1. Kwiat nadziei

1.8K 99 20
                                    

Jest takie jedno powiedzenie "NADZIEJA MATKĄ GŁUPICH". Jest krótkie i proste. Odkąd twój list został wysłany postanowiłaś zapomnieć o przeszłości. Musiałaś zmienić imię, nazwisko, całe swoje dokumenty. A ponieważ że byłaś rozpoznawalna u żołnierzy musiałaś także zmienić wizerunek.

Czasem wychodziłaś na miasto po zakupy. Więc wtedy mogłaś choć na chwilę załapać świeżego powietrza i poczuć na swojej twarzy lekkie ciepło.

Dzisiaj również była twoja kolej robienia zakupów. Nałożyłaś chustę na swoje krótkie włosy, które ledwo sięgają ci do ramion. Dzisiaj był straszny ruch na mieście, ponieważ nie długo zbliżał się dzień korony. To święto jest ważne gdyż po stu osiemdziesięciu trzech latach odnaleziono klejnoty królewskie, a wraz z nimi króla. Chociaż ty w to nie wierzysz. Dla ciebie nie możliwe żeby po stu osiemdziesięciu trzech latach klejnoty zostały znalezione, to nie miało by sensu. Skoro kiedyś zostały skradzione to na pewno zostałby sprzedane. Czyli są dwie opcje. Pierwsza to chęć bycia bogatym, ale każdy byłby się przyjąć klejnoty, zaś drugą to musiał ktoś czemuś zapobiec.

Byłaś dość głęboko rozwinięta w tym temacie. Ponieważ każdy w tej grupie do której teraz należysz miał przepisany jakiś dział. Twój to były klejnoty, korony oraz historia. Dość obszerna tematyka.

Złapałaś za koszyk i ruszyłaś ku zbioru ludzi na rynku. Lubiłaś chodzić na spacery. Twoja głowa mogła sobie wszystko po porządkować. Mieszkałaś kawałek drogi od rynku. Kompletnie ci to pasowało. Dłuższy czas miałaś na swoje myśli. A w swoim pokoju wszystko ci się miesza.

Kamienica była spokojna. Nie daleko od  waszego mieszkania, mieszka starsza pani której czasami pomagasz. Żeby mieć zdanie sąsiadów, w wypadku jakiejś wtopy. Nie robiłaś tego z przymusu tylko z przyjemności. Lubiłaś  z nią gadać o wszystkim i o niczym. O pogodzie, jej ulubionym kocie, jej młodości. Wesoła staruszka z niej. Czujesz się jakby traktowała cię jako swoją wnuczke. Przyjemne uczucie.

Kamienica może wydawać się na pierwszy rzut oka nudna, szara. Przez kolor ścian domów i ludności zamieszkujące ją. Jednak jeśli spędzi się tutaj więcej czasu można zauważać plącza które spinały się po ścianach, a przy oknach rozkwitały przeróżne kwiaty. A ludzie byli tu sympatyczni. Podobała ci się ta okolica.

Na rynku, tak jak myślałaś, ogromne skupisko ludzi. Z uśmiechem na twarzy podeszłaś do pierwszego stoiska. Poprosiłaś o kilka bochenków chleba. Delikatnie włożyłaś na dno koszyka i ruszyłaś do kolejnych stoisk. Przy jednym stoisku z warzywami zaczepiła cię jedna osoba.

- Prawie cię nie poznałem w tych włosach- powiedział męski głos.

Przeraziłaś się. Miałaś być nie rozpoznawalna ani nie rzucać się w oczy. Kiedy spojrzałaś na mężczyznę zrobiłaś kwaśną minę.

- Nie powinieneś siedzieć w domu Arthurze- wróciłaś do swojej wcześniejszej czynności. Nie sądziłaś że spotkasz swojego młodszego brata.

- Może... jednak ty teraz jesteś w nie odpowiednim miejscu- przeczesał dłonią włosy. Zaś ty spojrzałaś się na niego pytająco.

Złapał cię za rękę, prowadząc gdzieś na pobocze.

