Las

361 21 19
                                    

Nie spodziewałam się tego. Pokój był naprawdę duży, bynajmniej dla mnie. Kolorystyka przypadła mi do gustu, ponieważ uwielbiam pastelowe kolory. Ściany były w odcieniach mięty, a meble były białe. Przy wejściu po lewej stronie znajdowało się biurko, na którym leżał laptop. Obok biurka stała szafa z lustrem. Na środku pokoju przy ścianie stało dwuosobowe łóżko a nad nim lampki przypominające gwiazdki, obok łóżka stała toaletka, o której zawsze marzyłam, a po drugiej stronie pokoju znajdował się stoliczek z dwoma fotelikami oraz komoda z telewizorem naprzeciwko łóżka. Okna były dosyć duże, a najbardziej spodobał mi się parapet wbudowany w ścianę tak, aby można było na nim usiąść. Leżały na nim poduszki i kocyk. Wszystkie ozdoby były miętowo-białe, tak jak cały pokój.

-Jest idealny.-Wyszeptałam ze łzami w oczach.

-Bardzo się cieszę- Powiedziała uśmiechnięta Natalie.- Pójdę na dół zrobić kolację, zawołam cię jak będzie gotowa.- Dodała

Uśmiechnęłam się tylko i od razu po tym jak usłyszałam trzask zamykających się drzwi podbiegłam do okna. Widok był całkiem ładny. Naprzeciwko mojego okna stał dom, podobny do naszego, za nim widziałam już tylko rozciągający się zielony las. Uwielbiam wpatrywać się w głąb lasu, czułam wtedy niepokój pomieszany z fascynacją. Patrzyłam się jeszcze chwilę, po czym moją uwagę odwróciło auto podjeżdżające na podjazd domu naprzeciwko. Wysiadła z niego blondynka na oko trochę starsza od Natalie, mała dziewczynka z jasno-brązowymi włosami oraz wysoki farbowany blondyn, chyba w moim wieku. Przyglądałam się nowym sąsiadom, podczas gdy wyciągali z bagażnika torby z zakupami.

-Phoebe, kolacja!- Usłyszałam wołającego Tom'a. Ostatni raz spojrzałam na ciekawego chłopaka, po czym zbiegłam na dół.

-Usiądź gdzie chcesz, zrobiłam ci gofry z nutellą. Mogą być?- Zapytała, a ja szeroko uśmiechnięta pokiwałam energicznie głową.

-Kocham gofry, mogłabym jeść je codziennie!- powiedziałam, a ona się zaśmiała.

Zajęłam miejsce przy stole i zaczęłam jeść ze smakiem.

Po skończonym posiłku pomogłam Tom'owi zmywać naczynia i przy okazji postanowiłam się dowiedzieć czegoś więcej.

-Tom, znasz naszych sąsiadów?- Zapytałam

-Tak, jasne. Obok nas po prawej stronie mieszkają państwo Lovette, bardzo miła z nich starsza para, a po lewej od niedawna mieszka młoda dziewczyna, Melanie, też wydaję się być dobrym człowiekiem.-

-A ci naprzeciwko?- dopytywałam się.

-A no tak, jak mogłem zapomnieć. Bardzo miła rodzina, ostatnio trochę się rozpada, ale naprawdę są świetnymi ludźmi. Szczególnie Noen, starszy syn Brittany. Często pomagał wszystkim w okolicy, najczęściej pani Lovette w jej ogródku. Byłem też na paru przedstawieniach szkolnych, w których występował.- odpowiedział.

-Ile ma lat?- Zapytałam z ciekawości.

-Chyba jest rok starszy od ciebie. Będziesz chodzić z nim do szkoły.-

-Kiedy idę do szkoły?- Bardzo boję się tam iść. Nigdy nie byłam w prawdziwej szkole. Uczyłam się w sierocińcu.

-Zaczynasz naukę już od poniedziałku. Nie martw się jestem pewny, że ci się spodoba.- 

Mam nadzieję, że tak będzie. Chociaż najpewniej zostanę sama uciekając od krzywych spojrzeń rówieśników.

Było już bardzo późno, więc uznałam, że wezmę prysznic i pójdę spać.

Podczas gdy chłodna woda spływała po moim ciele uświadomiłam sobie, że jest dziś już środa i mam jeszcze trochę czasu by obejrzeć okolicę i przygotować się na poniedziałek. Wytarłam się ręcznikiem, przebrałam w piżamę i po wejściu do mojego pokoju od razu rzuciłam się na łóżko. Wiem, że to dziecinne ale boję się ciemności, więc zapaliłam wiszące nade mną lampki i poszłam spać. 

Rano obudził mnie śpiew ptaków. 

Mój naścienny zegar pokazywał godzinę 6:32. Uznałam, że pójdę rozejrzeć się po okolicy. Ubrałam się, umyłam zęby i napisałam na karteczce krótką informację, że wychodzę na spacer, po czym wzięłam w rękę jabłko i wyszłam. Od razu poczułam powiew świeżego powietrza, które rankiem było jeszcze rześkie. Rozejrzałam się i uznałam, że pójdę drogą w prawo.

Szłam przed siebie spokojnym krokiem jedząc jabłko, wsłuchując się w dźwięki natury i rozglądając się dookoła. Było tutaj bardzo spokojnie. Nie było nigdzie żadnego domu, ludzi, nie słychać było warkotu silników. Znajdowałam się na drodze otoczona lasem. Zobaczyłam leśną dróżkę skręcającą w lewo, więc bez zastanowienia się nią udałam. Doprowadziła mnie ona do nie za dużej polany. Byłam zachwycona, widząc specjalnie wydrążoną ławeczkę w kłodzie stojącej na jej środku. Przebiegłam po mokrej trawie omijając śliczne kwiaty, które pokryte rosą wyglądały jakby utkwiły w krysztale i położyłam się wzdłuż „ławeczki". Patrzyłam na przemieszczające się w wolnym tempie pojedyncze chmurki na niebie. Leżałam tak jeszcze chwilkę, aż usłyszałam niepokojący dźwięk, dochodzący z lasu od strony dróżki, którą tu trafiłam.




<><><><><><><><><><><><>

Przepraszam, że ten rozdział jest taki beznadziejny, ale ostatnio brakuje mi weny :c

I dziękuję, że ktoś w ogóle chce to czytać ^^

Barwy Nocy | Noen EubanksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz