Jechaliśmy już od ponad godziny. Czułam się fatalnie. Brzuch bolał mnie z nerwów, czułam się jakby przejechał po mnie walec, bo jestem nie wyspana, a do tego nie wzięłam tabletek, które powinnam brać codziennie rano.
Patrzyłam przybita na okno i nie mogłam przestać myśleć o tym czy się nie pomylę, czy się nie wywrócę na scenie czy co powiedzą na to fanki. Miałam ochotę rozpłakać się jak mała dziewczynka. W pewnym momencie poczułam, że ktoś siada koło mnie. Odwróciłam wzrok w stronę tej osoby. Była to Lucy. Lekko się uśmiechnęła.
-Młoda co się stało? - Zapytała
-Nic. Po prostu się denerwuję.
-Ty? Niby czym? Dziewczyna, która świetnie umie choreografię, do tego jest śliczna boi się tego, że nie da sobie rady? Jessica, proszę Cię. Nawet tak nie myśl.
Nic jej nie odpowiedziałam, jedynie uśmiechnęłam się.
-Ej, dziewczyny? Możemy pogadać? - Zapytała Jade.
-Tak, jasne. - Odpowiedziałam.
Wiedziałam, że coś się stało. Dziewczyny są takie, że nigdy nie pytały się czy możemy pogadać, więc czekała nas poważna rozmowa.
-Odchodzimy. - Powiedziały chórkiem.
-Że co ? -Zapytała Lucy.
Byłam załamana. Wiedziałam, że to także oznacza koniec Nas. Albo nawet mnie.
-Wyjeżdżamy do Anglii. Przepraszam.
-Żartujecie, prawda?
-Nie. Przenosimy się I.am.me.
-Nie! Kurwa! Nie! Dlaczego akurat tam? Miałyśmy umowę, że możemy przenieś się wszędzie ale nie do nich. - Stwierdziła Lucy. Wiem, że była zirytowana, ale za wszelką cenę próbowałam ją uspokoić.
-Lucy, czy ty siebie słyszysz? - Wrzasnęła oburzona Sophie. -Nie mogę się tam przenieś bo co? Bo twój facet jest w grupie z którą ciągle rywalizuje I.am.me ? Nie moja wina, że twój chłoptaś nie ma talentu.
-Dla Ciebie nikt nie ma talentu, oprócz Ciebie. - Wtrąciłam się.
-To nam zaoferowali wstąpienie do grupy, a nie wam, więc chyba wiadomo dlaczego Was nie wzięli.
-Może dlatego, że tam nie chcemy być. - Zaczęłam.
-A ja przynajmniej nie zostawię swojego chłopaka, bo jakaś grupa mnie zechce. Przeciwieństwie do Ciebie, Jade.
W pewnym momencie oberwałam poduszką prosto w twarzy. Gdy chciałam ją już odrzucić Oscara złapał mnie za rękę.
-Warto? - Zapytał z uśmiechem.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale, Jessica.
Wzruszyłam ramionami i odłożyłam poduszkę na bok.
Szczerze? Miałam już ich dosyć. Z jednej strony cieszyłam się, bo dużo osób nie chciało z nami "współpracować" ze względu na dziewczyny. Rzadko kiedy im pasowały. A gdy chcieli tylko mnie i Lucy, była afera. A z drugiej strony, wiem, że Brian weźmie Lucy do siebie, a wtedy zostanę sama.
-Matylda wie? - Zapytałam.
Jednak nie uzyskałam odpowiedzi. Ale mogę się domyśleć, że nie wie. Za bardzo boją się jej reakcji. Dzięki niej "wybiły" się. Gdyby nie ona, nadal były by dziewczynami, które jedynie tańczyły na ulicy.
Wzięłam głęboki wdech, a następnie zaczesałam włosy do tyłu.