4. Sobota

30 3 12
                                    

  Obudziłam się nagle i nie miałam pojęcia, co było tego przyczyną. Zamrugałam leniwie powiekami, nie do końca wiedząc co się wokół mnie dzieje. W moim nie rozbudzonym jeszcze umyśle wykiełkowała przyjemna myśl - mogę spać dalej, jest sobota.. Ale po chwili usiadłam na łóżku, rozglądając się za telefonem. Zlokalizowałam go po kilkunastu sekundach na krześle obok torby ze strojem sportowym. Po co ja go pa.. CHOLERA.

  Jeszcze chyba nigdy w życiu nie ubrałam się tak szybko, mając za nic ścielenie łóżka. Przecież ja już jestem martwa. Pan Akashi nie znał słowa spóźnienie, a dodatkowy wf trwał już w najlepsze od dwudziestu minut. Wolałam nie myśleć co mnie czeka, jeśli nie znajdę się w tempie ekspresowym na boisku. Zbiegłam ze schodów jak burza, prawie łamiąc obie nogi, po czym wypadłam na zewnatrz prawie zabijając jakiegoś blondyna, ktorego twarzy nie zarejestrowałam bo zasłonił ją rękoma, krzyczac "tylko nie w twarz!". Pewnie gdybym nie byla tak bardzo przerażona konfrontacją z panem Akashim, to parsknęłabym śmiechem. Ledwie wyrabiając zakręt, wpadłam w kilka osób, które właśnie chyba wracały do akademika. Pewnie z imprezy, co by tłumaczyło otaczajace ich opary alkoholu i nieco chwiejny chód. Rzut okiem na komórkę - jestem spóźniona już dwadzieścia pięć minut, cudownie. Wprost marzyłam o tym, żeby być zagrożona z wychowania fizycznego.

  Już miałam wbiec na przystanek tramwajowy, kiedy jakaś dłoń szarpnęła mną niezbyt delikatnie, i tak oto zostałam siłą przyciśnięta do czyjejś klatki piersiowej. Zrobiłam niezbyt stabilny krok do tyłu, chcąc zobaczyć kto mógł mnie tak prostacko potraktować, ale kiedy tylko poczułam jak jedna z obejmujących mnie dłoni przesuwa się na mój pośladek, westchnęłam.

- Daiki, jeśli nie chcesz żebym ci uszkodziła pewną część ciała, którą zapewne bardzo cenisz, zabierz z mojego tyłka łapę - wysyczałam. Odpowiedział mi przyjacielski chichot tego dupka, ale ręka posłusznie zmieniła swoje miejsce.

- Powiesz mi gdzie tak pędziłaś jeszcze przed chwilą?

- Jest sobota - popatrzyłam na niego wymownie. Widząc, że marszczy brwi, dodałam zrezygnowana - Mam dodatkowe zajęcia z wf-u.

- Właściwie to nie masz.

- Co? -  wbiłam w niego zaskoczone spojrzenie, odrywając wzrok od komórki, gdzie według zegarka czas nieubłaganie mi się kurczył. Chociaż gdyby go rzeczywiście nie było, ratowało by mi to tyłek po całości.

- Staruszek przed godziną zadzwonił do mnie mówiąc tylko, żebym zgłosił w sekretariacie, że szkolenie wuefistów, które miało się odbyć w przyszłą sobotę, zostało przeniesione na dziś.

- A to przypadkiem nie babki z sekretariatu powinny powiadomić ich? - zapytałam patrząc się bezmyślnie na nadjeżdżający tramwaj.

- Pan Akashi ma lepsze kontakty niż nasz dyrektor - wyjaśnił Aomine, opierając się o szklaną ściankę przystanku, przez co zostałam ponownie do niego przyciągnięta. Dla osób, które patrzyły na nas z boku, mogliśmy wyglądać na parę, ale my wiedzieliśmy doskonale jakie relacje nas łączą i że poza przyjaźnią na nic innego nie ma tu miejsca. Dlatego też nie zwracaliśmy uwagi na spojrzenia i szepty innych studentów, w tym kilku dziewczyn, które otwarcie mordowały mnie wzrokiem. Serio, miałam ochotę parsknąć śmiechem. Przechyliłam głowę w lewo, opierając policzek na jego szerokiej piersi i zaczęłam się leniwie bawić sznurkiem od kaptura jego ciemnozielonej bluzy. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, że w takim razie mam wolne!

- Daiki? - posłałam mu najlepszy uśmiech na jaki mnie bylo stać, co wprawiło go w lekką konsternację.

- Co ci chodzi po głowie? - zapytał podejrzliwie, a mój uśmiech jeszcze się poszerzył. To co planuję na bank mu się spodoba.

Dni o zapachu wanilii  [ Kuroko Tetsuya x OC ]Where stories live. Discover now