Rozdział 7

1K 84 3
                                    

- Więc mogę zobaczyć twojego psa? - Pyta Louis, ponownie siadając po stronie pasażera w samochodzie Harry'ego. Wygląda pięknie siedząc tutaj, słońce wpada przez okna i sprawia, że w jego oczach pojawiają się niebieskie refleksy. Jest środa, jedynie kilka dni później od ich ostatniej randki, ale Harry nigdy nie lubił czekać z dobrą zabawą. Jeśli on i Louis chcą się ponownie zobaczyć w krótkim odstępie czasu, on nie widzi w tym żadnego problemu.

- Oczywiście - mówi z uśmiechem. - Jest naprawdę przyjazny, ale najprawdopodobniej będzie na ciebie skakał. Póki co nie miałem zbyt wiele czasu, by go wytrenować.

- Kocham psy. Moja rodzina nie mogła nigdy żadnego mieć, gdyż moja mama jest uczulona, ale byłem wolontariuszem w schronisku w Donny, ponieważ tak bardzo je kocham.

- Co tam robiłeś?

- Cóż, większość czasu spędzałem z psami, które były tam najdłużej, wiesz, z tymi, których nikt nie chciał? Wiesz, ze starszymi psami, które nigdy nie miały energii albo z takimi chorymi lub z tymi, które według ludzi były brzydkie. Przez większość czasu siedziałem tam i robiłem swój kurs, tylko dlatego, gdyż lubiły uwag, lubiły jak je się przytulało. - Uśmiech Louisa jest tak szerokii wygląda na tak szczęśliwego, że Harry chce, by czuł się tak cały czas. Chce szczęśliwego Louisa tak często jak to tylko możliwe. - Czasami im czytałem. Zbierałem je wszystkie w jednym z pomieszczenie dla rodzin, by mogły się z nimi trochę pobawić i czytałem im na głos. Były takie szczęśliwe, wiesz? Kiedy stary pies wygląda na szczęśliwego, ludzie chcą go adoptować. Myślałem, że to dobra strategia.

- To naprawdę słodkie, Lou. Jesteś wspaniały.

- Nie jestem wspaniały - mówi omega tak delikatnie, że Harry prawie musi się naprężyć, by go usłyszeć. - Po prostu próbujesz być miły - drugą część mówi wystarczająco głośno, by Harry z łatwością to usłyszał, a to sprawia, że sądzi, iż nie miał słyszeć pierwszej części. Nie jest tutaj, by go pchać i by sprawić, aby Louis powiedział mu wszystko czego nie chce powiedzieć, więc jedynie się uśmiecha, kiedy ponownie wjeżdża na podjazd.

Naprawdę nie ma niczego w myślach Harry'ego, w tym aby zabrać go z powrotem do swojego domu na ich randkę, zamiast chodzenia po mieście. To bardziej komfortowe, mniej niezręczne oraz bardziej intymne. Posiadanie takiej intymności poza sypialnią jest czymś czego Harry zawsze pragnął. aby być blisko kogoś w nieseksualny sposób. Wie, że seks jest ważną częścią związku, szczególnie pomiędzy alfą i omegą, ale nie musi być najważniejszą częścią.

Ponownie odpina pas Louisa, uzyskując od niego jasny uśmiech w odpowiedzi, który sprawia, że cała jego klatka piersiowa się rozświetla. Pogoda jest piękna na zewnątrz, słońce zachodzi nad drzewami, ale jeszcze jest obecna. Trawa wciąż jest zielona od przemijającej wiosny, rośliny wokół nich wciąż mają żywe kolory i żyją, mimo spadku temperatury w nocy. Myśli, że to jego ulubiona pora w roku. Pomiędzy ciepłem a zimnem.

Tak jak oczekiwano tak szybko jak Harry otwiera garaż, Zeus wskakuje na Louisa, liżąc jego twarz oraz stając na swoich łapach. Harry, będąc o wiele wyższym od Louisa, zawsze musi uklęknąć przed haskim, aby ten był w stanie to zrobić, ale widać, że pies ma więcej zabawy niż miał od jakiegoś czasu, kiedy jest w stanie stać zaraz obok Louisa. Louis śmieje się, drapiąc psa za uszami i przebiegając dłonią po jego futrze.

- Hej, kochanie. Hej. Jesteś słodki. Och nie, nie słodki. Jesteś dużym, męskim samcem, prawda? - Louis mówi do psa, cały czas się uśmiechając. - Przywitaj się ze swoim tatą. No dalej - mówi Louis, a Zeus podbiega do Harry'ego, naskakuje na niego kilka razy, by zdobyć jego uwagę i uspokaja się dopiero wtedy, gdy Harry drapie jego głowę.

Gentle Autumn Rain (tłumaczenie pl)Where stories live. Discover now