3. Numer.

41 3 22
                                    

Kilka dni później po tym.. incydencie? Chyba tak mogę to nazwać? Mniejsza o to. Od tych kilku cholernych dni unikałam go jak ognia. Na samą myśl o tamtej chwili na mojej twarzy pojawiał się soczysty rumieniec, przez co kilka razy Kagami pytał się mnie czy nie mam czasem gorączki. Co oznaczało, że myślałam o tym niezdrowo często. A przecież jak tylko chłopaki zaczynali jego temat, starałam się jak najszybciej go zakończyć, jak tylko któryś dawał znać że ma wpaść, ja nagle znajdowałam tysiąc powodów by nie być w tym czasie w pokoju. Nic więc dziwnego, że nie zdziwiło mnie to co mi powiedział Aomine dziś rano na śniadaniu.

- Tetsu się o ciebie pytał. - oparł brodę na prawej ręce wbijając we mnie badawczy wzrok. - Czy długo jeszcze będziesz go unikać.

  Wydalam z siebie bliżej nieokreślony dźwięk po czym westchnęłam zrezygnowana.

- I co mu powiedziałeś? - podniosłam do ust szklankę z gorącą kawą.

- Powiedział, żebym sam z tobą o tym porozmawiał.. - rozległ się głos tuż koło mnie, a cała kawa którą miałam w ustach znalazła się na Aomine,ktory spojrzał na mnie poirytowany i jęcząc coś o niezrównoważonych gówniarach poszedł się przebrać. Wstałam i podeszłam do okienka przez które wydawane jest jedzenie i poprosiłam o scierkę. Wytarłam blat i odniosłam pożyczony kawałek materiału, a on dalej tam siedział. Wróciłam niechętnie na swoje miejsce, myśląc o tym że może jednak powinnam uciec do pokoju, gdzie byłam względnie bezpieczna. Zrezygnowałam jednak z tego pomysłu i gdy już usiadłam, popatrzyłam na niego, mówiąc

- To o czym konkretnie chciałeś porozmawiać? - nabrałam kolejny łyk napoju.

- O naszej randce. - odparł swobodnie a ja prawie parsknęłam kawą drugi raz. Przełknęłam powoli i odstawilam naczynie na blat.

- Randce? - powtórzyłam patrząc na niego nic nie rozumiejącym wzrokiem.

- No wiesz.. - oparł się o oparcie krzesła i poprawił włosy ręką. - Skoro chcesz mnie oglądać be.. - zatkałam mu usta dłonią, rozglądając się na boki czy nikt tego nie słyszał ale wszyscy byli zajęci sobą.

Wlepiał we mnie błękitne oczy, a po chwili przeniósł wzrok na moją dłoń, którą wciąż trzymałam na jego twarzy. Zabrałam ją natychmiast co spotkało się z rozbawionym spojrzeniem chłopaka.

- Więc.. Jeśli chcesz wiesz co - uniósł brew ku górze - to wypadałoby wcześniej pójść na kilka randek.

- Ja cię praktycznie nie znam i mam iść z tobą na randkę? - popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. - Nie uderzyłeś się przypadkiem w głowę?

- A i owszem, uderzył się. - usłyszałam beznamietny, chłodny głos gdzieś za sobą i od razu wiedziałam do kogo należy. Kolejny raz poczułam tę niezwykłą zmianę atmosfery kiedy pan Akashi znajdował się w pobliżu. Odwróciłam lekko głowę i na niego zerknęłam, ale on patrzył na Tetsu. - W środę o 19 wyprawiamy bankiet. Możesz przyprowadzić kogoś.. - zaszczycił mnie spojrzeniem - godnego naszej uwagi. - Dokończył i odszedł w tylko sobie znanym kierunku. Tylko skąd się wziął w akademiku? Przeniosłam spojrzenie na błękitnowłosego.

- On zawsze taki jest? - wzdrygnęłam się mimowolnie na wspomnienie spojrzenia jakim mnie obdarzył.

Tetsu tylko westchnął.

- To wbrew pozorom dobry człowiek. Nie jest może zbyt ciepły w obyciu, ale to ma z pewnością po tacie. Nie skreślaj go tylko dlatego, że nie ma przystępnego charakteru. - dopił ostatni łyczek swojej herbatki i wstał. - Może dasz mi swój numer? - uśmiech, który mi posłał po tym pytaniu sprawił, że gdybym właśnie nie siedziała to chyba upadłabym na podłogę. Normalnie zmiękły mi kolana, ja pierdziu.

