Do pomieszczenia, gdzie spałam przedostały się pierwsze promienie słoneczne brutalnie mnie budząc. Przewróciłam się na drugi bok z nadzieję, że znowu zasnę, lecz nie udawało mnie się. Po kilkunastu minutach próby ponownego zaśnięcia, udałam się do kuchni. Rodzice siedzieli przy brązowym okrągłym stole, który był zdecydowanie za duży na naszą 3, i przeglądali jakieś papiery. Podeszłam do jednej z szafek kuchennych, wyjęłam tabletki, a następnie popiłam je zimną herbatą, która leżała od wczoraj nie tknięta na blacie. Podeszłam do rodziców, delikatnie odsunęłam jedno z krzeseł, a następnie usiadłam na nim.
- Zaraz będziemy musieli wyjeżdżać, na pewno dasz sobie radę? - Spytała mama zamykając jedną z teczek.
- Tak mamo. Jestem już duża. - Odpowiedziałam posyłając jest uśmiech.
- Ale dla mnie zawsze będziesz na coś za mała.
- Da sobie radę. - Stwierdził tata wstając od stołu, biorąc teczki z mebla i idąc w stronę drzwi.
Uwielbiam takie jego zachowanie. Chce pokazać mi, że się mną nie przejmuję, ale gdyby mógł uwiązałby mnie na smyczy.
- Najpóźniej o 22:30 w domu, jasne? - Powiedziała całując mnie w czoło.
- Zastanawiam się czy nie zostanę w studio na noc z dziewczynami, miałyśmy zrobić sobie maraton filmowy.
Kobieta machnęła na to ręką. Jak widać nie za bardzo obchodziło ją co będę robić, a mogę się założyć, że to "22:30 w domu" powiedziała dla zasady.
-Trzymaj się kochanie.
Pomachałam jej na do widzenia, a następnie wzięłam się za szykowanie dla siebie śniadania.
Po niespełna 2 godzinach byłam już w drodze na dzisiejszą próbę. Po drodze zahaczyłam o moją ulubioną kawiarnię i kupiłam sobie gorącą kawę, której tak bardzo potrzebowałam. Na dworze panowała niesamowita wilgoć, można było spokojnie stwierdzić, że będzie dzisiaj padać. Gdy szłam spokojnym krokiem, poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę. Momentalnie odwróciłam się w jej stronę. Był to Zayn.
- Cześć kochanie, jak się dzisiaj czujesz? - Zapytał za następnie pocałował mnie.
Po chwili poczułam nieprzyjemny zapach alkoholu wydobywający się z jego ust.
- Miałeś, nie pić. - Powiedziałam załamanym głosem patrząc w oczy chłopaka. - Obiecałeś mi to. -Dodałam.
- Przepraszam. - Wyszeptał trzymając mnie za rękę.
Wyszarpałam dłoń z jego uścisku i poszłam dalej. Nie odwracałam się, ponieważ dla niego to znaczy "Chce żebyś do mnie przyszedł", a tego nie chciałam. Tyle razy obiecywał mi, że już więcej się nie napije. Za każdym razem boli mnie to coraz bardziej. Całą drogę do studia myślałam o tym co było między nami. Chciałabym wrócić do tych czasów kiedy siedzieliśmy razem przed telewizorem całą noc. A teraz nawet nie pamiętam kiedy byliśmy gdzieś razem.
Gdy tylko weszłam do sali przywitała mnie trójka dziewczyn. Sophie, Jade i Lucy. To moja kochana ekipa, z którą tańczę od ponad roku.
- Myślałam, że coś się stało? - Stwierdziła Sophie, która właśnie zaczęła mnie przytulić.
- Jak widzisz jestem cała. - Westchnęłam.
-Matyldy jeszcze nie ma, to co tańczymy? - Zaśmiała się Lucy.
Matylda to nasza menadżerka, jeśli można ją tak nazwać. Zajmuję się naszymi występami. Ale przede wszystkim zachowywała się jak moja niania. Za każdym razem przypominała mi o tabletkach i miała lepszy kontakt z lekarzami niż moi rodzice.