Rozdział niesprawdzony
Abigail
Dwa dni temu Lucas i Layla wyjechali na swój miesiąc miodowy. Zabrali ze sobą też Judith, mimo iż obie babcie dziewczynki mówiły, że im pomogą i kiedy oni pojadą to zajmą się małą. Według wcześniejszych ustaleń mamy wracać do domu dopiero za osiem dni, czyli dziesiątego stycznia, lecz rodzice mają coś ważnego do zrobienia i musimy już wyjeżdżać. Wyjeżdżamy jutro, trzeciego stycznia i będziemy tam piątego. Zaraz jest obiad, a ja kończę się pakować.
Po obiedzie, który był bardzo pyszny przyszła do mojego pokoju drobna kobieta. Miała na sobie czarną sukienkę i granatowy fartuszek. Jej ciemne włosy były związane w warkocza. Kobieta kiedy weszła zaczęła jakby wąchać? Popatrzyła na mnie dziwnie i zabrała się za swoją pracę. Zadaniem tej kobiety było posprzątanie mojego tymczasowego pokoju. Nie miała wiele do zrobienia, albowiem jestem typem osoby która dba o swoje otoczenie. Postanowiłam jej nie przeszkadzać i udałam się do Diany.
Diana siedziała w swoim pokoju wraz z swoją koleżanką. Nigdy jej nie widziałam i nie wiem jaka jest, lecz patrząc tylko na nią mogę stwierdzić, że jest piękną dziewczyną. Miała piękne czarne włosy i piegowatą twarz, a jej oczy były bardzo jasne - miały kolor błękitu.
- Hej
- Hej Abbi! Wy się nie znacie, więc... Abbi to Caroline, Caro to Abigail.
- Hej Abbi!
Dziewczyna była bardzo energiczna i bardzo wesoła, lecz jej strój tego nie pokazywał. Według mnie jej osobowość i jej styl tworzył z niej osobę szaloną, czyli taką jaką ona jest.
Miała na sobie czarne krótkie spodenki z wysokim stanem, a pod nimi kabaretki. Na górze miała czarny crop top. Na zwieńczenie swojego stylu miała na szyi wielki krzyż, a na nadgarstkach miała bransoletki. Na nogach miała glany. Z powodu, że jest zimno miała na sobie czarny płaszcz.
Tak jak wcześniej mówiłam miała czarne włosy, lecz były one farbowane, wiem to albowiem było widać lekkie rude odrosty.
Miała na sobie mocny makijaż, lecz nie był on taki jak reszta jej ubioru, czyli mroczny. Miała na sobie bardzo uroczy makijaż.
Diana postanowiła, że ja i Caro powinnyśmy się bliżej poznać.
- To wy już zacznijcie, a ja pójdę do mamy spytać się, czy mają zapasową walizkę.
- Dobrze - powiedziałam.
- Dobrze, to ja zaczynam! Kto zrobił Ci te piękne włosy. Biały i czarny bóstwo. Pasemka też są ładne, aleeeee... noooo sama wiesz!
- hahaha dzięki
- hahaha
- One nie są farbowane. No oprócz pasemek.
- Niesamowite!
- Te pasemka zrobiła mi Ida.
- Muszę ją kiedyś poprosić o zrobienie mi szalonej fryzury.
- Dobrze, teraz ja. Masz rodzeństwo?
- Ooo... niestety tak. Jest go za wiele!
- Serio?
- Tak, a na dodatek jestem najmłodsza z dziesiątki rodzeństwa.
- Aż tyle?!
- Tak, ale niestety moje dwie siostry oraz brat zmarli w wieku dwóch lat. Byli oni trojaczkami i byli oni pierwszymi dziećmi rodziców. Moja mama podchodzi z Polski, więc mieli oni polskie imiona. Najstarsza była Asia następnie Olga i później Krzysiek. Po pięciu latach urodził się Marek. Kiedy miał rok urodzili się Kuba, Olek, Antek. Po trzech latach na świat przyszedł Tomek, a i jeszcze Filip. Po jedenastu latach pojawiłam się ja.
- Przykro mi z powodu rodzeństwa. Jak sobie radzisz z tyloma braćmi?
- No wiesz... moi bracia urodzili się po śmierci najstarszego brata i sióstr, więc jestem ich jedyną siostrą. Jeszcze różnica wieku. Jestem przez nich rozpieszczana.
- Wow - odparłam. - A mogłabyś przypomnieć mi ich wiek?
- Dobrze, dla mnie to nie problem. To trojaczki, które nie żyją powinny mieć teraz trzydzieści siedem lat. Marek trzydzieści, Kuba, Olek, Antek mają po dwadzieścia dziewięć. Tomek i Filip mają dwadzieścia sześć lat, a ja mam dopiero piętnaście.
- Boże... to naprawdę duża różnica wieku.
- Co nie? - Caro zadała pytanie retoryczne.
- Dobra... Teraz ty.
- O~K~ - przyciągnęła swoją wypowiedź dziewczyna. - Odpowiedź mi proszę krótko o swoim życiu.
- Dobrze, więc... W wieku trzech lat zabrano mnie od moich rodziców. Od tego wydarzenia odwiedziłam kilkadziesiąt rodzin zastępczych i dwa razy tyle sierocińców. Kiedy miałam dwanaście lat wróciłam do Stanów. Przed przyjazdem mieszkałam w wielu krajach i nauczyłam się kilku języków. Podobno urodziłam się w Kanadzie, lecz kiedy miałam pół roku przeprowadziliśmy się do USA. Dziwne było to, że mieszkałam na wszystkich kontynentach w różnych krajach, lecz nigdy nie mieszkałam w żadnym domu dziecka ani u rodziny zastępczej w Kanadzie. Mieszkałam nawet w Etiopii. Dobra...wracając...W USA mieszkałam w wszystkich stanach, lecz trwało to tylko trzy lata i kiedy miałam sześć lat opuściłam kraj i udałam się do Australii, gdzie przebywałam pół roku. Następnym przystankiem była Afryka. Mieszkałam tam tylko w kilku krajach. Po Afryce, Azja, którą pokochałam. Ostatnim kontynentem była Europa, gdzie mój ostatni pobyt spędziłam w Bułgarii.
- Wow - powiedziała z zachwytem Caro. - Ja byłam tylko w Polsce u rodziny mamy i w Francji u rodziny taty.
- Tak...ale ja byłam prawie wszędzie, lecz bez rodziny, a ty ją miałaś przy sobie... Dobra, kiedy miałam dwanaście lat trafiłam do kolejnego domu dziecka. Zaczęłam uczęszcza do pobliskiej szkoły i poznałam tam Dianę. Dzięki niej państwo Diaz stało się moją tymczasową rodziną, a kiedy miałam trzynaście lat mnie adaptowali. Mieszkam z nimi do teraz, czyli prawie pięć lat, a od czterech mam na nazwisko Diaz.
- Twoje życie powinno być opisane w książce. Wiem! Sama ją napiszę! Będzie miała na tytuł...wiem!
"Każdy wzlot zaczyna się upadkiem - historia o dziewczynie z sierocińca"
Będę potrzebowała tylko więcej informacji o tobie, ale i tak to zrobię. Zawsze chciałam zostać pisarką, lecz nigdy nie miałam dobrego natchnienia, a teraz mam idealne natchnienie, które stoi przede mną.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej misie!
🐻🐻🐻🐻🐻
Przepraszam za kolejną długą nieobecność.
Ilość słów: 924
(moja wena gdzieś ucieka, znowu tak mało)
Pa misie!
🐻🐻🐻🐻🐻
08.12.2019
~~MaE_K_sandra~~
CZYTASZ
𝙹𝚊 𝙰𝚕𝚏ą?! 𝚆𝚒𝚕𝚔𝚘ł𝚊𝚔𝚒 𝚒𝚜𝚝𝚗𝚒𝚎𝚓ą.
Werewolf"𝕁𝕒 𝔸𝕝𝕗ą" ᴘɪᴇʀᴡꜱᴢᴀ ᴄᴢĘŚĆ ʜɪꜱᴛᴏʀɪɪ "ᴡɪʟᴋᴏŁᴀᴋɪ ɪꜱᴛɴɪᴇᴊĄ" 𝔸𝕓𝕚𝕘𝕒𝕚𝕝 𝕄𝕠𝕠𝕟 𝔻𝕚𝕒𝕫, to szesnastoletnia dziewczyna z wieloma przeżyciami. W wieku trzech lat została oddzielona od rodziny i umieszczona w rodzinie zastępczej. Przez wiele lat...