.

Bez zastanowienia, szybko otworzył drzwi. Widok przed nim sprawił, że jego klatka piersiowa mocno się zacisnęła, a serce zaczęło uderzać coraz mocniej.

Harry stał zgarbiony, patrząc w dół. Jego włosy, jak i ubrania były przemoczone od padającego na zewnątrz deszczu. Cały drżał, a jego policzki były mocno zaróżowione. Powoli uniósł głowę, dzięki czemu Louis dostrzegł jego zielone, lecz przysłonięte mgłą i pełne łez oczy, które patrzyły wszędzie tylko nie na Louisa.

- Harry co ty tutaj robisz? Wejdź szybko do środka, cały się trzęsiesz! - zawołał zaraz po ocknięciu się, wciągając chłopaka do środka.

- Musisz się ogrzać i wysuszyć. Chodź, zdejmiesz te mokre rzeczy. Zaraz dam ci coś mojego - mówił, mimo że wydawało mu się, że Harry nie zwraca na to uwagi.

Zupełnie jak podczas ich pierwszego spotkania spanikowany Louis zaciągną prawie siłą przestraszonego, choć tym razem na szczęście przemoczonego, a nie pobitego Harry'ego do łazienki.

Dopiero gdy dotarli na miejsce, spojrzał na twarz loczka i zobaczył ten nieobecny wzrok i powiększone źrenice. Przełknął ciężko ślinę i chwycił Harry'ego za ramiona.

- Czy ty cos brałeś? - zapytał, próbując zachować spokój.

Harry nie odpowiadał, a Louis nie zamierzał tracić na to teraz czasu. Szybko zdjął doszczętnie mokrą koszulę i z trudnością pilnując, żeby Harry nie upadł, ściągnął jego spodnie i skarpetki. Potem otulił go największym puchowym ręcznikiem, jaki posiadał i posadził na wannie.

Po kilku chwilach pomagał Harry'emu założyć największe dresy znalezione w szafie i rozciągnięty gruby sweter. Tomlinson dopiero w tamtym momencie zdał sobie sprawę z ich różnicy wzrostu.

Louis powoli zaprowadził chłopaka do salonu, gdzie okrył go szczelnie kołdrą. Usiadł obok i odetchnął głęboko, zaczynając myśleć, jak powinien się zachować.

- Skarbie co tutaj robiłeś? W środku nocy? I w taką pogodę?

Harry zagryzł wargę, a z jego oczu znów pociekły łzy, które Louis natychmiast otarł kciukiem.

- Ciii... jestem tutaj, nie płacz już. Co się stało aniołku?

- On... on mnie zostawił. Tak samo, jak ty.

Louis zastygł w bezruchu. Liam go zostawił? To dlatego Harry jest teraz ledwo przytomny i płacze? Ale dlaczego przyszedł z tym właśnie do Louisa.

- Możesz... już do dawna... tak bardzo... możesz mnie przytulić? - ostatnie zdanie było prawie szeptem.

Louis objął loczka ciasno w swoich ramionach, a on wtulił się, zaciągając się zapachem szatyna. Tomlinson miał ochotę płakać. Od tak dawna o tym marzył. Mimo że wyobrażał to sobie w innych okolicznościach, ale liczył na to, że teraz będzie tylko lepiej.

Louis ułożył ich tak, aby leżeli obok siebie pod kołdrą. Widział, że Harry śpi, ale nie potrafił zmusić się do odejścia. Choć wiedział, że gdy rano Harry odzyska świadomość, będzie zły, niebieskooki nie przejmował się tym. Ważne było, że nareszcie ma Harry'ego obok.

***

Louisa obudził nagły ruch i uczucie pustki oraz zimna. Otworzył oczy lekko zdezorientowany, ale gdy zobaczył siedzącego obok Harry'ego przypomniał sobie, w jakiej sytuacji się znajduje. Nie można było tego powiedzieć o Harrym, który wyglądał na zagubionego i przestraszonego.

- Louis? - zapytał szeptem. - Co ja tu robię?

- Nic nie pamiętasz? - szatyn zmarszczył brwi.

Harry wziął dwa głębsze wdechy i zakrył dłonią usta. Był też strasznie blady. Louis już miał pytać, czy dobrze się czuje, ale Harry go ubiegł.

- Muszę... muszę do łazienki.

Tomlinson podniósł się z kanapy i pociągnął chłopaka za sobą. Gdy tylko weszli do pomieszczenia, Harry ukląkł przy toalecie, oddychając głęboko. Po chwili zaczął wymiotować, a Louis klęczał obok, trzymając jego włosy z dala od twarzy.

- W porządku? - zapytał, podając ręcznik.

Harry lekko pokiwał głową i wytarł kąciki ust. Wciąż pozostawał w tej samej pozycji.

- Co się wczoraj działo?

- Nie wiem - odszepnął, patrząc w dół. - Pamiętam tylko, że chciałem zapomnieć. Poszedłem do klubu i piłem i brałem wszystko ci mi dali.

- Harry wiesz, że to się mogło skończyć tragicznie?

Chłopak milczał, a po chwili wstał na trzęsące się nogi i wraz z Louisem wrócił do salonu.

- Połóż się, a ja przyniosę coś do picia.

Kilka minut później Harry leżał pod kołdrą i popijał herbatę z niebieskiego kubka, a Louis siedział w fotelu obok, pijąc ze swojego zielonego kubka.

- Jak ja się tak właściwie tutaj znalazłem? Bo nie pamiętam kompletnie niczego. I czemu jestem w twoich ubraniach?

- Przyszedłeś tutaj cały przemoczony, zmarznięty i zapłakany, więc się tobą zaopiekowałem.

Milczeli przez chwilę, a cisza robiła się coraz bardziej niezręczna. Harry nie potrafił patrzeć w stronę starszego, rozglądał się po całym pomieszczeniu, przygryzając wargę i zaciskając dłonie na gorącym kubku.

- Co się wczoraj stało? O czym chciałeś zapomnieć?

- To... nie jest takie ważne.

- Harry.

- Możemy porozmawiać rano? Jestem zmęczony i źle się czuję.

- Więc pogadamy rano. Ale o wszystkim.

- Okay.

Harry odłożył kubek i zakopał się głębiej pod kołdrą, zasypiając szybko. Louis natomiast nie zasnął już tej nocy. Był wyjątkowo rozbudzony i czekał w fotelu na ranek i jedną z najtrudniejszych, ale i najważniejszych rozmów w jego życiu.

Bo jeśli jest tak jak myśli i Liam zerwał z Harrym, który jak sam powiedział, wciąż coś czuje do Louisa, to jeśli wszystko sobie wyjaśnią, to czy jest jakaś szansa, na bycie przynajmniej na razie przyjaciółmi?

________

Bardzo dziękuję za przeczytanie. To chyba mój ulubiony rozdział do tej pory i mam nadzieję, że wam również się podobał.

All the love 💗

K.

This Town||L.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz