"I remember tears streaming down your face"
Mały chłopiec siedział cicho w bibliotece czytając książkę. Był on inny niż reszta dzieci. Był cichy i skryty. Mało mówił i lubił czytać. Nie miał żadnych przyjaciół, ponieważ bał się odrzucenia. Był to 10-letni Harry Potter. Był on małym, drobnym, czarnowłosym chłopcem o jadowicie zielonych oczach. Obecnie mieszkał ze swoimi rodzicami, ojcem chrzestnym Syriuszem i wujkiem Remusem w domu rodu Potter.
Dziś miał odbyć się bal z okazji trzydziestych urodzin jego matki Lili Potter. Nie chciał iść na ten bal. Pewnie i tak nikt by nie zauważył gdyby się nie pojawił.
Był on wiecznie ignorowany przez swoich rodziców. Nie poświęcali mu uwagi. Wujek Syriusz nie lubił go. Udawał, że nie istnieje i traktował go jak powietrze. Jedynie wujek Remus rozmawiał z nim, dawał mu ciekawe książki oraz pomagał w nauce. Mały pochłaniał wiedzę jak gąbka pochłania wodę.
Dziś jednak nie miał nastroju na naukę bądź czytanie książek. Zastanawiał się co będzie robił przez cały bankiet. Nie ma żadnych znajomych, z którymi mógłby wdać się w jakąkolwiek konserwacje. Dorośli będą zajęci swoimi sprawami. Wyjść z bankietu również nie mógł. Będzie skazany na samotność i nudę. Z pierwszym co prawda mógł się pogodzić, lecz nuda będzie dość sporym problemem.
Poszedł do swojego pokoju, ubrał się w szatę wyjściową i skierował w stronę sali balowej.
Wszystko było już uszykowane. Sala była magicznie powiększona, aby pomieścić tak dużą ilość osób. Zostały porozstawiane stoły z nazwiskami poszczególnych gości. Zespół właśnie się przygotowywał do występu. Jedzenie natomiast było przynoszone przez domowe skrzaty, które przygotowywały je na bieżąco. Harry chodził między stołami i szukał tabliczki ze swoim imieniem. Kiedy już ją znalazł, usiadł w wyznaczonym dla siebie miejscu. Nie znał imion osób, z którymi siedział przy stole. Mógł jedynie rozpoznać z jakich są rodzin poprzez wyszyte herby ich rodów na szatach balowych.
Wszyscy przy stoliku rozmawiali oprócz Harry'ego i blondyna, który pochodził z rodu Malfoy. Intrygował on młodego Pottera.
- Witaj. Jestem Harry Potter. A Ty? - Brunet nie wiedział co go podkusiło, żeby zacząć rozmowę z blondynem. Wyciągnął w stronę zdziwionego chłopaka rękę. Ten po chwili oddał gest.
- Jestem Draco Malfoy. Dziś są urodziny twojej matki prawda?
- Tak. Jednak najchętniej zostałbym w swoim pokoju i czytał książkę.
- Dlaczego?
- Jakby to powiedzieć... Moi rodzice i wujek się mną w ogóle nie interesują. Większość mojego czasu spędzam w swoim pokoju ucząc się, lub czytając książki.
- Ja natomiast spędzam czas razem z moim ojcem na lekcjach szermierki lub różnych przyjęciach takich jak te.
- Masz jakiś znajomych? Przyjaciół?
- Mam. To - wskazał ręką na siedzącego obok niego mulata - jest Blaise Zabini, a tam - tym razem wskazał na brunetkę siedzącą przy stoliku obok - jest Pansy Parkinson. Znamy się już od dawna. A Ty? Masz jakiś przyjaciół?
- Nie. Raczej nie rozmawiam z rówieśnikami i tak jak już wcześniej wspomniałem większość czasu spędzam sam w swoim pokoju.
- Myślałeś już o szkole? Do jakiej idziesz?
- Zapewne tak ja moja rodzina, pójdę do Hogwartu. Na razie zastanawiałem się nad zajęciami.
- Jak myślisz, do którego domu trafisz?
- Nie mam pojęcia. Teoretycznie moje cech pasują do każdego z domów. Choć mam przeczucie, że trafię albo do Ravenclawu albo do Slytherinu.
- Byłoby świetnie gdybyś trafił do Slytherinu. Pewnie tak jak reszta rodziny też tam wyląduję.
CZYTASZ
Czy ja jeszcze żyje?
FanfictionPrzez całe swoje życie był już w czterech różnych rodzinach. Każda była gorsza od popszedniej. Gdy po raz kolejny trafia do domu dziecka stwierdzono u niego choroby psychiczne i odesłali go do szpitala psychiatrycznego. Ma zaledwie 14 lat i przeżył...