*Jessica's POV*
Biegłam jedną z głównych ulic Los Angeles omijając idących ludzi. Niestety mój wzrok stawał się coraz bardziej niewyraźny, z powodu napływających łez. Byłam na tyle silna by walczyć z chorobą, jednak za słaba na podjęcie takiej decyzji. Mimo że Zayn się zmienił nadal coś do niego czułam. Zawsze będzie dla mnie tym chłopakiem, który był przy mnie w czasie choroby. Ale czy ten związek ma jakikolwiek sens? Ile dałabym za to, żeby zamiast poszedł na imprezę, posiedział ze mną w domu oglądając jakiś debilny horror. Skręciłam w poboczną uliczkę i weszłam na klatkę schodową. Usiadłam na schodach, a następnie schowałam twarz w dłonie. Nie zastanawiałam się nad tym co ja tutaj robię. Myślałam tylko o nim. O nas. Tak naprawdę tylko on mnie nie zostawił, gdy dowiedziałam się o chorobie. Przyjaciele odwrócili się wtedy ode mnie.
W pewnym momencie usłyszałem, że drzwi wejściowe się otwierają, więc mój wzrok skierował się nad tą osobę. Był to Felix, usiadł przy mnie i uważnie patrzył się na mnie.
- Co jest?
- Nic. Po co za mną przyszedłeś? -Mówiłam z łzami w oczach.
- Przyszedłem? Kurwa, ja biegłem. Nie myślałaś nigdy o tym, żeby wystartować w olimpiadzie?
Pokiwałam przecząco głową.
- A powinnaś. Naprawdę.
- To po co za mną przybiegłeś?
- Szczerze to sam nie wiem. Nie chciałem zostawiać Cię samą. Mogę w ogóle dowiedzieć się kim jest ten chłopak?
- Mój chłopak, jako mój były. Sama nie wiem.
- Tak szczerze inaczej wyobrażałem sobie twojego chłopaka. Zawsze myślałem, że ludzie powinni do siebie pasować. No wiesz, uzupełniać się. - Stwierdził patrząc prosto w moje oczy.
- Tak? A jak ty dopasowujesz się z swoją dziewczyną? Oczywiście jeśli mogę spytać, może czegoś się nauczę.
- Tym, że ja jestem, a jej nie ma.
- O mój boże. Ty tak na serio?
Po chwili obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Mam dla Ciebie radę. Pierdol go. Jesteś naprawdę cudowną dziewczyną i nie jeden chłopak chciałby być z tobą. Nie warto przejmować się jednym chujem. Nie jeden jeszcze będzie próbował Cię zniszczyć, ale za każdym razem ty się nie poddasz i dzięki temu będziesz coraz silniejsza. - Powiedział wstając, a następnie wyciągając dłoń w moją stronę.
Położyłam dłoń na jego, a on pomógł mi wstać. Przytuliłam mnie, co spowodowało, że się uśmiechnęłam. Tak dawno nie czułam czyjegoś ciepła.
- Dziękuję. -Wyszeptałam.
- Idziemy, co?
Pokiwałam twierdząco głową, a następnie udałam się w stronę drzwi, jednak chłopak mnie wyprzedził i zdążył pierwszy chwycił za klamkę i otworzy mi drzwi. Podziękowałam mu, a następnie wyszłam na zewnątrz. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym udaliśmy się w stronę pizzerii.
*Oscar's POV*
Siedzieliśmy już od 30 minut w pizzerii i gadaliśmy o zaistniałej sytuacji. Chyba nikt nie dowierzał w to co się wydarzyło, jedyną osobą, która trzeźwo myślała była Lucy. Za wszelką cenę próbowała nas rozśmieszyć albo zagadać, ale jednak nie było to takie łatwe jak zwykle. Każdy z nas miał tysiące pytań, które nie dawały spokoju. Nagle usłyszałem czyjeś kroki. Spojrzałem za siebie, była to Jessica.