Rozdział 2

627 34 20
                                    

„When I said, "I'll never let you go""

Remus, zrezygnowany po całym dniu szukania Harry'ego, wrócił do posiadłości Potter'ów. Mimo jego dobrego węchu, trop urwał się przy głównej ulicy prowadzącej do Londynu. Przeszukał całe okoliczne lasy i łąki. Nie znalazł go.

Gdy rano zszedł na śniadanie, zdziwił się widząc jednego ze skrzatów w jadalni.

- Panie Lupin! Kiełek ma dla pana wiadomość od panicza Harry'ego. - Wilkołak otworzył szerzej oczy na słowa skrzata. - Kazał panu przekazać, że skontaktuje się z panem listownie bądź przez Kiełka. Nie ma się pan o niego martwić. Nic mu nie jest i jest w dobrych rękach.

- Wiesz coś jeszcze? - zapytał z nadzieją.

- Niestety, Kiełek obiecał nie wyjawiać więcej informacji komukolwiek. - Remus zmarkotniał.

- Dobrze, możesz już iść. - Skrzat zniknął. Lunatyk usiadł do śniadania, zastanawiając się gdzie jest Harry. Nigdy nie uciekł z domu. Aż do teraz. Nie wiedział co skłoniło go ku temu. Stwierdził jednak, że poczeka, aż Harry sam się z nim skontaktuje.

***

Harry wstał dość wcześnie. Słońce dopiero wschodziło. Nie zasnąłby jednak ponownie, dlatego podszedł do szafy, wyjął z niej jakieś ubrania i przebrał się szybko w nie. Następnie usiadł na łóżku i zastanawiał się, co ma teraz zrobić. Reszta dzieci pewnie jeszcze śpi. Sam pewnie by się zgubił idąc do świetlicy. Postanowił, że zostanie w pokoju i nie będzie się nigdzie szwendał.

Po chwili dostrzegł lekko uchyloną szufladę biurka. Otworzył ją szerzej. Znajdowały się w niej kartki, długopisy, ołówki i jakiś notes. Sięgnął po niego i otworzył na pierwszej stronie. Okazało się, że jest on pusty.  Nie myśląc dłużej, wziął z szufladki ołówki i zaczął rysować. Tak zatracił się w wykonywanej czynności, że nie zauważył ile czasu minęło. 

Gdy skończył i spojrzał na obraz, ku swojemu zdziwieniu, narysował kobietę. Może był to ołówkowy szkic, ale w głębi duszy wiedział, że ma rude włosy i
żółto-pomarańczowe oczy. Jej twarz przysłaniała grzywka. Była młoda, na oko miała osiemnaście lat. Była dość ładna, jednak spod podwiniętych rękawów jej bluzki było widać napisy, wyryte na ręce. I nie tylko na ręce.

Harry nie wiedział skąd wziął pomysł na akurat taki rysunek. Nawet nie wiedział że umie tak rysować. Po chwili myślenia doszedł do wniosku, że nigdy nie widział kobiety o takim wyglądzie. Kim w takim razie mogła być dziewczyna z rysunku?

Wyrzucił na chwilę te myśl z głowy i spojrzał na zegar. Jego oczy otworzyły się szeroko i wyglądały jak spodki od filiżanek. Była godzina dziesiąta rano. Czyli spędził kilka dobrych godzin rysując, przy okazji spóźniając się na śniadanie.

Wybiegł z pokoju jak poparzony i biegł w stronę stołówki. Po dwóch minutach biegu był już na miejscu. Wzrokiem odszukał Cleo, która siedziała niedaleko. Z smutkiem wymalowanym na twarzy zauważył, że jest tylko jedno wolne miejsce w całej sali. Jedno miejsce tuż koło Adama. Zacisnął zęby i zajął wolne miejsce. Sięgnął po kromkę chleba z żółtym serem i zaczął powoli ją przeżuwać.

Adam przez cały czas przyglądał się mu. Kłamstwem byłoby, gdyby powiedział, że chłopak nie intryguje go. Był ciekawy jaki jest naprawdę. Wczoraj dowiedział się, że jest wybuchowy i impulsywny. Jednak mimo jego młodego wieku, ma bardzo dużą wiedzę w różnym zakresie. Był ciekawy, co jeszcze w sobie kryje ten interesujący obiekt obserwacji Adama.

Nie zdążył nawet zacząć rozmowy z czarnowłosym chłopkiem, bo ten już zniknął wraz ze swoją domniemaną siostrą. Najwyraźniej spieszyli się gdzieś, ponieważ bardzo szybko zniknęli Adamowi z oczu.

Czy ja jeszcze żyje?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz