Mieliśmy tylko zobaczyć..

492 14 9
                                    

Wyszliśmy wszyscy w czwórke z szkoły. Gdy nie było już nas na terenie szkoły,usłyszałem dzwonek szkolny. Wiedziałem,że w pierwszy dzień powinienem być w szkole,ale ja wolałem wyjść z moimi nowymi kolegami na miasto. Jeszcze tylko po to by zobaczyć jakąś tam nową pizzerie! Tak szłem za nimi,patrząc się w chodnik.Widocznie oni to zauważyli,bo Nicolas obrócił się,stanoł i powiedział:
-Hej,co ty taki nie w sosie?
Stanołem i popatrzyłem na nich.
-Wsumie to nie wiem..
-Nie cieszysz się,że idziemy razem?
Troche zmieszany odpowiedziałem:
-Nie no coś ty! Cieszę się,wkońcu nie poszłem do budy,no nie?
-No tak! Haha..
I poszliśmy dalej. Przez całą drogę starałem się dorównywać im kroku,bo jakbym się zgubił,nie byłoby zbyt kolorowo. Gdy byliśmy już w mieście,moim oczom ukazał się wielki,dopiero po budowie budynek. Staliśmy jakieś dziesięć metrów od niego. Nagle Oliver powiedział:
-Tak! To ta nowa pizzeria!
Podeszliśmy do drzwi frontowych. Nicolas pociągnoł za klamke,po czym okazało się,że pizzeria jeszcze nie jest otwarta. Chwile potem Tom powiedział:
-No kurde! Ejj,słuchajcie,może jest jakieś inne wejście?
Ja nie byłem zbyt przekonany,czy to dobry pomysł szukać innego wejścia,bo przecież pizzeria będzie otwrata za pare dni. Chyba za pare dni,tak pisało na ulotce. Gdy tak rozmyślałem,nagle Nicolas oznajmił:
-Tak,wydaje mi sie,że musi być jakieś tylne wejście. Chodźmy na tyły pizzerii!
-Dobra! - wykrzykneli równocześnie dwaj pozostali koledzy.
Wszyscy ruszyli w stronę tyłów pizzerii,tylko ja stałem starając coś z siebie wyjąkać:
-Emm..chłopaki..bo ja..ten..no..
-No co? - zapytał Nicolas
-Ja nie chce tam iść..
Wszyscy trzej zaczeli się śmiać. Nie lubie jak ktoś się ze mnie śmieje,więc powiedziałem:
-Słuchajcie,a jak ktoś nas złapie?! Albo wejdziemy do środka i się nie wydostaniemy?! Albo..albo..
-Hej,Michael weź na luz. Jak ktoś na zobaczy to uciekniemy. Chyba umiesz uciekać?
-No umiem..
-No właśnie! Chodź,będzie fajnie!
-Ehh..no nie wiem..
-No wiesz jak nie pójdziesz z nami to prawdopodobnie Cie tu zostawimy,a wydaje mi się,że nie znasz tego miasta tak dobrze jak my.
Chwile stałem w ciszy. Rozmyślałem,kopiąc kwiatka,którego miałem przed nogą. Wkońcu powiedziałem cichym głosem:
-No dobra..pójdę.
-No i super! Idziemy chłopaki!
Poszliśmy na tyły pizzerii,gdzie stało pełno śmietników i nie pachniało zbyt ładnie.Znajdowały się tam wielkie czerwone drzwi. Podbiegliśmy do nich. Tym razem drzwi były otwarte,co mnie nie ucieszyło,bo miałem nadzieje,że będą zamknięte i odejdziemy z tego miejsca. Weszłem do środka jako ostatni,bo wolałem pilnować tyłów. Szliśmy długim korytarzem,który wydawał się nie mieć końca. Starałem się być cicho i uciszać moich kolegów,ale najwidoczniej mieli mnie gdzieś,bo cały czas z czegoś żartowali lub chichotali pod nosem. Mi jakoś nie było do śmiechu. Weszliśmy do budynku bez pozwolenia. Nagle usłyszałem,że ktoś idzie w naszą stronę. W pośpiechu wyszeptałem:
-Ej! Chłopaki,ktoś tu idzie!
