Chłopak był lekko zdziwiony tym, że tu przyszłam. Uśmiechnął się, a następnie odłożył instrument na bok.
- Jasne, wchodź.
Weszłam wolnym krokiem do środka. Mimo że znałam to miejsce jak swój własny dom, tym razem czułam się jakbym była tutaj pierwszy raz. Czułam się obco. Usiadłam koło chłopaka.
- Wszystko okay? - Zapytał.
- Tak.
- Mam nadzieję, że nie jesteś smutna przez tą kłótnię z Sophie, bo jeśli tak to muszę to zmienić.
- Nie. Przyzwyczaiłam się już do tego.
- A nie lepiej wyjaśnić sobie te rzeczy raz, a porządnie?
- Tego nie da się wyjaśnić. Jej życie jest całkiem inne niż moje. Nie umiemy z sobą nawet normalnie rozmawiać, a jeśli tak jest to tylko udajemy.
- W czym wasze życie jest inne? Wytłumacz mi. - Zapytał.
- Za długa historia. - Wymamrotałam.
Nie chciałam z nim o tym rozmawiać. Wbiłam wzrok w parkiet, który wzorem kompletnie nie pasował do wystroju wnętrza.
- Mam dużo czasu.
Na inną odpowiedź nawet nie liczyłam.
- Ona jest jedynaczką, oczywiście nie chce obrażać osób, które nie mają rodzeństwa, ale jest w gorącej wodzie kąpana. No wiesz, musi mieć wszystko. Myślisz, że Sophie jest tutaj bo naprawdę potrafi lub lubi tańczyć? Nie. Rodzice Sophie płacą za to Matyldzie. Bo znając życie, gdyby nie miała tutaj obowiązków to 24/24 spędzałaby na imprezach, a wiadomo, że długo by tak nie wytrzymała. Kiedyś była typem grzecznej dziewczynki, ale po tym jak zaczęłam być z Zaynem, ona żeby mu zaimponować zaczęła chodzić z nim na imprezy, pić i ćpać. Nie mamy wspólnego języka. Nie umiem z nią rozmawiać. Nawet jeśli jakimś cudem dojdzie do tego, że zaczniemy rozmawiać, kończy się to kłótnią. Zawsze dojdzie do tego momentu, że znajdzie na mnie haczyk.
- Czyli zaczęłyście kłócić się przez twojego byłego? - Zapytał.
- Nie do końca. Była z moim bratem. Byli z sobą bardzo krótko, bo ktoś powiedział Lukowi, że go zdradza, co akurat było prawdę, a ona ubzdurała sobie, że to ja.
- Dobra, chyba nigdy nie ogarnę dziewczyn. Dobrze, że nie mam siostry.
- Ale siostra pomagałoby Ci w sprawach dziewczyn. - Zaśmiałam się.
- Dobra, koniec rozmowy.
- Nie tak szybko. Masz rodzeństwo?
- Niestety tak, młodszego o rok brata. A ty masz starszego czy młodszego?
- Starszych. - Powiedziałam wstając z podłogi i udając się w stronę kanapy.
- Dwóch? O kurde, jak ty się z nimi w domu dogadujesz?
- Ostatnio w domu byli na święta. -
- Czemu?
- Ty naprawdę nie wiesz kim są moi bracia? - Powiedziałam z lekko pogardą w głosie.
- Naprawdę nie wiem.
- I niech tak zostanie.
- No gadaj.
- Kojarzysz Brooksów? - Zapytałam.
- Żartujesz?
Pokiwałam przecząco głową.