- J-jasne. - spuściłam wzrok, byleby uciec przed jego spojrzeniem oraz ukryć rumieńce. Co jest ze mną nie tak? Nigdy się tak nie zachowywałam przy żadnym facecie. Podałam mu telefon gdzie szybko wpisał swój numer i puścił sobie sygnał, żeby mieć również mój. Oddając mi telefon, przytrzymał chwilę dłużej urządzenie tak, że nasze palce się spotkały, więc zaskoczona podniosłam na niego wzrok i prawie udławiłam się powietrzem, kiedy uświadomiłam sobie jak blisko mnie jest. - Emm.. To ja już będę się zbierać.

- Naprawdę jesteś urocza. - przechylił głowę i puścił mi oczko. Zamarłam w misjscu a huk szczęki uderzającej o podłogę słyszeli chyba na Marsie.

- Przestań się wygłupiać. - mruknęłam już na niego nie patrząc.

  Tego, że odprowadzał ją spojrzeniem, i że wymruczał "Jeszcze nawet nie zacząłem" już nie była świadoma.

****************
Właśnie przed chwilą skończył się ostatni wykład. Dziś razem z tymi łączonymi miałam ich 4 i już po prostu mózg mi wyparował. Marzyłam o gorącym prysznicu i łóżku. Nie cieszył mnie nawet fakt, że jutro była sobota i miałam przed sobą dwa dni odpoczynku. Bo tak wcale miało nie być. W sobotę miałam mieć dodatkowe lekcje wf-u, bo pan Akashi stwierdził, że w zwykłym tempie nie dogonimy dziewczyn z zaawansowanej klasy. Kto się tak bardzo nie cieszy jak ja? Nikt? Cóż, nie dziwi mnie to, ale ja zawsze byłam inna.

Wyszłam z sali powoli człapiąc ku wyjściu, kiedy nagle zostałam zaatakowana od tyłu przez wielkie coś, co od razu posłało mnie na glebę, wyciskając że mnie zduszony jęk protestu.

- Słowo daję, już nie żyjesz..! - urwałam, kiedy udało mi się wydostać spod tej kupy mięśni. - Kagami?

Chłopak pobierał cztery litery z podłogi i spojrzał na mnie wzrokiem zabitego psa, chociaż w jego wydaniu pasowało to bardziej do skwaszonego kota.

- Sorka, nic ci nie jest? - zapytał i podniósł nasze torby. - Uciekałem przed Aho, i tak wyszło.. Hehe.

- Ci znowu swoje.. - mruknęłam i przysięgam, że prawie widziałam jak skacze mu żyłka na czole. - Tak, tak.. Zaraz mi powiesz, że to jego wina. Serio? Coście tym razem zmalowali?

- No zaczęło się od tego, że zamknąłem w mojej szafce jego torbę i akurat wtedy wpadł jego stary, który ku załamaniu Aho, uczy wf-u, i zabrał mi ten cholerny klucz, bo jak stwierdził, obaj zachowujemy się jak niedorozwoje na poziomie przedszkola. Mamy go przeprosić, że zamiast przebrać się jak ludzi i iść grać w piłkę - tu się wymowie skrzywił - robimy z siebie idiotów w szatni.

- Daiki pewnie niezbyt zadowolony? - uśmiechnęłam się lekko, rozglądając się za znajomą granatową czupryną.

- Żartujesz? Przecież zrobi że mnie miazge jak mnie złapie! Powiedział, że prędzej da mi się ograć w kosza niż przeprosi staruszka!

- No.. Normalnie trudne sprawy. - uniosłam brew do góry rozbawiona. - O, nadciąga.

Patrzyłam jak Aomine z wyrazem czystego wkur.. zdenerwowania pędzi na pełnym gazie w stronę Kagamiego, ale kątem oka zobaczył mnie i mina mu się zmieniła o 180 stopni.

- Shira, mus..

W tym momencie odezwała się komórka. Wyciągnęła ją i odblokowałam.

- Huh..? - mruknęłam zdumiona patrząc na wyświetlacz telefonu, nawet nie zwracając uwagi na to, że obaj chłopcy zaglądają mi przez ramię.

Od: Nieznany

Cieszysz się na jutrzejszy dodatkowy wf? Ja bardzo. Znów będę mógł podziwiać twoje piękne ciało.

**************

Dni o zapachu wanilii  [ Kuroko Tetsuya x OC ]Where stories live. Discover now