Rodział 3

81 6 7
                                    

Poniedziałek;

Dzis wstałem o 6:30 , poszłem sie umyć ubrałem w jakieś ciuchy i zeszłem na śniadanie. Jemy je zawsze razem, i tak jak zawsze przyszłem na nie ostatni.

-Dzień dobry Christopher - powiedziała moja Mama

-Siemka Rodzinoo

-Christopher potrafisz zachować Kulturę? - Spytał mnie ojciec

-No właśnie Christopher? - Powtórzył Dan , spoglądając na tate. Po minie ojca bylo widac ze ma nas dosyć.

Gdy dostaliśmy śniadanie zaczęliśmy rozmawiać na konkretne tematy, rodzice zaczęli rozmawiać o Nauce.

-Nick, jakie studia wybierasz? - nagle zapytał tata , A Nick spojrzał na niego wielkimi oczami bo chyba każdy wie ze Nick nie lubi rozmawiać przed szkołą o szkole.
-To może inaczej... Co najbardziej podoba ci sie w szkole?

-Przerwy zdecydowanie - odpowiedział natychmiast Nick, a ja z Danem lekko sie zaśmialismy

-bardzi śmieszne - Powiedział poważnie tata

-Lubie psychologię, i...

-Psycholog? Chyba żartujesz , nie zostaniesz żadnym psychologiem!
- wydarł sie i zaczął opowiadać jak bardzo zawód psychologa jest nudzacy i beznadziejny

-Tato ja nie chce być nudnym prawnikiem jak ty, ok? - przeciwstawił sie Nick , tata miał mu odpowiadać ale rozmowę przerwała Juli. Kichnęłam nie zatykajac nosa ani nie zasłaniając buzi rękoma. Po kichnięciu, z jej ust wyleciała krew. Zaczęła wymiotować krwią, rodzice szybko wstali z krzeseł, mama rzuciła sie po Papierowe ręczniki a Tata pomógł Juli.

-O cholera ale obrzydliwe! - wykrzyknal Dan

-Fuuuj! - Dodał Nick

-Debile , nie widzicie ze ona cierpi! - Rzuciłem sie na pomoc tacie i Juli.

-Nie zaraź sie szczawiu - powiedział Nick, ale olałem to i zająłem sie Juli .
To było bardzo dziwne, najpierw bóle głowy i brzucha teraz wymioty i to krwią. Zaczynam sie niepokoić

Kilka minut później gdy Juli została zabrana do swojego pokoju, Tata poprosił mnie abym został dzis w domu i zaopiekował sie moją młodsza siostra. Oczywiście zgodziłem sie i odrazu wbiegłem na górę. Bracia poszli do szkoły, rodzice do pracy, więc ja poszłem zobaczyć co słychać u Juliet.
Gdy weszłem do jej pokoju, spała, próbowałem jej nie obudzić ale zobaczyła mnie i wykrzyczała moje imie ;
-Christopher! - powiedziała zadowolona. - gdzie rodzice? -dodała.
-Dzis zaopiekuje sie toba, twój średni braciszek Chris - powiedziałem i uszczypłem ją po nosie.
   Prawdę mówiąc stan Juliet sie nie polepszał, nadal miała gorączke, i od czasu do czasu przechodziły ją dreszcze. Wydawalo mi się ze mogę jej jakoś pomóc, poszłem do pokoju wziałem gitarę i wróciłem do pokoju Juli. Siostra uśmiechała sie za każdym razem kiedy grałem jej ulubioną melodię, lecz po wpatrywaniu sie w jej oczy wiedziałem ze cierpi. Juli bardzo boi sie szpitala, więc przez jakiś czas bała sie nawet jeździć z mama do szkoły .
   Nie wiem jakim cudem, ale nagle przez myśl przeszło mi ze może to są ostanie chwilę Juliet, i wypadałoby spędzić z nią trochę czasu , nie wiem czemu o tym pomyślałem ale bez żadnego zastanowienia parsknąłem z ust;
-Może pojedziemy do szpitala? - po czym szybko zamknąłem oczy i wyczekiwalem odpowiedzi siostry.
-Okej, Chris jedźmy - powiedziała cicho.
Poczułem się wtedy jak odpowiedzialny rodzic, po Juliet było widać ze jest strasznie osłabiona, była blada, bałem sie zostawić ją samą nawet na chwilę , ale nie pojade do szpitala w piżamie.
   Szybko pobiegłem do pokoju, założyłem pierwsze lepsze ciuchy, i wróciłem z powrotem do niej. Wziąłem ją na ręce i zanioslem na kanape na dolnym piętrze.
Postanowiłem ze zadzwonię do rodziców aby spytać ich o zgodę, ale bez najmiejszego zastanowienia odpowiedzieli - Tak.
    Wsiadłem do auta, zapiąłem pasy Juliet, wrzucilem bieg i pojechałem do pobliskiego szpitala w którym pracuje nasza Mama.
Na ulicy były straszne korki, co w zasadzie nigdy sie nie zdażało o godzinie 9:00 rano, w naszym miasteczku zamieszkiwalo z 20tyś mieszkańców więc było to dość dziwne.
Nasza podróż zbliżała sie do końca,po prawej stronie było widać juz wielki Napis "Szpital".
   Przy wejśćiu Juli ustała spojrzała sie na mnie i zapytała ;
-Chris obiecujesz ze wszystko bedzie W porządku? -
Wziąłem głęboki wdech, i odpowiedziałem
-Oczywiście - i przytuliłem ją.
  Na wejśćiu czekała pielęgniarka, do której szybko podeszłem i wytlumaczyłem jak wygląda sprawa i ze młoda potrzebuje szybkiego leczenia. Pielęgniarka zaprowadziła nas do doktora. Był to gabinet  otorynolaryngologa , który akurat miał wolne miejsce.

~~~~~~~

Sorry... ~ Christopher VelezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz