Rodział 4

75 4 4
                                    

Jesteśmy w gabinecie u tego otoryno.... Otorynolaryngolga.
Juli bardzo sie boi, i widać to ale jestem z nią i bedę ją wspierać. Parę chwil temu napisała mama i powiedziała ze zaraz bedzie.

-Tylko niech pan nie daje jej zastrzyków, panicznie sie ich boi - powiedziałem doktorowi, po cichu aby Juliet nie słyszała, a lekarz lekko kiwnął głowa.

-Dobrze Juliet, teraz pobiore ci krew  dobrze?  powiedział lekarz

okej może to nie zastrzyk, ale do tego tez potrzebna jest strzykawka, i gdy spojrzałem na Juliet  , było widać ze szykuje sie do ucieczki, podbieglem do niej i przytrzymałem ją.

-Młoda, to nie boli. Będę cały czas przy tobie - powiedziałem klękajac na jedno kolano aby spojrzeć jej prosto w oczy .
Po chwili siostra sie opanowała i usiadła spokojnie na krześle. Lekarz patrzył na to zdarzenie jak jakies Paparazzi, ale otknał sie i przygotował Juliet do zastrzyku.
  
-I co, bolało? - zapytałem

-to już po ? -

Zaśmiałem sie
-Widzisz, mówiłem ci ze nie będzie boleć.
Gdy powiedziałem to, do gabinetu weszła mama która odrazu przytuliła Juliet.

-Wszystko w porządku Juli, kochanie? - Zapytała zestresowana

-Tak mamo, jest dobrze! Christopher się mną opiekował! - wykrzyczała, a mama wstała i powiedziała "Dziękuję" .
Nie będę natrętny, ale mama powiedziała mi to chyba pierwszy raz od dłuższego czasu.
   Mama miała pogadac z lekarzem ale musiała wracać na swój odział, i to ja musiałem przejść tą rozmowę, nie Powiem ale była to jedna z najbardziej stresujących chwil w moim całym zyciu.

-To jak? Co z nia Doktorze? - zapytałem gdy Juliet wyszła aby poczekać na zewnątrz z Pielęgniarka.

-Proszę Pana... To jest bardzo poważna  sprawa - gdy to usłyszałem serce stanęło a nogi zrobiły sie Miękkie, czułem ze zaraz zemdleję, i to ja będę w poważnej sprawie...

-A.. A ale jak to?!

-Spokojnie..

-niech doktor powie ze ona bedzie żyć... - oczekiwałem odpowiedzi, ale nic nie usłyszałem

-To skomplikowane. Jeśli państwo chcecie, to Juliet może przejść poważna operację.

-Ile jest procent szans ze wyzdrowieje?

-z 30%

-Okej - nadal kręciło mi sie w głowie.. -  ale moze niech pan powie co to za choroba ?

-Gruźlica..

-Jezu... - Wzdechłem i usiadłem na krzesło..
-Cos więcej o niej?

-Prawdopodobnie, Juli zachorowała na to wcześniej. Choroba osiadła płuca, i uśpiła sie w nich kilka lat. Dała sobie znac teraz, objawiami gruźlicy jest obfity kaszel, powiązony z pluciem krwią. Ponadto gorączka oraz oslabienie organizmu.

-o cholera.. Dzis przy śniadaniu Juli kichneła, po czym wypluła krew...

-Musimy , ja natychmiast leczyć

-To uleczalna choroba?

-Na szczęście tak, ale musimy juz dzis zacząć.

Kiwnąłem głową na tak, wyszłem na zewnątrz i złapałem Siostre za ręke.

-Gdzie idziemy?

Nic nie odpowiedziałem, i zaprowadzilem ją na oddział zamknięty, gdzie miałem oddać ją w ręce lekarzy.

-Chris, powiedz o co chodzi!? - Wrzasnęła, i zatrzymała sie.

Znów przy niej klękłem, i spojrzałem prosto w oczy

-Juliet, będę szczery.. Trzeba
Cię zacząć leczyć juz dziś...
Wszystko będzie dobrze.

-Chris! - zaczeła płakać i wtuliła sie we mnie . Złapałem ją i zaniosłem na odział.

~~~~
Jak myślicie ? Co bedzie dalej z Juliet ? 🥺

Sorry... ~ Christopher VelezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz