4. To nie ta miłość

1.1K 71 77
                                    

Chyba każdy zna użycie kiedy coś nie idzie po myśli. Właśnie się przekonałaś że to ten moment. Twój dzień i tak zapowiadał się nie ciekawy, już od momentu kiedy wstałaś z łóżka. Normalnie byś się nie zgodziła na taki układ, jednak tu chodzi o sprawę powodzenia misji. Więc nie miałaś wiele do powiedzenia. Jakby nie patrzeć miałaś najważniejsze zadania jak dotąd. Teraz nie liczyło się co ci siedzi w sercu ani w głowie. Bez żadnych problemów i słów wróciłaś do pokoju. Dopalajac papierosa, podeszłaś do szafy z ubraniami. Przypartywałaś się uważnie za poszukiwaniem eleganckiej jednak jednocześnie na luzie sukienki. Gdy taką znalazłaś, wyciągnęłaś ją i badałaś wzrokiem czy nigdzie nie jest brudna czy coś podobnego. Odstawiłaś ją na łóżku gdzie miała leżeć kiedy ty w tym czasie miałaś brać kąpiel. Więc zabrałaś ze sobą ręczniki i powędrowałaś ku łazience.

Po długim prysznicu w końcu wyszłaś aby ogarniać resztę. Z twoich włosów spadały krople wody które rozbijały się o ziemię powodując mokre ślady. Oszczedziałaś sobie już makijażu. Nie że nie umiałaś, po prostu ci się nie chciało. Usiadłaś przy biurku i wyciągnęłaś grzebień z szuflady. Zaczęłaś rozczesywać swoje krótkie włosy od końca aby ich nie uszkodzić. Kiedy udało ci się wszytko ogarnąć nic ci innego nie pozostało tylko udać się do salonu. Miałaś na sobie delikatną sukienkę. Tą w której przeżyłaś najpiękniejszą chwilę i chciałaś o tym pamiętać. Zagarnęłaś włosy za ucho, ruszając do celu. Było można już usłyszeć że gość jest na miejscu. Poczułaś się zażenowana, tym jak będziesz się zachowywać. Ile byś dała żeby ten dzień się skończył. Kiedy tylko zauważyłaś Dancana, wiedziała że jesteś w dupie.

- Panie Pitch, a to jest Camila- wskazał na ciebie. Przez chwilę się dziwnie poczułaś. To przez to że jesteś przyzwyczajona do swojego imienia, a nie do zamiennika. Usmiechnęłaś się w geście przywitania.

Usiadłaś na miejscu gdzie ci pokazano. Oczywiście najbliżej gościa. Głowę skierowałaś w dół, tak aby te krótkie włosy mogły zasłonić twoją twarz. Jednak na darmo. Mężczyzna poprawił je tak aby znajdowały się za uchem, tym samym sposobem spowodował zamieszanie w twojej głowie. Ukradkiem spojrzałaś w jego kierunku. Ten zaś patrzył na ciebie z błyskiem w oku. W tym mu przeszkodził jeden z mężczyzn klaszcząc w ręce aby przywrócić uwagę każdego.

- Skoro już wszyscy są, proszę o zajęcie miejsc. Najpierw zjemy obiad, następnie przejdziemy do głównej przyczyny spotkania.- tak jak powiedział tak zrobili wszyscy zgromadzeni.

Obok Ciebie usiadła Zofia. W duchu ucieszyłaś się z tego. Kobieta szturchnęła cię w bok powodując zwrócenie twojej uwagi. Ta szeroko się uśmiechnęła i chwyciła cię za ramię. Obiad już był gotowy na stole. Nie miałaś apetytu przez poczucie że pewnien osobnik wciąż się na ciebie gapi. Nałożonym jedzeniem się tylko bawiłaś.

- Jesteś podobna- zwrócił się do ciebie. Spojrzałaś na niego z przerażeniem. Pocisk który trafił w czułe miejsce.

- S-słucham?- zapytałaś z lekką ironią. Udawałaś głupią. Na ten moment było to najmądrzejsze posunięcie z twojej strony. I to był plan. Bycie głupim.

- Jesteś podobna do jednej dziewczyny. A raczej bardzo podobna jakby identyczna- powiedział to przyglądając się coraz bardziej. Serce zaczęło ci nic szybciej.

