Obudziłem się cały pokryty potem, moja klatka piersiowa falowała jak fale oceanu a wiatrak nad moją głową, który miał za zadanie ochłodzić trochę mój pokoju nie pomógł ani trochę.
Koszmary.
Nienawidzę mojego mózgu za to jak działa. Każdy sen wydaje się być tak cholernie realistyczny. Budzę się i nie czuję się ani trochę wypoczęty. A jedyne czego naprawdę potrzebuję to sen.
Żałośnie opadłem z powrotem na poduszki. Nie mogąc jednak się dobrze ułożyć zepchnąłem je na podłogę i położyłem głowę tylko na materacu.
Przesunąłem dłońmi po spoconej twarzy. Każdy dzień był pewnego rodzaju powtórzeniem.Idź do szkoły, wróć do domu, zrób pracę domową, zjedz coś, śpij, nie śpij i tak w kółko.
Sięgnąłem w lewo, odsunąłem zasłonę, a moje palce przesunęły się po parapecie w poszukiwaniu telefonu, który powinien tam leżeć.
Ale go nie było.
Obróciłem się w prawo i zauważyłem telefon na stoliku gdzie leżał i zaczął wibrować. Ktokolwiek dzwoni do mnie o tak późnej porze, mam nadzieję, że spłonie za to w piekle. Ja chcę tylko spać.
Spojrzałem zdziwiony na wyświetlacz. Ania.
Czego ona ode mnie chce w środku nocy?Usiadłem przy zagłówku i odebrałem telefon przykładając go do ucha.
– Cześć? Nie chcę zabrzmieć niemiło, ale–
– Hej Blythe, jestem przed twoimi drzwiami. Nie mogę spać i pomyślałam, że może będziesz chciał pogadać czy coś – przerwała mi.
– Wiesz która jest godzina, Marchewko? – zapytałem.
– Jeśli jeszcze raz mnie tak nazwiesz to pożegnasz się ze swoimi pięknymi włosami – byłem pewien, że gdy to mówiła to przewróciła oczami.
– Więc uważasz, że moje włosy są piękne?
– Pospiesz się Blythe – powiedziała i się rozłączyła.
Pokręciłem z niedowierzaniem głową i wyślizgnąłem się z łóżka. Założyłem szare, dresowe spodnie i bluzę z kapturem. Zerknąłem jeszcze na godzinę i wsunąłem telefon do tylnej kieszeni.