Od pokoleń w wielu czarodziejskich rodzinach utarło się kilka przesądów związanych ze ślubem. Hermiona Granger, jednak wychowywana była w mugolskiej rodzinie i średnio miała o nich pojęcie. Brunetka kompletnie nie miała o nich pojęcia. Naszczęście z pomocą przyszła jej przyjaciółka a także siostra jej narzeczonego- Ginewra Molly Weasley.
Ginny miała ogromną rodzinę, trudno więc się dziwić że często bywała na ślubach. Zresztą jako dziewczynka często marzyła o tym jedynym i związaniu ich dusz przy kobiercu. Nie ukrywała że zdarzało jej się w takich sytuacjach wyobrażać sobie bezpośrednio swój obiekt westchnień, niezmiennie od lat tego samego ciemnowłosego chłopca- Harrego Pottera. Kiedyś uważała że wizja iż ten na nią spojrzy jest abstrakcyjna a jednak zostali parą, Ginny była wtedy najszczęśliwszą dziewczyną na całym świecie-spełniło się jej największe marzenie. Dziś chociaż już nią nie są razem, wciąż potrafią się tak zachowywać a rudowłosa nie ukrywa iż bardzo cieszyła by się z takiego obrotu spraw.
Czarnowłosy chłopiec był dla niej nie tylko sympatią, ale też przyjacielem na którym zawsze mogła polegać w trudnych sytuacjach.
Hermiona również należała do tego typu przyjaciół. Teraz to Ginny musi jej pomóc.—Chooopaki, dzieki wieelkie że przyszliścje- zawołał Ron zalany już w trupa po połowie butelki ognistej whiskeyl i sześciu kremowych piwach. Neville-ich przyjaciel, już spał na ciemnym, kamiennym stole w klubie, ciemne włosy chłopaka rozsypały się po stole. Harremu huczało w głowie od zabójczych procentów. Spojrzał na rudowłosego przyjaciela- zdecydowanie upił się na wesoło.
Harry nie wiedział jak się upił. Czuł się jakby cały świat wirował a on był w jego centrum. Chciał jak najszybciej zatrzymać tą karuzelę.
Longbottom czknął przez sen, dla Pottera był to znak że impreza dla ciemnowłosego chłopca się skończyła. Resztką sił wysłał patronusa do dziewczyny kolegi- Luny. Była ona szczupłą, niską i bladą dziewczyną o blond włosach oraz oczach w których pływał ocean. Bardzo zazdrościł koledze tego, że nie bał się z nią rozmawiać o swoich uczuciach. Chwilę później za pomocą aportacji blondynka zmaterializowała się tuż przed nimi. Spojrzała po chłopcach a jej wzrok zatrzymał się na jej chłopaku.
—Dzięki Harry za wiadomość, biedny Nev. Pewnie śnią mu się teraz chrapaki krętorogie- zamyśliła się dziewczyna tak jak to miała w zwyczaju, poczym wzięła ledwo przytomnego Neville'a pod rękę i dodała —pogadaj z Ginny. Cześć wam, do zobaczenia na ślubie Ron!- pomachała rudowłosemu chłopcu i raz dwa ich nie było.
—dzzzob-czk-nia!- krzyknął Weasley ale było już za późno.
„Pogadaj z Ginny" brzmiało bardzo dźwięcznie w jego uszach, wciąż się zastanawiał jak mógłbyto zrobić.
No tak- pomyślał-niby był Gryfonem, niby pokonał Voldemorta a jednak wcale nie był odważny. Bał się rozmawiać o tym czego pragnęli mimo że wiedział że będzie dla niej najlepszym mężczyzną, że będzie się starał jak tylko będzie w stanie- bo dla niej warto, wciąż obawiał się że ściągnie na nią niebezpieczeństwo.
A jednak kusiło go wszystko co dotyczyło rudowłosej.
Była najpiękniejszą kobietą jaką kiedykolwiek widział, podobała się zresztą nie tylko jemu a znacznej części męskiej publiczności. Miała przepiękną cerę, mimo wrodzonej bladości jakby muskaną słońcem- to chyba przez rozsiane po całym ciele, delikatne piegi. Malinowe usta które w uśmiechu odsłaniają proste, śnieżnobiałe zęby. A oczy ma w kolorze bursztynu, w którym pływają małe drobinki złota. Chciał mieć tą drobną dziewczynę zawsze przy sobie i chronić przed każdym złem mimo iż wiedział że wybranka jego serca sama jest w stanie się obronić. To silna dziewczyna, świetna w boju choć czasem zbyt gwałtowna, potężna, odważna czarownica która zachowywała zimną krew w warunkach stresujących i zawsze potrafiła go zrozumieć. Nie w jej stylu było płakanie i rozpaczanie, ona działała.