Gdy chciał coś jeszcze powiedzieć, przeszkodziło mu dźwięk uderzenia o kieliszek. W duchu chwaliłaś Pawła (główny zarządca tej grupy) że wybawił cię z tej opresji. Jednak to na nic gdyż poczułaś jak ktoś łapie cię za udo i to nie była kobieta która siedziała obok ciebie. Oczy szeroko otworzyłaś i spojrzałaś lekko przestraszona na mężczyznę. Ten zaś nic sobie z tego sobie nie robił. Nawet nie raczył na ciebie spojrzeć tylko patrzył się na zarządcę opierając podbródek o rękę.

Paweł zaczął dokładnie i szczegółowo tłumaczyć plan. Dla ciebie wielką nuda. Słyszałaś to już tysiące razy. Jednak musiałaś udać skoncentrowaną. Było by to łatwiejsze gdyby nie czyjaś ręka. Czułaś się nie tylko niezręcznie ale i zniesmaczona. W głowie miałaś już dość i pragnęłaś zapalić. Wiedziałaś że to nie zdrowe. Jednak gdybyś nie znalazła niczego innego co by mogło zająć ci głowę, dawno skończyłabyś w wariatkowie. Więc wolałaś tego uniknąć. Pragnienie tytoniu mogłaś odczuć już po piętnastu minutach. Ciężko było ci zebrać myśli, zaczęłaś obgryzać paznokcie, a twój umysł myślał o jednym.

Siedziałaś jeszcze pół godziny, a tamten nie skończył. Po kolejnych trzydziestu minutach zarządzono przerwe. W oczach pojawiły się łzy szczęścia. Poderwałaś się ze stołu jak opatrzona. Podbiegająć do swojej ulubionej szuflady. Twoja tęsknota leżała tak jak ją ostatnio zostawiłaś. Szybko chwyciłaś za nie i wybiegłaś na zewnątrz.

Gdy tylko poczułaś świeże powietrze, ekspresowo włożyłaś papierosa do buzi podpalajac go. Gdy poczułaś jak dym tytoniowy wypełnia płuca, poczułaś się o wiele lepiej ale też zrelaksowana. Po kolorze odbijającym się o ścianę domu na przeciwko, mogłaś stwierdzić że już wieczór. Poczułaś potrzebę przejścia się w nocy na krótki spacer. Po chwili namysłu wiedziałaś co zrobisz. Wypaliłaś papierosa i wróciłaś do środka. Wszyscy siedzieli na miejscach. Gdy tylko weszłaś wszystkie oczy zwróciły na ciebie uwagę. Zrozumiałaś że tylko na ciebie czekają. Zajełaś miejsce. Przez cały wykład nie poczułaś już żadnej ręki.

- Więc jak to będzie Panie Pitch?- zadał pytanie z nadzieją w oczach.

- Nie jestem pewnien co do tego planu. I chce aby Panna Camila przeszła się ze mną i podmówiła mi go bardziej, a decyzję przekaże jej- powiedział wstawać i wymierzył wzrok w przedstawiciela.

Pomyślałaś że ten typ żartuje. Jednak nie wyglądał na takiego. Paweł kiwnął głową i pokazał na ciebie ręką pokazując że nie ma noc przeciwko. Nie śmiało wstałaś podążając za Duncanem. Przeklinałaś ten dzień równocześnie modliłaś się aby się już skończył. Gdy mężczyzna założył płaszcz, pożegnał się a następnie otworzył drzwi przepyszczając cię jako pierwszą.

Przez dłuższy czas ani słowo nie padło pomiędzy wami. Szliście tak, a ty znudzona patrzyłaś przed siebie. Kiedy miałaś wejść na pierwszy schodek, schodów które prowadziły w górę do dalszej drogi. Niespodziewanie mężczyzna przykleszczył cię do ściany. Wystraszyłaś się. Z przerażeniem patrzyłaś na napastnika.

- Od razu cię poznałem, te oczy, te usta- chwycił cię za podbródek zmuszając cię aby patrzeć mu prosto w oczy.

Nie wiedziałaś co powiedzieć. Usta otworzyłaś jednak nic z nich się nie wydobyło. Poczułaś jak mężczyzna nagle się przybliżył do ciebie. Wasze oczy się jeszcze bliżej spotkały. Po chwili skosztował twoich ust. Nie wiedziałaś co zrobić. Byłaś sparaliżowana. Nie wiedziałaś co poczułaś jednak odwzajemniłaś pocałunek.

So it's you | Levi x reader cz.IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz