Nic nie widzę, nic nie słyszę,
Znów zapadam w martwą ciszę.
Zaczynajmy krwawe gody,
Zbierzmy niezgodności płody.Jeden, drugi raz I trzeci,
Coś przez głowę mi przeleci.
Wtem boleśnie prosto z serca,
Czarny kruk swój dziób wywierca.Wiecznie na jego usługach,
Me sumienie tonie w długach.
Wkraczam na morze spokojne,
Niosąc w sobie wieczną wojnę.Wciąż wykrawiam się powoli,
Nic mnie więcej nie zaboli.
Przez śmierć do ściany przyparty,
Z uczuć wszelkich wnet obdarty.