„I remember you said don't leave me here alone"
Adam siedział obecnie przy jednej z ławek w szkole, która znajdywała się niedaleko sierocińca. Właśnie mieli lekcję matematyki, jednak nie mógł się na niej zbytnio skupić. Pierwszym powodem było rozmyślanie o Harry'm i Cleo. Trzy dni temu dostał od nich list. Harry ogólnie opisał ich pierwszy dzień pobytu w Hogwarcie. Lawrence miał napisać odpowiedź i wysłać ją Hedwigą, ale nim spostrzegł ptak odleciał, a Sajon nie pozwolił mu się do siebie zbliżyć. Próbował już wszystkiego. Dawał mu ulubione przysmaki, regularnie wypuszczał na dwór, żeby polatał i sprzątał w jego klatce, ale ptak nadal był nieustępliwy.
Drugą rzeczą, która nie pozwalała mu się skupić to dość częsty w ostatnich dniach ból głowy. Był on spowodowany tym, że coraz gorzej udawało mu się panować nad swoimi zdolnościami. Nie mógł ich już tak często blokować. Coraz więcej cudzych myśli napływało mu do głowy, co stało się już uciążliwe. Wiedział jednak, że jeżeli Delish dowie się o jego braku kontroli, to zabierze go do KZU i nie będzie miał już możliwości zobaczenia się z Harry'm i Cleo.
- Jak ja nienawidzę Delish'a...
- Co tam mruczysz pod nosem Adam? Może powiesz nam wszystkim? - zapytała stanowczo nauczycielka. Była znana w całej szkole ze swojej surowości. Rzadko pojawiali się chętni uczniowie do rozwiązywania jej zadań, bo każdy się jej bał. Każdy z wyjątkiem Adama Lawrence'a. Ze swoimi zdolnościami chłopak był w stanie rozwiązać każde zadanie. Akurat w tej sytuacji było to bardzo pomocne.
- Powiedziałem tylko, że to zadanie jest łatwe.
- Skoro tak to zapraszam do tablicy... - brunet wstał, przeszedł przez całą klasę i stanął przy tablicy. To równanie było tak banalne, że nawet nie musiał czytać myśli nauczycielki. Całe rozwiązanie zadania zajęło mu dwie minuty, bo co jak co, ale było oni dość długie, a dla innych to z kosmosu.
- Siadaj - Adam uśmiechnął się lekko i wrócił na swoje miejsce. Wszyscy patrzyli na niego zszokowani. Sama nauczycielka była zdziwiona. Było to zadanie ze szkoły wyższej.
- Ej stary... Jak ty to zrobiłeś? - zapytał się brązowooki chłopak siedzący obok Adama.
- Nie żartuj. To zadanie było tak banalne, że nawet mój przyjaciel by je rozwiązał - odparł mając na myśli Harry'ego, który dorównywał mu inteligencją. Jednak Adam zawsze był o ten jeden krok dalej.
Nagle zadzwonił dzwonek kończący lekcję. Była to już ostatnia lekcja Adama, więc czarnowłosy spakował się i wyszedł ze szkoły. Sierociniec mieścił się dwie przecznice dalej, więc już kilka minut później znajdował się w sierocińcu. Udał się do swojego pokoju i ponownie próbował nakłonić ptaka do współpracy.
- Sajon no! Proszę musisz dostarczyć wiadomość do Cleo i Harry'ego. Będą się martwili o mnie, a ty będziesz mógł zobaczyć się z Cleo - sowa słysząc słowa Lawrence'a wzbiła się w górę, obleciała cały pokój i wylądowała na ramieniu Adama, który zdziwiony patrzył na ptaszysko.
- Naprawdę wystarczyło tylko to powiedzieć? Ale z ciebie przeklęte ptaszysko - nie zwracając już uwagi na sowę usiadł na krześle przy biurku i do przygotowanego wcześniej listu dopisał starannym pismem kilka zdań. Spojrzał na sowę i zastanawiał się jak ma wysłać tę wiadomość. Sowa jakby domyślając się o co chodzi Adamowi, wyciągnęła przed siebie jedną nóżkę. Chłopak od razu połączył fakty i przypiął liścik do jej nóżki. Ta ponownie wzbiła się w górę i wyleciała przez otwarte okno.
Adam jeszcze chwile patrzył na oddalającego się ptaka. Pokręcił głową z politowaniem i szepnął:
- Upiorne ptaszysko.* * *
CZYTASZ
Czy ja jeszcze żyje?
FanfictionPrzez całe swoje życie był już w czterech różnych rodzinach. Każda była gorsza od popszedniej. Gdy po raz kolejny trafia do domu dziecka stwierdzono u niego choroby psychiczne i odesłali go do szpitala psychiatrycznego. Ma zaledwie 14 lat i przeżył...