~Rozdział 2~

12 3 0
                                    

,,Things we don't want to talk about''

-And then all this will pass. There will be no more pain. When i grow up, I'll run away...- Nucił cicho siedzący przy biurku chłopak. -I will escape this nigtmares... and It'll be no more pain.- zanucił ostatni wers, spoglądając jedynie kątem oka na dzisiejszą pracę domową. Nie miał ani siły, ani ochoty się w to bawić. 

Było już późno, a jego ojciec powinien już dawno temu wrócić z pracy. Przynajmniej tak mu się wydawało gdy patrzył na zegar wiszący na ścianie. 

 Westchnął cicho odkładając ołówek na biurko i ze zmęczeniem rzucił się na łóżko wtulając twarz w poduszkę. Brakowało mu snu. chłopak uchylił lekko oczy, jednak za chwile je zamknął czując, że nie da rady dłużej trzymać ich otwartych. Gdyby tak... jednak spróbować zasnąć... tylko na chwilę? Znów by je słyszał? Pukanie? Znów zbudziłoby go w środku nocy i nie dało spać do rana? Może tym razem da mu spokój?... może tym razem... 

-Alec?- ktoś zapukał w drzwi, przez co chłopak zerwał się przerażony, siadając na łóżku. -Alec?.... jesteś tam?- chłopak zerknął na drzwi, po czym odetchnął, zdając sobie sprawę, że to tylko jego ojciec. Przymknął na chwilę oczy, po czym mruknął ciche ''tak'' i spuścił nogi na podłogę chowając twarz w dłoniach. Na chwilę zapadła cisza, po czym nastąpiło ciche skrzypnięcie i drzwi do pokoju chłopaka uchyliły się lekko ukazując w drzwiach lekko siwą, niegdyś czarną czuprynę ojca chłopaka. Alec zerknął zrezygnowany w jego stronę. 

Mężczyzna wstawił głowę przez szparę w drzwiach i zerknął na syna czarnymi oczami. 

-Wszystko w porządku? Wyglądasz na zmęczonego...- mruknął z troską, unosząc lekko brwi. Zawsze był dość nieśmiały jeżeli chodzi o kontakty międzyludzkie. A jeżeli chodzi o czarnowłosego, to nigdy nie mieli świetnych relacji. Oczywiście Michael, bardzo kochał swojego syna, lecz ten... jakby to ująć, ucinał ich relację na poziomie sztywnego ''hej'' oraz pożyczania auta. 

Czarnowłosy westchnął zrezygnowany odwracając wzrok na swoje stopy. 

-Wszystko okej. Po prostu ciężki dzień w szkole...- westchnął opadając na plecy. Michael z lekką obawą odczekał chwilę po czym wciąż niepewnie przeszedł przez drzwi i powoli usiadł na obrotowym krześle, teraz odwróconym tyłem do biurka. Alec zerknął na niego z uniesionymi brwiami po czym jego głowa znów opadła na łóżko. Teraz już nie zaśnie. 

-Wiesz... dzwoniła do mnie dzisiaj twoja wychowawczyni...- zaczął zakłopotany mężczyzna. Kompletnie nie wiedział jak się prowadzi konwersacje z wiecznie obrażonymi emo nastolatkami! -I mówiła, że znów spałeś na lekcji. Podobno zdarza się to bardzo często...- zamilkł, jakby jeszcze chciał coś powiedzieć. -To prawda?- dodał w końcu spoglądając niepewnie na syna. 

Alec przekręcił głowę w lewo aby jeszcze bardziej uniknąć kontaktu wzrokowego. Zmarszczył brwi. Czy ta baba na prawdę musiała na wszystko kablować? Usłyszał ciche westchnienie, jednak nie obrócił głowy. 

-Jeżeli potrzebujesz jakiejś pomocy, możesz no wiesz, mi powiedzieć.- mruknął już mniej nerwowo mężczyzna, po czym wstał i otrzepując spodnie z niewidzialnego kurzu skierował się do drzwi. -Tak jak gdybyś kiedykolwiek chciał ze mną rozmawiać...- dodał po czym westchnął i wyciągnął telefon sprawdzając coś w esemesach. -Jutro o 14 przyjeżdża Veronica, masz ją odebrać z lotniska...- mruknął na odchodne po czym wyszedł zamykając drzwi. 

***

-Alec!- głośny pisk rozległ się po lotnisku, przyciągając ciekawskie spojrzenia, w stronę kompletnie zdezorientowanego chłopaka, oraz roześmianej blondwłosej dziewczyny, właśnie biegnącej, nie poprawka: Szarżującej w jego stronę. Na jej szyi powiewał długi jasno bordowy szal z frędzlami, oraz czarnymi kropkami. Zwykłe niebieskie Jeansy, lekko już poprzecierane od upływu lat, oraz biała bluzka z wielkim napisem: ,,Hello Fuckers'' oraz dorysowaną kaczko rybą, niezbyt pasowały do całości, ale czego się spodziewać po kilkugodzinnym locie samolotem? -Alec tutaj!- krzyknęła podskakując i machając na niego rękoma, przy okazji upuszczając włochatą poduszkę. Chłopak wyszedł z pierwszego szoku, parskając cichym śmiechem, po czym powoli skierował się w stronę przyjaciółki. 

The Crow's EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz