30.

1.7K 200 86
                                    

Tae i Jimin widzieli już z daleka  mały domek. Całą posesję okalał biały, niski płot, który po obu stronach obrastały żółte tulipany. Stąd wiatr niosący pobliski wieczór przesiąknął zapachem płatków, a fale dźwięku niosły cichy pomruk bąków oraz pszczół, unoszących się nad kwiatami.

Tae wręcz promieniał ze szczęścia, specjalnie przed "sesją" wstąpili jeszcze do jego mieszkania po wygodne buty i aparat, bo twierdził, że chce czuć jak największą swobodę i "zapisywać" w ujęciach kadru chwile nowego doświadczenia. W każdym razie Jimin, choć znał go zaledwie kilka dni, nie podejrzewał nawet, że chłopak może mieć w głowie tyle dobrych pomysłów i nietuzinkowo dobranych słów, które każdy inny człowiek przekazałby szybkimi bezpośrednimi zwrotami jak "będzie mi wygodniej i chcę napstrykać parę zdjęć".

Jimin za to nie był przekonany co do słuszności tego pomysłu. Czuł się trochę jakby zdradzał Klarę, choć spotkanie z Tae nie było wcale randką, co obaj ustalili już na wstępie. Tae chciał podpisać nawet kontrakt, ale Park uznał to za przesadę. Przecież byli dorośli i chyba słowo miało jeszcze jakieś znaczenie w dzisiejszych czasach.

Cała otoczka, czyli śliczny domek na przedmieściach, biały płotek, zachodzące słońce i wręcz schizowe idealizowanie tego miejsca równo przyciętym trawnikiem oraz amerykańską skrzynką na listy i wycieraczką z napisem ,,Czuj się jak u siebie,, wszystko w odcieniu czystej bieli, budziło w nim raczej uczucie lęku, nie przytulności. Jak w chorym thrillerze, gdzie grupka osób trafia do idylli, a kończy w piekle.

- Nie denerwuj się, zawsze możemy przecież wyjść i spróbować czegoś innego.

- Jechaliśmy tu godzinę, muszę chociaż sprawdzić jak to wygląda, żeby kasa za bilet na metro się nie zmarnowała.

- Ale z ciebie wonuś*

- Jestem oszczędny, nie lubię szastać pieniędzmi. 

- To zauważyłem. - Zachichotał. - Ale i tak cię lubię, nawet jeśli materializm mnie brzydzi.

- Oszczędność, nie materializm. Mylisz pojęcia. - Zaznaczył po raz drugi, kiwając palcem dla lepszego efektu.

- Dobrze, dobrze panie oszczędny. Ale moje serce troszkę boli, że kasa to jedyny powód dla którego jeszcze nie uciekłeś.

- No jeszcze Klara. - Odpowiedział zamyślony. 

- Klara szczęściara. - Zamruczał, nie wyjmując z ust lizaka. - Ciekawe czy dla mnie ktoś by się tak starał. 

- Najlepszy przyjaciel, mama, dziewczyna? - W sumie nie pytał jeszcze czy Tae ma dziewczynę, a przecież rozmawiali o wielu sprawach. Że też umknęła mu ta kwestia. 

- Mama mieszka daleko, przyjaciele mają swoje sprawy, a dziewczyna nie istnieje. Dobrze, że pączki mnie rozumieją. Cukier to najlepszy przyjaciel człowieka. 

Natychmiast oczami wyobraźni zobaczymy Yoongiego, którego lubił nazywać Suga, ponieważ jego skóra miała odcień cukru. Yoongi - przyjaciel ludzkości. Uśmiechnął się na tę myśl, tak szeroko, że aż rozbolały go policzki. 

Przestraszył się, kiedy Tae wziął go pod ramię.

- Troszczę się o ciebie, nie chcę żebyś wpadł na słup, albo znak. 

- Co? - Zaskoczony uniósł brwi. 

- Przecież musisz nic nie widzieć przez te szpareczki, gdy się uśmiechasz, a przy mnie będziesz to robił bez ustanku. 

Jimin zatrzymał się i próbując ulżyć swojej potrzebie śmiechu, uderzył Kima w ramię swoją małą rączką, z której Klara tak namiętnie lubiła żartować. 

Cicho, na paluszkach| SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz