43 - Dziesięć

1.6K 93 86
                                    

Złapał mnie za ramiona i odepchnął lekko od siebie.

Podniosłam powieki i ujrzałam jego otworzoną ze zdziwienia buzię i zmarszczone brwi. Badał mnie przenikliwie, biegając wzrokiem od moich oczu, do ust, zastanawiając się zapewne, co powinienem zrobić.

Myślam nad tym, co może chodzić mu po głowie. O czym myślał?

- Susan...?

- Przepraszam. - Wypaliłam pośpiesznie.

Zorientowałam się, że zaciskam dłonie w pieści na jego czarnej bluzie, więc szybko puściłam miękki materiał.

On jednak nadal trzymał mnie za ramiona, nie mogąc wyjść z szoku.

Nie tego się spodziewał.

- Nie. - Przełknął ślinę. - Nie. Poczekaj!

Krzyknął, kiedy zauważył, że próbuję wypłatać się z jego objęć.

Spróbował mnie unieruchomić i szepnął cicho, żebym się uspokoiła.

- Chcę coś sprawdzić. - Powiedział, a ja zamarłam. - Nie ruszaj się.

Nie musiał powtarzać dwa razy.

Byłam tak sparaliżowana, że miałam wrażenie, jakby ktoś zacisnął dłoń na moim gardle i nie pozwalał mi oddychać.

Bałam się wdychać powietrze, nie z obawy o to, co może zrobić Noah, gdy zacznę podnosić klatkę piersiową w celu dotlenienia szarych komórek, ale przez jego zapach. Bałam się czuć woń jego perfum, tak samo, jak bałam się go dotknąć.

Oparłam spocone dłonie o zimną ścianę za moimi plecami i zaczęłam w głowie liczyć do dziesięciu. Miało mi to pomóc, opanować atak paniki i uspokoić zszargane nerwy, ale miałam wrażenie, że wcale sobie nie ułatwiam sprawy.

Byłam pewna, że kiedy dojdę do magicznej liczby dziesięć, wydarzy się coś, na co nie jestem gotowa, a odliczając do tego momentu, jakaś fala, zacznie wzbierać się w moim żołądku i wybuchnie wielkim tsunami zalewającąc mnie i ciągnąć że sobą na dno.

Jeden.

Noah zbliżył nieznacznie swoją twarz do mojej.

Zaczęłam panikować bardziej, ale ukrywałam to, zaciskając usta w wąską linię i wbijając sobie paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni.

Dwa.

Robił tak powolne ruchy, że bałam się jego nagłego wybuchu.

Był jak bomba. Trzeba obchodzić się z nim ostrożnie i zachowywać czujność, by nie pozwolić mu na eksplozję.

Trzy.

Powietrze jeszcze bardziej wypełniało się jakąś elektrycznością, a my wdychaliśmy przepełniałony prądem tlen.

Cztery.

Słyszałam tylko nasze głębokie oddechy. Jego - miarowy i spokojny, jakby chłopak doskonale wiedział, co robi. Mój - nerwowy i przyspieszony.

Pięć.

Znajdował się naprawdę blisko. Miał zamknięte oczy zgarbione plecy, by móc dosięgnąć mojej twarzy.

Naprawdę się bałam.

Rozluźniłam usta i trzęsące się dłonie, by nie dać znać o swojej panice.

Muszę zachować chociaż pozory.

Sześć.

Był na tyle blisko, że wdychałam powietrze, które on wydmuchiwał. Czułam jego zapach i ciepło ciała, a on wydawał się zupełnie niewzruszony dzielącymi nas milimerami.

Śniłam o tobie, wczoraj |Noah Schnapp|Finn WolfhardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz