Prolog

27 6 4
                                    

Na oko wysoki, czarnowłosy chłopak leżał na łóżku i beznamiętnie wpatrywał się w ekran telefonu, błądząc brązowymi oczyma od jednego zdjęcia do drugiego, zupełnie nie zwracając uwagi na otaczający go świat. Był szczupły, wręcz nieco za chudy, przez co jego czarne ciuchy wisiały na nim luźno, a kościste palce co chwila wystukiwały coś na telefonie. Ciche prychnięcia przerwało ciszę.
- Jasne Veronica...- parsknął chłopak wygaszając telefon. Rzucił go na łóżko obok siebie, po czym podniósł się do pozycji siedzącej poprawiając rozczochrane czarne włosy. Przeczesał je dłonią przymykając na chwilę podkrążone oczy, by zaraz znów otworzyć je i ze znudzeniem spojrzeć na podświetlany zegar stojący na szafce nocnej. 03:05. Chłopak westchnął ciężko. Wstał z łóżka i nieśpiesznym krokiem poczłapał do drzwi pokoju, znajdującego się na poddaszu. Otworzył je kościstą dłonią i wyszedł na długi korytarz, pogrążony w zupełnej ciemności. Zatrzymał się. Brązowe oczy śledziły uważnie korytarz, lecz gdy niczego się nie doszukały, zwróciły się w stronę drzwi do niewielkiej łazienki.
Chłopak oddychał bardzo cicho. Ruszył przed siebie stawiając ciche kroki na jasnej drewnianej podłodze. Przeszedł do połowy korytarza i zapalił światło w łazience niemal natychmiast do niej wchodząc. Zamknął szybko drzwi, jakby bał się, że ktoś za nim wbiegnie, po czym oparł się rękoma o umywalkę oddychając ciężko. Bum-bum, bum-bum, bum-bum, biło jego serce, powoli zwalniając do wolniejszego tępa. Chłopak nie wiedział czego się przestraszył, ale na pewno nie chciał pokazać tego przed samym sobą. Gdzieś z tylu jego głowy pojawiło się wspomnienie.

Siedział na stołku przed szerokim drewnianym biurkiem, za którym siedziała ciemnoskóra kobieta o ostrych rysach twarzy o dziwnych przeszywających oczach. On sam nie mógł mieć więcej niż dziesięć lat. Wzrok, miał utkwionym gdzieś w ścianie za kobietą. Nieobecny, zagubiony, ale nie przestraszony. Dolna warga drżała mu delikatnie.
- Alec?...- głos kobiety okazał się być łagodny i miękki. - Dlaczego jesteś tutaj?...- kobieta splotła dłonie wpatrując się w chłopca spojrzeniem porównywalnym do spojrzenia drapieżnego ptaka. Chłopak nie odzywał się przez chwilę, po czym spojrzał jej w oczy zamyślonym spojrzeniem.
- Nie wiem.- odpowiedział chłopiec. - Nie pamiętam wiele...- jego głos był spokojny, lecz kobieta słuchając go, odczuwała zimne dreszcze. - Słyszę pukanie... - wzrok chłopca spoczął na ścianie. - Ciche. Ktoś... puka, w moje okno... całą noc- powiedział chłopiec a jego głos zadrżał lekko. - Widzę rzeczy których... inni nie widzą- mówił jak w transie. - Nie mogę spać. Cały czas je słyszę... coraz głośniej i głośniej... staje się coraz mocniejsze i mocniejsze jakby ktoś kto puka był wściekły... na mnie. Jakby chciał się dostać do środka... skrzywdzić mnie.- w oczach chłopca zebrał się strach. - Boję się... i nie wiem dlaczego? Nie wiem czego się boje... po prostu zaczynam uciekać, a to po chwili mija...- chłopiec spojrzał na kobietę przestraszonym wzrokiem.
- Czy teraz się boisz?- zapytała powoli kobieta, nie rozumiejąc co dzieje się z chłopcem. Czarnowłosy otworzył szerzej oczy i zacisnął dłonie na kościstych kolanach.
- Tak...- jego cichy głos przedarł się przez nieustanny dźwięk w jego głowie... dźwięk pukania w szybę... puk... puk... puk... puk, puk, puk, puk! Puk! Puk! Puk!!! Puk...

The Crow's EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz