7

13 3 5
                                    

Artur pov.

Czekałem na Emila wystarczająco długo żeby zacząć się martwić, nie przychodził już długo więc postanowiłem do niego zadzwonić.

Wybierałem numer gdy jakiś chłopak zabrał
mi telefon- Sakizu- wredny szkolny homofob i artysta wkurwu na ludzi.

-Saki ty chuju oddawaj mi ten telefon!- wydarłem sie tak głośno że jacyś obcy ludzie zaczęli się nam przyglądać.

-uuu do emila dzwonisz? Przyszliscie na horror, a co nie za mały jest?-
-Pierdol się i oddaj mi ten telefon!- byłem już naprawde zły na tego ciote

-Hej Emileeek- powiedział Saki do telefonu
Chwila ciszy oznaczajaca odpowiedź emila
-To ja.. Artur mieliśmy iść na to kino letnie- myślałem że rozszarpie gnoja!
Kolejna chwila ciszy dodawala niepokoju sytuacji

-Może być- Sakizu oczywiscie co chwile powstrzymywal sie od smiechu.
-papa słodziaku!- zaraz co on powiedział?!

Wyrwałem się odzuskując swoją własność, od razu przerwałem rozmowe czerwoną słuchawką.

Nie wiem co miałem w takiej sytuacji zrobić, więc po prostu czekałem na Emila.
Przyszedl znacznie później.

Emil pov.

Autobus oczywiście się spóźnił więc z czasem byłem do tyłu.
Wysiadłem i miałem jeszcze 5 min drogi które przebiegłem sprintem.

Zdyszany przybyłem na festival,
stałem przed widowiskowym wejściem, czyli łukiem z  baloników i jakichś kolorowych frędzelków.
Zaraz przy nim na trawie siedział Artur.

-Hej?- wydusiłem z siebie to jedno słowo.

-Cześć, dlugo cię nie było... Zacząłem sie martwić i.. Przepraszam za...-

-Nie ma sprawy to moja wina.. Je-jestem głodny zjemy coś przed filmem?- Faktycznie byłem głodny mimo tego, że obiadałem się ciasteczkami to miałem ochotę na coś pożądniejszego.

-Jasne, co powiesz na pizze?-zapytał

-j-ja nie jem miesa-

Od dawna wiedzialem ze zabijanie zwierzat dla ludzkiej przyjemnosci w gębie jest po prostu dziwne i do tego mi to nie smakuje.

-nic nie szkodzi! Sam uwielbiam margerite z pieczarkami-

Nie wierzę to moja ulubiona pizza!

-Mam tak samo- zaczęliśmy rozmawiać na tematy nie codzienne, aż do momentu rozpoczęcia jedzonka. Na pizze nie czekaliśmy jakoś specjalnie długo, więc moglismy spokojnie ją zjeść.

Wziąłem pierwszy kęs by wgryść sie jak najszybciej w brzeg trójkątnego ciasta, jadłem strasznie łapczywie i Artur to zauważył.

-Emil?-

-mhm?-powiedziałem zapychając się pizzą.

-Czy ciebie w domu nie karmią?-

Powoli przerzuwając kawałek żarełka zacząłem mówić.

-Można powiedzieć, że mieszkam sam, w moim życiu mama nie ma dla mnie czasu, bywa, że nie wraca na noc z pracy do domu i zostaje na dwa dni, wtedy zazwyczaj to ja muszę ją budzić.. podobnie bywa z bratem ale on bardziej uczęszcza w moim życiu...-

-Nie wiedziałem..przykro mi,
...-

-Ale- nagle zaksztusiłem się jakimś większym kawałkiem pizzy.
-khe! Khe!-

-Emil! Wszystko w porządku?!-

-Nie moge..oddychać!-

Nikogo nie było przy nas, byliśmy na ławce i nikt tamtędy nie chodził, więc nie było szansy na pomoc

Kim Jestem JAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz