Rozdział 5.

698 30 6
                                    

Po wizycie u córki biznesmena wróciliśmy na komisariat. Śledztwo musiało zatrzymać się na chwilę w miejscu, ponieważ Leon dzisiaj zaczyna pracę odrobinę później. W trakcie oczekiwania na odciski palców denata, potrzebnych do odblokowania sejfu, siedzieliśmy w biurze i uzupełnialiśmy raporty, aby jak najmniej zostało po zakończeniu śledztwa. Ja nadal czułam się, jakby ktoś wyjął mi mój akumulatorek. Oczy bez przerwy mi się zamykały, a kawa nic nie pomogła.

- Melcia...- nagle za sobą usłyszałam czuły szept. Gutek stanął obok mnie i objął ramieniem.- Chodź, położysz się na chwilę.- mężczyzna wziął mnie pod ramię i przeszedł ze mną kawałek dzielący nas od szezlongu. Byłam tak zaspana, że nie zakodowałam żadnej informacji. Bielski ułożył mnie na leżaku i przykrył grafitowym kocem.

- Ja...- ziewnęłam.- Muszę raporty uzupełnić.- mruknęłam zaspana, przecierając oczy.

- Pomogę ci, pracusiu.- zaoferował, tykając mnie złośliwie po czubku nosa.- A ty się zdrzemnij.- mruknął, delikatnie gładząc mnie po policzku.

Jego dotyk był tak ciepły, czuły i delikatny, że nie mogłam powstrzymać się od snu. Oczy same mi się zamknęły. Przebudziłam się po kolejnych dwóch godzinach. Poczułam się nieco lepiej. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym nie było nikogo, poza drzemiącym owczarkiem. Złożyłam koc, którym byłam przykryta i udałam się do mojego biurka. Gdy tylko stanęłam na równe nogi, świat zawirował mi, jak na karuzeli. Straciłam równowagę i spadłam na podłogę.

- Mela!- usłyszałam krzyk Bielskiego.- Co się dzieje?- zaniepokojony podbiegł do mnie i wziął w swoje objęcia.

- Zakręciło mi się w głowie.- burknęłam, masując obolałą rękę, na którą upadłam.

- Boli cię ręka?- zmartwiony dotknął obolałe miejsce, a ja cicho zasyczałam.- Biedactwo...

- Gdzie są wszyscy?- zapytałam cicho.

- Piotrek i Jula pojechali w teren...- mówiąc to, czule gładził moją rękę.- A Lucyna z Martą pewnie obrabiają nam dupy w barze.- dodał rozbawiony, a ja zerknęłam przez ramię, szukając wzrokiem kobiet.- No nie patrz tak na nie ostentacyjnie.- roześmiał się, a ja spojrzałam na niego.

- Mają coś?

- Wyjechali z biura niecałe 10 minut temu. Pewnie dojadą za kolejne 20.- prychnął i popatrzył mi w oczy.

- A czemu Alex jest tutaj, a nie z nimi?

- Bo za żadne skarby nie chciał cię zostawić samej.- czule odgarnął niesforny kosmyk moich włosów z policzka.- A lepiej się czujesz?- zapytał troskliwie.

- Tak, dziękuję.- uśmiechnęłam się szczerze, co odwzajemnił.

- Zaraz przyniosę ci coś do jedzenia.- dodał i wziął mnie na ręce.

- Myślałam, że nie chcesz się, jak na razie, zdradzać.- spojrzałam na niego podejrzliwie.

- Powiem ci tak... Nie mam zamiaru ukrywać związku z tak cudowną kobietą. Niech mi wszyscy zazdroszczą, że jest moja.- odparł ze zwycięskim uśmieszkiem, a ja zalałam się rumieńcem.- Masz jakieś specjalne zamówienie?

- Pierożki z cebulką mi się marzą.- popatrzyłam na niego maślanymi oczami.

- Daj mi chwilę.- puścił mi oczko, posadził mnie przy moim biurku i wyszedł z biura. Po pięciu minutach wrócił, w ręku trzymał talerz z jeszcze parującymi pierogami.

- Jesteś kochany, najukochańszy.- powiedziałam szczęśliwa, chwytając za talerz.

- Smacznego.- zaśmiał się i usiadł na przeciwko mnie.

𝐌𝐢ł𝐨𝐬́𝐜́ 𝐏𝐨𝐧𝐚𝐝 𝐖𝐬𝐳𝐲𝐬𝐭𝐤𝐨  || Komisarz AlexOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz