Rodzina zastępcza

392 18 2
                                    

W korytarzu były kanapy, na których siedzieli różni ludzie, niektórzy gadali ze sobą, niektórzy siedzieli w telefonach, a inni czytali gazety. Domyśliłam się, że są to zastępczy rodzice oczekujący na swoje nowe pociechy.

Skierowaliśmy się w stronę dużych schodów i weszliśmy na 2 piętro, po czym Pan Butler zapukał do największych drzwi na samym środku szerokiego korytarza.

-proszę!- usłyszeliśmy głos jakiegoś mężczyzny zza drzwi. Weszłam powoli rozglądając się dookoła. Biuro było urządzone naprawdę elegancko, wszystkie komody, krzesła i duże zdobione biurko było wykonane z drewna świerkowego, na półkach stało dużo nagród różnego rodzaju, a na ścianach wisiały obrazy, Vincenta Van Gogh'a jeśli się nie mylę.

-Dzień Dobry- Powiedziałam nieśmiało.

-Witaj Phoebe, Witaj Mike, jestem Sam Foster i zajmuję się przydzielaniem rodzin zastępczych dzieciom takim jak ty, usiądźcie proszę- Powiedział uśmiechnięty posiwiały mężczyzna w garniturze, wskazując ręką na fotele naprzeciwko biurka. Usiedliśmy tak, jak prosił i od razu przeszliśmy do konkretów.

-No więc, jest już dla niej jakaś rodzina zastępcza? Czy przenosimy ją do sierocińca w Billingsley?- Zapytał Butler. Zestresowana czekałam na jego odpowiedź.

-Nie będzie takiej potrzeby, wszystkie dokumenty są już podpisane, dziewczyna jedzie do Loganville. Masz szczęście, adoptuje cię naprawdę miła para. Miałem okazję z nimi dzisiaj rozmawiać, będą po ciebie o 18. Do tego czasu zostaniesz w świetlicy.- Powiedział Pan Foster i uśmiechnął się w moją w stronę. Odwzajemniłam uśmiech, chociaż tak naprawdę chciało mi się płakać i trzęsłam się w środku.

-Dziękujemy bardzo Sam. Jesteśmy bardzo wdzięczni, że pomagasz wszystkim poszkodowanym dzieciom z naszego sierocińca.- Odparł Butler wstając. Zrobiłam to samo po czym po pożegnaniu się z starszym panem, wyszliśmy.

Pan dyrektor zaprowadził mnie do świetlicy i pokazał gdzie są książki, po czym oznajmił, że musi już jechać.

-Mam nadzieję, że będzie ci dobrze w nowej rodzinie i poukładasz sobie jakoś życie. Wiem, że jest ci ciężko, bo to nie jest takie proste, żeby zmienić całe otoczenie tak szybko ale wierzę, że dasz sobie radę. Jesteś mądrą dziewczyną. Do widzenia Phoebe.- Powiedział Butler, a ja już nie mogłam wstrzymać łez i zaczęły spływać jedna po drugiej, rysując na moich policzkach mokre ślady. Nic nie mówiąc wtuliłam się w niego i wyszeptałam ciche 'Dziękuję'.

Po czym odsunęłam się i z uśmiechem i załzawionymi oczami patrzyłam jak odchodzi w stronę drzwi. Gdy całkowicie zniknął z mojego pola widzenia obróciłam się w stronę regału z książkami i zaczęłam szukać „Ani z Zielonego Wzgórza".

Barwy Nocy | Noen EubanksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz