Nowy dom

365 16 8
                                    

Przeczytaniu 200 stron do mojej głowy zaczęły napływać pytania, przez które zaczęłam się jeszcze bardziej stresować. Była już godzina 17 i wiedziałam, że za chwilę przyjadą po mnie nieznajomi ludzie i zabiorą do swojego domu w mieście, w którym nigdy wcześniej nie byłam. Rozmyślałam też nad pożarem sierocińca i jaki był jego powód. Siostra Jones powiedziała tylko, że był to wypadek ale ja cały czas jestem ciekawa co się wydarzyło naprawdę. Po półgodzinnym rozmyślaniu przypomniałam sobie o lekach, które wzięłam z mojego poprzedniego domu. Zajrzałam więc do torby z moimi rzeczami, których nie było zbyt wiele. Podczas pobytu w szpitalu przywieziono mi wszystko co ocalało, 3 Pary spodni, kilka bluzek na krótki rękaw i bielizna. Miałam tam również to co sama zdążyłam wziąć, czyli moją pluszową różową panterę, która przeżyła ze mną całe życie oraz leki, które biorę, aby uzupełnić braki witamin w moim organizmie, ponieważ bardzo często miewam krwotoki z nosa i omdlenia. Wygrzebałam tabletki z mojej torby i poszłam nalać sobie wodę do plastikowego kubka. Po połknięciu wszystkich kapsułek poszłam jeszcze do toalety po czym usłyszałam z głośników swoje nazwisko. Jeszcze nigdy nie stresowałam się bardziej. Poczułam jak powietrze z sekundy na sekundę staje się coraz cięższe, a moja zimna skóra sztywniała. Wzięłam swoją torbę na ramię po czym skierowałam się ku drzwi. Przeszłam do korytarza, w którym byłam już wcześniej. Jakaś pani zaprosiła mnie gestem ręki do środka jakiegoś pokoju, a ja po 5 sekundach z wahaniem weszłam. Zobaczyłam tam dość niską ciemnooką brunetkę z krótkimi włosami sięgającymi prawie do ramion oraz wysokiego bruneta z tak samo ciemnymi oczami. Gdy tylko mnie zauważyli uśmiechnęli się szeroko, a ja trochę nieśmiało odwzajemniłam miły gest.

-Hej, jestem Natalie, a ty to pewnie Phoebe, tak?- Odezwała się niepewnie kobieta.

-Tak to ja.- Zaśmiałam się cicho- Dzień dobry, miło mi was poznać.-

-Jak już pewnie słyszałaś będziemy twoją rodziną zastępczą.- Tym razem powiedział uśmiechnięty brunet.

-Tak, dowiedziałam się parę godzin temu i naprawdę jestem wam strasznie wdzięczna, bo nie chciałam trafić do kolejnego sierocińca, tym bardziej, że zostały mi tylko 2 lata- Powiedziałam

- My też się bardzo cieszymy, że możemy ci pomóc. Zapomniałem się przedstawić, jestem Tom.- Powiedział po czym wyciągnął do mnie rękę. Uścisnęliśmy sobie dłonie po czym po podpisaniu ostatnich dokumentów poszliśmy do samochodu. Usiadłam z tyłu i zapięłam pas. Cieszę się, że nie trafiła mi się jakaś powalona rodzinka adoptująca dzieci tylko, by zrobić z nich służących. Podczas jazdy zdążyliśmy się poznać trochę lepiej i naprawdę fajnie nam się rozmawiało. Dowiedziałam się, że Nat ma 34 lata, a Tom 35 i są razem od 10 lat. Nie chcieli mieć dziecka, bo wiedzieli, że na świecie jest dużo dzieci, które nie mają rodzin,a bardzo chciałyby je mieć, więc, gdy tylko usłyszeli o pożarze głosili się do centrum adopcyjnego i tak o to się tu znalazłam. Poza tym mam nowe nazwisko, Winslet, całkiem spoko.

Po godzinnej podróży w końcu podjechaliśmy pod dom całkiem sporych rozmiarów. Byłam pod wrażeniem, bo dom wydawał się bardzo przyjemny i ciepły. Po wejściu do środka, od razu rzucił mi się w oczy wystrój domu. Tak jak przewidywałam, jest klasyczny z nutką domowego ciepła, nie mam pojęcia jak to wytłumaczyć, ale bardzo mi się podoba.

-Chodź za mną, pokażę ci twój pokój- Nat złapała mnie za rękę i pociągnęła do góry po schodach.- Nie wiedzieliśmy jak go urządzić, ale zawsze możesz sobie zmienić wszystko po swojemu.- Powiedziała otwierając drzwi.

Barwy Nocy | Noen EubanksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz