♥ Przeprowadzka ♥

33 0 0
                                    


** Inez **

Siedziałam przy oknie samolotu. Patrzyłam na zanikające w obłokach chmur. Poczułam upragnione bezpieczeństwo. Gdybyście żyli pod jednym dachem z ojcem, który ciągle was obniża i bije wiedzielibyście o co mi chodzi. Przechodząc do wcześniejszego, właśnie przyglądałam się ptakom. Ich beztroskie skrzydła unoszące się ku słońcu uspokajały mnie. 


Z myśli odciągnęła mnie właśnie moja ciocia. Dwudziesto dziewięcio letnia Blanka. Pochodziła z USA. Zabrała mnie ze sobą, ponieważ gdy zobaczyła jak ojciec zamachuje się na mnie jego łapą, postanowiła dać mojemu życiu drugą szansę. Zadzwoniła po policję, a mojego rodzica zabrano do więzienia, za zarzutem przemocy. 

B: Hej, ziemia do Inez, żyjesz.

I: Tak, tak, zamyśliłam się chwilę.

B: Dobrze, bo za 4 godziny kończymy lot.- Powiedziała blondynka z uśmiechem na twarzy


W sumie była jedyną osobą, do której miałam takie zaufanie. Po przeżyciach w poprzedniej szkole, nie umiałam mieć znajomych. Bałam się że zdradzą moje tajemnice i po marzeniach. A właśnie zapomniałam wspomnieć. Jestem strasznie nieśmiała. 


To wynika ze znęcania się nad mną. Miałam naprawdę masę osób, które były mi bliskie, ale gdy doszła nowa dziewczyna do klasy- Tylda, to wszyscy zaczęli się do niej kleić, jak do jakiejś masy karmelowej, ale mniejsza z tym. Zaczęła rozsiewać na mnie jakieś fałszywe plotki, a że jednak umiała kłamać, wszyscy jej uwierzyli. I tak stałam się nową osobą do kpin. Przez to zaczęłam się ciąć. 


W tamtych czasach żyletka to była moja przyjaciółka. Popadłam w bardzo ciężką depresje, ale dzięki mojej chrzestnej uwolniłam się z tej paskudnej choroby. Za to ją bardzo szanuje. Kocham ją z całego mojego rannego serduszka.


Nagle poczułam, że moje powieki zaczęły się do siebie przyciągać, jakby miały w sobie magnez. Chwilę walczyłam ze zmęczeniem, ale ostatecznie przegrałam tą walkę. Zasnęłam

Sen: Małe zwierzątka zaczęły mnie prowadzić w nieznane. Przez chwilę zlękłam się, ale zaufałam im. Zbliżałam się do wielkiego budynku w drzewie. Widniały na nim rysunki, przedstawiające jakieś krajobrazy gór. Jak się okazało, te budynki należały do nimf leśnych. Nie powiem były bardzo miłe. Ale coś mi się nie zgadzało, jakoś tu za kolorowo. Zauważyłam jakieś malutkie drzwi, a że jestem ciekawską osobą otworzyłam je. Znajdowały się tam martwe zwierzęta z wyrytym uśmiechem. Na jednym znajdował się napis ,,I KILL YOU". Odwróciłam się, a tam stał królik z nożem, który zmierzał w moją stronę.

// TIME SKIP//

Poczułam na moich policzkach lekkie muśnięcie, jak chwilę później się dowiedziałam, to był wiatr. Otworzyłam swoje powieki, i zauważyłam, że nasz samolot obniża się coraz niżej. Kłęby chmur zaczęły znikać. Było już widać duże, jak przystało na USA budynki. 

I: Wow! Jak tu pięknie :D

B: Ja tu na co dzień mieszkam kochana

I: Zazdroszczę.- Uśmiechnęłam się do niej.


Poczułam obniżający się samolot. To było dość miłe uczucie. Chwilę później wysunęło się podwozie, a my automatycznie znaleźliśmy się na ziemi. Gdy dostałyśmy informację o zakończeniu lotu, ruszyłyśmy w stronę wyjścia. 

Zapytałyśmy się o walizki, które chwile później zostały nam podarowane. 

I: Gdzie teraz idziemy?

B: Do samochodu. Jest tam niedaleko.


Jak powiedziała, tak się stało. Zbliżałyśmy się do parkingu. Blondynka wyciągnęła pilot od pojazdu, a on jak na zawołanie pomrugał światłami. Jak się okazało to było porsche 911. 


Włożyłam walizki do bagażnika i usiadłam na przednim siedzeniu. Bardzo było tu wygodnie. Zaczęłam rozmawiać z ciocią, o sprawach związanych ze szkołą. Powiedziała, że niedaleko naszego mieszkania, będzie liceum. Ucieszyłam się, bo zawsze przez moje flegmatyctwo  spóźniałam się do niej. Zbliżaliśmy się do budynku zwanym mieszkaniem. Villa była dość duża, jak na jedną osobę. Wzięłam swój bagaż i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych.


To było dość duże mieszkanie. Przytulny biały salon i szara kuchnia dodawały urokliwość pomieszczeniu. Po przyjściu Blanki kontynuowałam eksplorowanie mieszkania. Ostatnim celem naszej przechadzki był mój pokój. Przyznam, był w moim stylu. Szaro-Białe ściany, czarne meble, zdjęcia na ścianach, różne prepiteta położone na szafkach to były moje klimaty.


Wzięłam szarą walizkę i rozpoczęłam rozpakowywanie się. Po porozkładaniu bagażu, oklapłam zmęczenie na łóżko. Jak można było się domyślić, zasnęłam bardzo szybko.














Because I live for  youWhere stories live. Discover now