Spojrzał na Rona który rozmawiał bełkotliwie z Seamus'em czkając co chwila. Harry stwierdził że to chyba czas aby zwijać imprezę. Wsadził Seamusa, Toma oraz George'a w błędnego rycerza co okazało się być naprawdę trudne, w końcu noszenie trzech dorosłych mężczyzn w pojedynkę nie było łatwe, w takich chwilach uwielbiał to że jest czarodziejem i może wspomóc się magią. Wystarczyło proste „leviosa" by podnieść po kolei każdego z nich i bezpiecznie odstawić do busa.
Ronald był niestety na tyle pijany że nie był w stanie się teleportować. Harry wziął go pod rękę i chwilę później byli już na ulicy Grimmauld Place. Dom który Potter odziedziczył po ojcu chrzestnym wciąż był chroniony zaklęciem fideliusa, teraz to czarnowłosy był strażnikiem tajemnicy tego miejsca. Po chwili przed nimi pojawiła się wielka, wiekowa posiadłość rodu Blacków.
Pociągnął Weasley'a w kierunku ciężkich mosiężnych drzwi i stuknął trzy razy pozłacaną kołatką z wizerunkiem węża.
Nie minęło dużo czasu nim w drzwiach pojawiła się siostra pana młodego- Ginewra.
Włosy miała upięte w niedbałego koka z którego nieśmiało wypadały niesforne płomienne kosmyki jej miedzianych włosów. Stała przed nimi bez grama makijażu, jedynie w czarnej bluzeczce na ramiączkach, dopasowanych pod kolor góry dresy i puchate ciemne klapeczki.
Nim zdążyli nawet się z nią przywitać ta przywaliła Ronowi z otwartej ręki. Siła uderzeniowa okazała się być dla pijanego chłopaka zbyt silna, zatoczył się do tyłu i wpadł na Harrego który go przytrzymał aby Ginny mogła wygłosić mu kazanie.
—Masz kurwa szczęście przeogromne, że Hermiona śpi bo po panieńskim jest zmęczona debilu, bo by Ci nogi z dupy powyrywała!- zaczęła wrzeszczeć na brata. Już miała wygłosić drugą serię ale Harry uspokoił ją gestem ręki, dobył różdżki niczym miecza wyjmując ją zza pasa i sprawnym ruchem wylewitował rudego chłopaka na kanapę w salonie.
— Może lepiej żeby dzisiaj spał tutaj-odparł po czym złapał Ginny za dłoń i zaprowadził do kuchni nie zastanawiając się czemu radio jest włączone. Bez słowa wyjął dwa kubki zaczął robić herbatę z rozcieńczonego wywaru słodkiego snu, cytryny i mięty. Wlał napar do naczyń i podał jedno z nich Ginny a drugie pochwycił w swoje blade dłonie.
—I pewnie wszystko ogarniałeś- prychnęła— Luna wysłała mi sowę expresową że zgarniasz chłopaków- odparła zakładając ręce na piersiach i opierając się o kamienny blat kuchni.
—Zawiadomiłem Lunę patronusem by zabrała Neville'a, resztę wrzuciłem do błędnego rycerza a Rona wziąłem pod pachę i aportowaliśmy się tutaj- odparł Potter.
Weasley spojrzała na niego z wdzięcznością.
Harry nie mógł powiedzieć że sobie nie wypił jednak przy chłopakach wyglądał jak abstynent.
Nagle usłyszał bardzo piękną powolną piosenkę.
— Chodźmy już spać- Ginny skierowała się w stronę wyjścia jednak czarnowłosy złapał ją za dłoń i odwrócił w swoją stronę. Spojrzał w jej bursztynowe oczy i stwierdził że idealnie zgrywały się z szatą do quidditcha Gryfonów.
—Zatańcz ze mną Gin-wyszeptał.
—Nienawidzisz tańca- odparła z przekąsem wciąż w nienajlepszym humorze. Szczerze mówiąc miała rację, Harry nigdy nie odnajdywał się w tańcu.
— Z tobą uwielbiam- uśmiechnął się delikatnie odgarniając jej niesforny, ognisty kosmyk za ucho. Zjechał palcami z jej policzka przez obojczyk do ramienia, stamtąd na płaski brzuch aby ostatecznie położyć dłoń na jej talii.
Skinęła nieśmiało głową, splatając palce z tymi należącymi so niego. Kołysali się chwilę w rytm piosenki co i rusz patrząc po sobie.
Nie wytrzymał. Zbliżył swoją twarz do Ginny i zamknął ich usta w płomiennym choć powolnym pocałunku.Hej hej kolejny rozdział za nami, pisałam to pięć dni, wenka średnio chętna do pracy- wiecie jak to jest! Do zobaczenia w następnym rozdziale.
Wasza
Zmasakrowana

CZYTASZ
Wśród mroku zakwita// Hinny
Fiksi PenggemarŚwiat po wojnie czarodziejów pozostawił wiele niedomówień i niewyjaśnionych spraw. Harry lubi jednak stawiać sprawy jasno i ma jeden cel- odzyskać szczęście. Szczęście ma rude włosy i masę piegów. Ginny ciężko jest się odnaleźć, a jednak czuje że...