- Był u nas ten kapral czy jakie on tam ma stanowisko. Pytał czy jesteś w domu. Kiedy o to zapytał wiedziałem, że coś jest nie tak. Miał szczęście że ja otworzyłem, gdyby mama otworzyła nie było by to ciekawe- spojrzał na ciebie z powagą jednocześnie tak jakby musiał się tobą opiekować jak to ty byś była młodsza.

- Emm po prostu nie służę już w wojsku- powiedziałaś próbując ukryć stres. Jednak twoja głowę zwróciła wspominka o osobie.

- Tyle to sam wiem tylko że nie odeszłaś tak jak każdy. Tylko uciekłaś. Tak bez żadnego słowa. Nawet nie próbuj kłamać zbyt długo przesiaduje na ulicy żeby nie wiedzieć co się dzieję- było słychać irytację w głosie.

- Dobra. Odeszłam z wojska i dołączyłam do pewnej tajemnej grupy. Musiałam zmienić wszystko. Teraz nazywam się Camila Rissot- powiedziała to na tyle cicho aby nikt nie usłyszał. Nie powinnaś o tym mówić. Jednak to twój brat, któremu ufałaś.

- A kapral pewnie o tym nie wie- zapytał. Jednak bardziej brzmiało jakby streścił. Ty zaś pokiwałaś tylko głowa i opuściłaś głowę.

Pogłaskał cię po głowie, powodując u ciebie podniesieniem głowy również wywołując uśmiech. Wziął od ciebie koszyk i ruszył tylko sobie znanym kierunku. Nie sprzeciwiałaś się. Szedł tak przez pewien czas. Między czasie nic mówił.

Zatrzymał się. Było tu mnóstwo ludzi. Byli oni ustawieni w dwa pasma. Dobrze wiedziałaś co to za wydarzenie. Obejrzałaś się za czymś na czym mogłaś stanąć aby lepiej widzieć.

Ku twojemu wzroku znalazłaś skrzynię na której mogłaś wszytko zobaczyć. Twój brat stanął obok skrzyni. Jego wzrost mu na to pozwalał. Nagle było słychać jak brama zostaje otworzona. Twój wzrok szybko został przekierowany w kierunku bramy. Było już widać pierwsze postacie. Zrobiło ci się smutno, zarazem byłaś zła na siebie. Ty sobie żyjesz spokojnie za murami i nie narażasz swojego życia. Spojrzałaś na swojego brata. On uśmiechnął się i położył dłoń na twoim ramieniu, a ty swoją położyłaś na jego.

Bacznie szukałaś osób które znałaś. Widziałaś Sashe, Mikase, Erena i Armina. Eren spojrzał w twoją stronę jednak nie zauważył cię gdyż szybko przeniósł wzrok na drugą stronę. Poruszał tak głowę jakby kogoś szukał. Przez chwilę śledziłaś go wzrokiem.

Jednak twój wzrok przeniósł się na zbliżające się kolejne konie. Momentalnie zatrzymał się na mężczyźnie. Nie wiedziałaś co czuć smutek, radość czy może żal? Dałabyś wszystko być móc go przytulić. Nie odrywałaś wzroku. Zaś on odwrócił wzrok w twoim kierunku jednak nie konkretnie na ciebie. Gdy przebył kilka kroków dalej wasze spojrzenia się spotkały. W tym samym momencie oboje zdrętwieliście. Jego oczy otworzyły się szerzej. Czułaś sie szczęśliwa. Obserwowałaś go. On w pewnym momencie sięgnął do kieszeni która znajdowała się przy jego sercu. Wyjął z niej kawałek papieru. Złożony na małe części po czym delikatnie ją pocałował. Twoje serce zamarło.

Zeszłaś ze skrzyni, zabrałaś koszyk od Arthura i szybkim krokiem udałaś się spowrotem do mieszkania. Twój oddech był przyśpieszony. Nie przez szybszy krok, tylko z emocji. Odwróciłaś się. Tłum ludzi zasłaniał wszystko. Poprawiłaś grzywke i ruszyłaś znanym sobie kierunku.

So it's you | Levi x reader cz.IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz