- Impreza była nie z tej ziemi. - Zachwycała się Martha, kiedy paliłyśmy papierosa zmierzając w kierunku Starbucks'a. Standardowo Martha na kawę a ja na czekoladę. Nie znoszę kawy, jest gorzka i w ogóle jakaś bez smaku.
- Mogła być. - powiedziałam, ztrzepując dym z papierosa do pobliskiej popielniczki, przymocowanej do śmietnika, która znajduję się obok brązowej ławki
- Mogła być?- oburzyła się niebieskooka. - Jak możesz tak w ogóle mówić? - spytała.
- Normalnie. - odpowiedziałam wzruszając ramionami. Martha spojrzała się na mnie zimnym wzrokiem, ale chyba wiedziała, że ze mną nie wygra. Dlatego odpuściła.
- Nie rozumiem jak możesz być taka sztywna. - Dodała po chwili, patrząc się w moje piwne oczy a we mnie aż się zagotowało.
- O co ci znowu chodzi? Nie jestem sztywna, tylko nie zachowuje się jak rozpieszczony gówniarz, ale tobie to jak zwykle przeszkadza. Tobie w ogóle wszystko przeszkadza co ja robię. Jak tak bardzo jestem wkurzająca i masz mnie dość, bo mam trochę więcej mózgu od ciebie - to wymień mnie sobie na lepszy model a nie tylko wiecznie narzekasz. Myślisz, że mi jest miło wiecznie wysłuchiwać twoich uwag w moim kierunku? Wiecznie coś ci się nie podoba. Może spójrz się na to co ty robisz ze swoim życiem. Ale nie zapomniałam. Znasz takie Polskie stare przysłowie "Czego Bóg nie dał, tego i kowal nie ukuje." A tobie to chyba rozumu nie dał wiesz. Chyba ci jakiejś klepy w tym mózgu brakuję. - Zaczęłam jej wszystko po kolei wygarniać.
Martha spojrzała się na mnie beznamiętnie.
- Przepraszam. - powiedziała. - Przepraszam, że jestem tak beznadziejną przyjaciółką.
- Boże nie baw się w przedszkole. Też cię przepraszam. Zrobiłyśmy wymianę zdań i chyba możemy już iść na kawo-czekolade?
- Chyba mi się odechciało. - powiedziała a ja wzruszyłam ramionami.
----------
Siedziałam na czarnym obrotowym krześle w moim pokoju. Przykryta różowym kocem w ananasy. Kiedy nagle dostawałam milion wiadomości.
Nieznany : Hej, dawno do ciebie nie pisałem.
Nieznany : Wiem, że byłaś u Josha.
Nieznany : Głupia.
Nieznany: Co Josh, może poradzić na twój marny los.
Nieznany: Byłaś na imprezie.
Nieznany: Dlaczego palisz papierosy?
Nieznany: To do ciebie nie podobne.
Nieznany: Brzydko z tym wyglądasz
Nieznany: Rzuć to.
Nieznany: Dlaczego na imprezie tańczyłaś na stole?
Nieznany: To takie nie zdrowe.
Nieznany: A co pomyśleli sobie ludzie?
Nieznany: Miałaś kaca?
Ja: Co Cię to w ogóle interesuje człowieku?
Ja: Po co do mnie piszesz?
Ja: Kim jesteś?
Ja: Czego chcesz?
Ja: Skąd masz mój numer?
Nieznany: Za dużo pytań jak na dzisiaj.
Ja: Spadaj.
Nieznany: Nie obrażaj się księżniczko.
Nieznany: Odpisz.
Nieznany: Proszę.
Nieznany: Dobrze, każdego dnia będę odpisywać ci na jedno twoje pytanie.
CZYTASZ
Porwana L.H
FanfictionZawsze zastanawiałam się nad tym, jak to jest czuć... Mocniej, więcej, bardziej. Dziś już wiem. Nazywam się Elizabeth Smith i podzielę się z Wami moją historią. *wulgaryzmy *sceny seksu Notowania 06.04.2017 - 472 w kategorii tajemnica/thriller 07.04...