-O kuźwa! Szybko,za mną! - Powiedział Nicolas,który niezbyt był przejęty tą sytuacją.
Biegliśmy szybko,ale tak by nie było nas słychać. Nie wiedzieliśmy gdzie uciekać lub się schować,bo kompletnie nie znaliśmy tego miejsca! Przebiegliśmy obok drzwi,które były uchylone,co tylko ja zauważyłem.Stanołem i krzyknołem do kolegów:
-Ej,patrzcie! Tu są uchylone drzwi,możemy się tu schować!
Bez odpowiedzi koledzy wbiegli do pokoju. Ja rozejrzałem się raz w jedną i drugą stronę,po czym odruchowo zamknołem drzwi. Były na zamek,więc zamknołem nas w tym pokoju.
-Ahh..ciemno! Ktoś jest obok pstryczka,który zapala światło?-Zapytał Oliver.
-Ja nie- powiedział Tom
-Kurcze,ja też nie,a ty Mike? - Zapytał Nicolas.
Macałem po ścianach,szukając go.Po chwili znalazłem i szybko zapaliłem światło. Widok był zaskakujący!Wszędzie były mechaniczne część robotów! Tak,najprawdziwszych robotów!Gdy każdy z nas już się naoglądał,Tom coś zauważył i powiedział:
- Hej,patrzcie!To są maski tych robotów!
Podbiegliśmy zainteresowani znaleziskiem Tom'a. Rzeczywiście,na blacie leżały cztery maski.
-Super! - Powiedział Oliver.
-Zobatrzcie,tych masek jest cztery,czyli tyle ile nas teraz.-Oznajmił Nicolas.
-No. Ej,może każdy z nas niech weźmie sobie jedną i ją ubierze? Będziemy śmiesznie wyglądać! Haha..-Powiedział Tom.
-Dobra! -powiedzieli obydwaj koledzy.
Ja stałem w kącie,bo jakoś nie umiałem sie w czuć w towarzystwo. Widziałem,że Nicolas wzioł maskę przypominającą fioletowego królika,Tom maskę misia,a Oliver maskę prawdopodobnie kurczaka. Zaczeli się śmiać i mówić nawzajem do siebie,że wygladają jak debile. Nagle Nicolas obrócił się,popatrzył na mnie i powiedział:
-Chodź Mike! Dla Ciebie została ostatnia maska!
Widocznie chcieli mnie mieć w swoim towarzystwie,co mnie ucieszyło. Podszedłem do stołu,na którym leżała maska. Zanim wziołem ją do rąk,zauważyłem,że jest to maska czerwonego lisa. Wziołem w dwie ręce i założyłem ją na siebie. Koledzy zaczeli się śmiać i mówić jak źle wyglądam. Wsumie mnie to też zaczeło śmieszyć,więc śmiałem się razem z nimi. Niestety przez te nasze wygłupy,nagle ktoś chciał pociągnąć za klamke,ale nie otworzył drzwi,bo je wcześniej zamknołem. Ten ktoś powiedział dosyć głaśno:
-Cholera! Zamknięte! Wiem,że tam ktoś jest,proszę otworzyć!
Byliśmy bardzo przerażeni,dlatego nikt z nas nie odpwiedział. Po krótkiej chwili ten typ co stał za drzwiami wrzasnoł:
-Nie chcecie otworzyć?! Dobra ide po zapasowy klucz!
Usłyszeliśmy tylko kroki oddalającego się męszczyzny(bo brzmiał jak dorosły męszczyzna). Staliśmy przez chwile sparaliżowani strachem i obawą,że nas znajdą. Po chwili ockneliśmy się. Nicolas jak najszybciej umiał,otworzył drzwi i w czwórke wybiegliśmy z pokoju. Teraz to nie były przelewki! Biegliśmy w stronę tych czerwonych drzwi,przez które wogóle się tu dostaliśmy. Trudno było je znaleźć,a przez to że mieliśmy na sobie maski(nie ściągneliśmy ich,bo kompletnie o nich zapomnieliśmy,a teraz nie było na to czasu) mieliśmy słabą widoczność. Wkońcu znaleźliśmy te drzwi. Oliver dobiegł tam pierwszy,więc szarpnoł mocno klamką,ale nie dał rady ich otworzyć.
Były zamknięte! Staliśmy zdeorientowani,patrząc na siebie. Ja ledwo co oddech umiałem złapać. Serce mi mocno biło,ale wiedziałem,że musimy znaleźć inne wyjście. Popatrzyłem na okno,które było otwarte i ledwo co z siebie wyksztusiłem:
-Szybko! Przez okno!
I wskazałem okno znajdujące sie przed nami. Bez zastanowienia podbiegliśmy tam. Na szczęście okno było na tyle duże,żeby się przez nie wydostać. Nicolas przeszedł jako pierwszy,później Oliver i Tom. Ja nadal zdyszany czekałem na swoją kolej. Gdy już prawie przeszłem ktoś mnie złapał za nogę. Wrzasnołem. Koledzy byli zmieszani,ale wzieli mnie za ręce i ciągneli.Gdy,ten ktoś puścił mi nogę.Koledzy przedostali mnie na dwór. Staliśmy na wielkim śmietniku. Usłyszeliśmy,że ktoś otwiera te czerwone drzwi. W tej chwili nie wiedzieliśmy co zrobić. Zaczołem improwizować! Otworzyłem kosz i powiedziałem:
-Wskakujcie! Szybko!
Bez zastanowienia koledzy to zrobili. Ja także wskoczyłem i zasłoniłem pokrywe. Przez małą dziurke wpatrywałem się w otwierające sie drzwi. Wybiegło z nich dwóch męszczyzn. Jeden miał ciemno-brązowe włosy,biały garnitur,jasno-niebieski krawat oraz okulary. Drugiego nie pamiętam wyglądu. Wiem tylko,że był wysoki. Popatrzyli się na siebie i jeden powiedział do drugiego:
-No na co czekasz?! Biegnij! Szukaj tych włamywaczów!
W tej chwili już nie czułem bicia serca. Bardzo się bałem,że nas znajdą. Typ w białym garniturze wszedł do środka,zamykając za sobą drzwi. Zaś drugi typ pobiegł na przód pizzerii. Siedzieliśmy w tym śmietniku dobre 15 minut. Gdy rozejrzeliśmy się i uznaliśmy,że teren jest czysty,wyszliśmy z ukrycia. Papatrzyliśmy się wszyscy na siebie. Trzej koledzy wybuchli śmiechem. Nie rozumiałem dlaczego,przecież prawie nas złapali! Tom popatrzył się na mnie i zapytał:
-Hej,Mike czemu sie z nami nie śmiejesz?
Troche się zastanawiałem nad odpowiedzią,ale wkońcu mruknołem:
- Nie wiem..
-Przecież to była zajebista przygoda!-wykrzyknoł Nicolas.
-No,ale przecież-
-Nie wiedziałem,że lubisz takie mocne akcje!
-Ale ja nie-
-Może to kiedyś powtórzymy?Haha..
I znów wszyscy trzej śmiali się.
-Hej,wogóle co tak śmierdzi? -zapytał Oliver nadal śmiejąc się.
-Nie wiem.- Odpowiedział Tom.
Bardzo chciałem dołączyć do rozmowy,więc powiedziałem:
-Hej,to chyba my! Haha..
Teraz w czwórke śmialiśmy się. Gdy się już ogarneliśmy,zapytałem:
-Emm..a co z tymi maskami?
Koledzy popatrzyli się na siebie,po czym Nicolas powiedział:
-Wsumie to możemy je se wziąść!
-Ale to kradzież!-Oznajmiłem.
-No i co? My tego nie ukradliśmy,tylko przez przypadek wzieliśmy,a wogóle oni pewnie mają takich masek pełno!
Tom i Oliver pokręcili głową,dając mi znak,że Nicolas ma racje.
Po chwili stania w ciszy powiedziałem:
-Ehh..no dobra.
-No i git! -Krzyknoł Nicolas
-To co wracamy? -Zapytał Tom.
-Yhym..możemy.-Odpowiedział Nicolas.
I tak oto opuścilismy teren pizzerii.
Boję się teraz wracać do domu..

Czwarta część już za nami!^^
Jeżeli były jakieś błędy,to przepraszam. 😅

Jeszcze przed tragedią.. FNAF~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz