Cześć Piąta (5) - Będzie Dobrze

642 25 5
                                    

Pov. Polska

Widzę... Wzasadzie to nic nie widzę... Wokół mnie jest ciemno. Nagle jedanak pojawił się obraz był on jednak rozmazany. O, już się naprawił

Zaraz... Gdzie ja jestem? Stałam się jakaś mniejsza?

To chyba są moje wspomnienia... Skąd to wiem? Bo poznaje to miejsce...

Jestem w swoim domu rodzinnym.

Tylko co ja tu robię?

Nagle zaczęłam iść na salę tronową.

Nie chciałam tego. Chyba muszę być obserwatorem w pierwszej osobie.

Schowałam się pod tronen.
Ale ja byłam mała, że się tam wcisnęłam...
Usłyszałam kroki, które kierowały się w moją stronę.
Nagle ktoś złapał mnie za nogę i wyciągnął mnie z mojej kryjówki.

Rzeczpospolita Obojga Narodów - Musisz poćwiczyć chowanie się.

Tata? O mój Boże jak ja go długo nie widziałam. Strasznie za nim tęsknię, a teraz jestem przed nim. Patrzę mu głęboko w oczy... Tylko, że nie mogę nic powiedzieć.

Polska - Tato, to niesprawiedliwe. Ty zawsze wiesz gdzie się kryje!- mój piskliwy, dziecięcy głos.

RON - Mam swoje sposoby. A teraz chodź tutaj ty mały łobuzie! - próbował mnie złapać.

Zaczęłam uciekać, ale po kilku kółkach wokół tronu,  zmieczyłam się i potknięłam się o własne nogi... Żenujące...
Tata wziął mnie na ręce.

Ale miałam beznadziejną kondycję... No teraz też nie jest najlepsza, ale lepsza od tej wtedy.

Ojciec posadził mnie na dużym złotym tronie. Po chwili zażucił mi na plecy piękną, długą królewska pelerynę...

Ona zawsze dotykała ziemi jak tata ją miał, a co dopiero jak ja ją noszę... Z moimi białymi skrzydłami wyglądała niesamowicie...

RON - A teraz, czy moja królowa może mi powiedzieć, gdzie ukrył się Litwa?

Ja tam na swoim miejscu negocjowała. Zawsze można było zyskać więcej.

Korkna opadła mi na oczu, kiedy usłyszałam głośny metaliczny dzwięk.

Co to miało być?

Rzeczpospolita Obojga Narodów poszedł sprawdzić co się stało, a ja jako ciekawskie dziecko poszłam za nim...

Okazało się, że przewróciła się metalowa zbroja w której schował się Litwa. Co było jednak śmieszniejsze, nie mógł z niej wyjść. Zaczęłam się głośno śmiać.

Śmiechu było co nie miara, a najśmieszniejsze jest to, że mój śmiech był podwójny. Śmiałam się ta  ,, teraźniejsze ja " i ta ,, dawna ja". Nawet mój zatroskany tata, który odrazy rzucił się na pomoc mojemu braciszkowi miał tak zwanego banana na twarzy.

Akcja ratunkowa była szybka i skuteczna.

Litwa - Hej, to wcale nie było śmieszne! Tam jest strasznie zimno!

RON - Nie ma się co dziwić, ta zbroja nie była używana od... - znowu zapomniał - niepamiętam, ale na pewno długo.

Wyciagniecie Litwy zajęło mu mniej niż pół minuty. Jak? Nie wiem...

RON - Takie momenty trzeba upamiętniać. Wiecie o co mi chodzi.

Proszę wszystko tylko nie to. Przecież malowanie obrazu zajmie przynajmniej od 3 do 2 godzin... Pamiętam jak nienawidziłam siedzenia i nic nie robienia. Dla takiego dziecka jak ja, to była istna tortura!

~𝓒𝓸𝓯𝓷𝓲𝓳 ~ Countryhumans [Polska & ???]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz