Złapał mnie za ramiona i odepchnął lekko od siebie.
Podniosłam powieki i ujrzałam jego otworzoną ze zdziwienia buzię i zmarszczone brwi. Badał mnie przenikliwie, biegając wzrokiem od moich oczu, do ust, zastanawiając się zapewne, co powinienem zrobić.
Myślam nad tym, co może chodzić mu po głowie. O czym myślał?
- Susan...?
- Przepraszam. - Wypaliłam pośpiesznie.
Zorientowałam się, że zaciskam dłonie w pieści na jego czarnej bluzie, więc szybko puściłam miękki materiał.
On jednak nadal trzymał mnie za ramiona, nie mogąc wyjść z szoku.
Nie tego się spodziewał.
- Nie. - Przełknął ślinę. - Nie. Poczekaj!
Krzyknął, kiedy zauważył, że próbuję wypłatać się z jego objęć.
Spróbował mnie unieruchomić i szepnął cicho, żebym się uspokoiła.
- Chcę coś sprawdzić. - Powiedział, a ja zamarłam. - Nie ruszaj się.
Nie musiał powtarzać dwa razy.
Byłam tak sparaliżowana, że miałam wrażenie, jakby ktoś zacisnął dłoń na moim gardle i nie pozwalał mi oddychać.
Bałam się wdychać powietrze, nie z obawy o to, co może zrobić Noah, gdy zacznę podnosić klatkę piersiową w celu dotlenienia szarych komórek, ale przez jego zapach. Bałam się czuć woń jego perfum, tak samo, jak bałam się go dotknąć.
Oparłam spocone dłonie o zimną ścianę za moimi plecami i zaczęłam w głowie liczyć do dziesięciu. Miało mi to pomóc, opanować atak paniki i uspokoić zszargane nerwy, ale miałam wrażenie, że wcale sobie nie ułatwiam sprawy.
Byłam pewna, że kiedy dojdę do magicznej liczby dziesięć, wydarzy się coś, na co nie jestem gotowa, a odliczając do tego momentu, jakaś fala, zacznie wzbierać się w moim żołądku i wybuchnie wielkim tsunami zalewającąc mnie i ciągnąć że sobą na dno.
Jeden.
Noah zbliżył nieznacznie swoją twarz do mojej.
Zaczęłam panikować bardziej, ale ukrywałam to, zaciskając usta w wąską linię i wbijając sobie paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni.
Dwa.
Robił tak powolne ruchy, że bałam się jego nagłego wybuchu.
Był jak bomba. Trzeba obchodzić się z nim ostrożnie i zachowywać czujność, by nie pozwolić mu na eksplozję.
Trzy.
Powietrze jeszcze bardziej wypełniało się jakąś elektrycznością, a my wdychaliśmy przepełniałony prądem tlen.
Cztery.
Słyszałam tylko nasze głębokie oddechy. Jego - miarowy i spokojny, jakby chłopak doskonale wiedział, co robi. Mój - nerwowy i przyspieszony.
Pięć.
Znajdował się naprawdę blisko. Miał zamknięte oczy zgarbione plecy, by móc dosięgnąć mojej twarzy.
Naprawdę się bałam.
Rozluźniłam usta i trzęsące się dłonie, by nie dać znać o swojej panice.
Muszę zachować chociaż pozory.
Sześć.
Był na tyle blisko, że wdychałam powietrze, które on wydmuchiwał. Czułam jego zapach i ciepło ciała, a on wydawał się zupełnie niewzruszony dzielącymi nas milimerami.
CZYTASZ
Śniłam o tobie, wczoraj |Noah Schnapp|Finn Wolfhard
Fanfic-Wolfhard jest idiotą.- Powiedział zdenerwowany Noah. -Nie prawda.- Odparłam spokojnie. -Jest po prostu zakochany. -On nie wie, co znaczy kochać.- Brunet lustrował mnie wzrokiem, czekając aż potwierdzę jego tezę. -A ty wiesz? -Wiem o miłości więcej...