Rozdział 7

3.1K 95 0
                                    

Rebeca

Szliśmy w milczeniu trzymając się za ręce. Czułam jak wszyscy się na nas patrzyli. W końcu on jest najfajniejszym facetem w szkole i każda chciałaby go mieć a on związał się z zwykłą szarą myszką. Jest taka jedna uważana jest za „królową szkoły". Na 100% będzie mi teraz dogryzać.

Weszliśmy do budynku. Natan odprowadził mnie do mojej szafki a potem poszedł do swoich kumpli.
W drodze do sali zaczepiła mnie Samanta („ królowa szkoły").
- Co cię łączy z Natanem?!- nie ukrywała swojej złości
- Nie twoja sprawa- odpowiedziałam. Nie chciałam wdawać się z nią w dyskusje
- Przecież wiem że jesteście razem
- No i? Powiedziałam ci już nie twoja sprawa!- powiedziałam już trochę podirytowana.
- Odwal się od niego bo Natan ma być moim chłopakiem a nie jakiejś szmaty. - nie no teraz przesadziła
- Co ty powiedziałaś?!- spytałam już naprawdę wkurzona.
- Że jesteś zwykłą szmatą!- mam tego dość już miałam ją walnąć w twarz ale poczułam czyjąś dłoń. Odwróciłam się zdezorientowana j zobaczyłam mojego mate.
- Co ty do cholery robisz?!- krzyknęłam do niego
- Skarbie spokojnie. Nie warto marnować sił na takie idiotki. - Ma szczęście.
- Co?!- wtrąciła się Samanta
- To co słyszałaś i lepiej nie wchodź nam w drogę- odpowiedział jej mój chłopak. Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę mojej sali. Pod drzwiami złapał mnie za talie i odwrócił w swoją stronę tak że patrzyliśmy sobie w oczy. Po chwili poczułam już tylko jego ciepłe, miękkie wargi. Oddałam pocałunek. Niestety po chwili przerwał nam dzwonek na lekcje.
- Przyjdę po ciebie po lekcji skarbie.
- Dobrze będę czekać. - kurde miałam nie mieć mate ale na prawdę chyba się w nim zakochałam. Może to co wiem o tej więzi wcale nie jest prawdą?

Natan

Czułem na sobie wzrok zirytowanych dziewczyn widzących mnie z moją piękną Rebecą. Postanowiłem że odprowadzę ją do jej szafki. Potem poszedłem do kumpli. Podszedłem do małej grupki chłopaków. Przywitałem się kolejno z Tobim, Alanem, Zackiem i Paulem. Gadali coś o imprezie u Samanty ale chyba nie mam ochoty iść do NIEJ do domu. Samanta zresztą jak i inne dziewczyny się we mnie buja ale ja nie spotykam się z takimi pustymi laskami jak ona. Teraz najbardziej zależy mi na Rebece.

Tą przerwę chce spędzić z moim kwiatuszkiem. Ruszyłem więc w stronę sali w której miała teraz lekcje. Jakieś 20 metrów przed pomieszczeniem zauważyłem Rebece z Samantą. Nie słyszałem o czym rozmawiają ale widać było że nie była to przyjemna pogaduszki. Podszedłem bliżej i usłyszałem kawałek ich rozmowy.
-Że jesteś zwykłą szmatą!- powiedziała Samanta.
Zacząłem podchodzić bliżej i w momencie gdy byłem już za plecami mojej mate Rebeca zrobiła zamach żeby walnąć tą kretynkę. Sam chętnie bym to zrobił ale musiałem powstrzymać moją małą bo nie chce żeby miała jakieś problemy. Złapałem ją za jej chudziutki nadgarstek. Ona odwróciła się zdezorientowana
- Co ty do cholery robisz?!
- Skarbie spokojnie. - powiedziałem- Nie warto marnować sił na takie idiotki.
- Co?!- wtrąciła się na maksa wkurzona Samanta.
- To co słyszałaś i lepiej nie wchodź nam w drogę. -widziałem że moją małą dziewczynkę usatysfakcjonowała moja wypowiedź.

Objąłem ja swoim ramieniem i odeszliśmy w kierunku sali mojej brunetki. Złapałem ją za jej idealne biodra i obróciłem. Nie czekając na jej reakcje zacząłem ją całować. Nie opierała się. Ucieszyło mnie to bo naprawdę ją kocham i nie wyobrażam sobie żeby mnie zostawiła.

Cholerny dzwonek! No ale okej na następnej przerwie dokończymy.
- Przyjdę po ciebie po lekcji skarbie
- Dobrze będę czekać. - odpowiedziała mi z seksownym uśmieszkiem. Jak ja ją kocham!

Przepraszam was że tak rzadko wpadają rozdziały ale to jest trudne pogodzić szkołę z książką. Następny rozdział postaram się wstawić jak najszybciej😉

Alfa i OmegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz