Rozdział 2

60 5 9
                                    


Wszedłem do przedszkola, a tu...

Wszystkie grupy połączone w jedną wielką klasę. Od pani dowiedziałem się, że większość dzieci pojechała na wycieczkę do teatru na spektakl ,, Kubusia Puchatka ", czy coś takiego. Pewnie dlatego ten autokar. Notch oczywiście miał pojechać, bo zapłacił. Był spóźniony, ale miał jeszcze szansę dostać się do pojazdu, bo owy jeszcze nie odjechał. Przedszkolaka zawołała kogoś na zmianę, by popilnować
dzieci przez chwilę... Sama wzięła Notcha za rękę i pobiegła do autokaru.

Postanowiłem znaleźć kogoś znajomego. Po chwili szukania zorientowałem się, że to nie na nic...Ale-przypomniałem sobie, że przecież do przedszkola doszło więcej osób, więc postanowiłem znaleźć nowych kolegów lub koleżanki, którzy zechcą się ze mną pobawić. Po minucie rozglądania zauważyłem samotną dziewczynkę budującą wieżę z czerwonych oraz żółtych klocków lego. Zdecydowałem, iż zapytam się jej o wspólną zabawę. w końcu siedzi tam sama... i raczej nie powinna mieć nic przeciwko. Nieśmiało podszedłem w tamto miejsce.

- Hej, jak masz na imię? - zapytałem.

- Lasura, a ty? - zaoponowała.

- Herobrine, a pobawisz się ze mną?

- Bo co?

- Zwyczajnie pytam...

- Oki, trzymaj - podała mi konia z wydłubanym okiem, a sama trzymała smoka bez skrzydeł (wyrwane) i ogona (tak samo). Witamy w przedszkolu.

- To w co będziemy się bawić? - zadałem pytanie.

- Patrz i się ucz - zbudowała obok drugą wieżę. Ścisnęła smoka w dłoni mocniej i celnie nim rzuciła w stronę budowli. Powtórzyłem jej ruchy. We dwójkę wybuchliśmy śmiechem. I tak nam upłynął obecny czas...


W międzyczasie Notch i przedszkolanka zdążyli wrócić. Okazało się, że autokar odjechał zanim tam dobiegli...

Ptw. (Punkt widzenia) Notcha

Niech to szlag! Czemu ta przedszkolanka tak się wlekła?! Przez nią się spóźniłem! Ale co tam, i tak rodzice w pocieszenie dadzą mi pięć dych. Wystarczy tylko poudawać histerię. Tylko gdzie ten cwel Herobrine? Rozejrzałem się po sali. Brat siedział pod ścianą i gadał z jakąś wilkozmienną. Miała ogon i uszy wilka, Granatowe włosy i wilcze artykuły, jedno złote i jedno zielone oko. Heterochromia jakaś. Ale i tak ładniejsza niż ta moja dziuna:/ Postanowiłem, że się z nią zaprzyjaźnie. Podszedłem do nich. Postanowiłem zrobić tak, jak tata uczył.

- Hej mała! Hej cwelu!

- Mała, to jest twoja pała - odpysnęła.

- Koleś, masz jakiś problem? Jak nie, to spadaj na drzewo banany prostować.

Ze zkwaszoną miną odszedłem od nich ...


I tak im miną dzień 


Wkrótce w po nich mama


,,Dobro zawsze wygrywa", czyli historia HerobrinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz