Heart of Blue

609 21 0
                                    

Tytuł: Heart of Blue

Bohaterowie: Harry Styles, Louis Tomlinson (wspomniany)

Gatunek: dramat,  romans

Miejsce akcji: Londyn

Opis: Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy do niej strzelać z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza - wie, jak przeżyć. Potrafi znaleźć sobie drogę do wolności i zaskoczyć nas, pojawiając się, kiedy jesteśmy już cholernie pewni, że umarła, albo, że przynajmniej leży bezpiecznie schowana pod stertami innych spraw… Podobno każdy z nas dostaje tyle cierpienia, ile jest w stanie udźwignąć. Tylko czy zawsze tak jest?

Inspiracja: Inspiracją była piosenka Shannon Saunders - Heart of Blue, której tekst przeplata się przez shota.

Ilość słów: 1 400

Uwagi: Żadne z przedstawionych zdarzeń nie miało miejsca w rzeczywistości, wszystko jest tylko i wyłącznie fikcją literacką.

Nie wiem dokąd należę w tym mieście,
Wszyscy są dookoła wszyscy nabierają mnie.
I zgubiłem przestrzeń, w której oddycham.
Trzymanie się podłoża jest samotnym miejscem by być.

Przechodzę ulicami, gdzie zawsze chodziliśmy razem, ale jego już przy mnie nie ma i nie będzie. Kto by się spodziewał, że tak to się skończy, ja z pewnością nie.  Nie potrafię już nikomu zaufać, jemu ufałem bardziej niż sobie samemu, a on to tak perfidnie wykorzystał przeciwko mnie i mnie zniszczył. Z jednym większym krokiem mógłby mnie zabić, bo do perfekcji nauczył się jak mnie ranić. Mijam setki twarzy, niektóre z nich wyrażają radość, inne smutek, zamyślenie czy ból, ale jednak najbardziej przyglądam się tym pustym obliczą, które skrywają swoje uczucia głęboko w środku. Znam to uczucie, robię dokładnie to samo od dnia, kiedy uświadomiłem sobie, że nie jestem już w stanie niczego uratować. Jednak pomimo tego co mi zrobił nadal go kocham. Tak, dobrze słyszysz, nadal cholernie  kocham Louisa dupka, chama i egoistę Tomlinsona i byłbym w stanie oddać za niego życie, szkoda, że on tego nie wie. Jakoś nigdy chyba nie zdawał sobie w pełni sprawy z tego jakim ogromnym uczuciem go darze, może dla niego to była zwykła przygoda, doświadczenie, dla mnie z pewnością było to o wiele, wiele więcej. Doskonale pamiętam jak się poznaliśmy, bo właśnie wtedy się w nim zakochałem, dla mnie to była miłość od pierwszego wrażenia, zdaję sobie sprawę, że może to brzmieć trochę tandetnie i staromodnie, jednak ja tak się czułem.


I wszystko co mogę zrobić to tęsknić za tobą.
Widzę twoją twarz na fotografii,  ale nie mogę cię pocałować
I napisać wiadomości lub zadzwonić po prostu nie chcesz.
Nie chcesz uzdrowić mojego serca z błękitu.

Tęsknię za nim, cholernie tęsknię, nawet nie wiem czy jest możliwe, żeby jedna osoba tak bardzo za kimś tęskniła, czuła tak wielką wręcz chorobliwą potrzebę przebywania w otoczeniu tej drugiej. Wyciągnąłem nasze zdjęcie z dnia, w którym się poznaliśmy, nie sądziłem, że nasze relacje tak szybko się zmienią i będziemy razem. Jesteśmy na tym zdjęciu szczęśliwi, oboje uśmiechnięci, były to szczere uśmiechy. Niestety teraz zmieniły się na te fałszywe, podczas wywiadów, sesji zdjęciowych, różnych promocji nadal musimy się uśmiechać i udawać jakby nic się między nami nie zmieniło, bo przecież jak to tłumaczy cały zarząd „każdy kocha wasz mały bromance”, więc musimy udawać. Nikogo nie interesuje ile to wymaga ode mnie poświęcenia i jak bardzo niszczy mnie z dnia na dzień. Poprosiłeś, wyraźnie mnie poprosiłeś, abyśmy zerwali nasz kontakt, nie mam teraz prawa do ciebie nawet napisać głupiej wiadomości ani zadzwonić. Tylko chłopcy wiedzą co tak naprawdę się stało, albo i nie, bo ja sam do końca tego nie wiem. Nie wiem i nie rozumiem, dlaczego zerwał ze mną nasz związek, tego nawet nie było można nazwać normalnym związkiem. Musieliśmy się ukrywać, nie mogłem go pocałować czy nawet chwycić za rękę, kiedy najzwyczajniej w świecie miałem ochotę, mogłem jedynie dać ci „przyjacielski uścisk”, bo przecież to jeszcze bardziej wzmacniało plotki o naszym rzekomym romansie. Przecież to się sprzedaje, to trzeba robić za cenę sławy. Można się wtedy poczuć jak pacynka, albo aktor, który ma role do odgrywania cały czas we własnym życiu. Mieliśmy wyraźnie wpisane w umowy o tym, że zakazuje się nam jakich ktokolwiek związków homoseksualnych, jeśli ktokolwiek z góry dowiedziałby się o nas, bylibyśmy skończeni. Może nie dosłownie, ale na pewno spotkałaby nas za to duża kara. Ale on nigdy się tym nie przejmował, więc nie wiem co takiego nagle się wydarzyło, że zmienił zdanie, to raczej ja zawsze zastanawiałem się „co by było jakby…”.  Wiecie jak to jest, kiedy zaczynasz się śmiać i nie możesz przestać i przez to rodzą się jakieś głupie pomysły. Nie wiem skąd to się dokładnie wzięło, ale zawsze śmialiśmy się z tego, że mamy błękitne serca, wzięło się to z tego, że mamy błękitną krew i tak jakoś potoczyło się to aż do serca. On nie chce już uratować mojego serca, błękitnego serca, od zatracenia się w pustce. Widzi, prawie codziennie widzi co się ze mną dzieje odkąd mnie zostawił, ale nie jest skory zrobić nic w tym kierunku, aby cokolwiek naprawić. Ciekawe co takiego jemu zrobiłem, że nic już go nie obchodzę, albo od początku udawał swoje uczucie do mnie, albo bardzo się zmienił. Zmienił się w człowieka, którego nie znam.

I pójdę robiąc każdy krok na własną rękę w tym mieście,
Przejdę przez labirynt, który nie doprowadzi mnie do domu.
Oczy w podłogę, głowa pełna litości do siebie.
Taki szalony dzień, taka zabawna droga do przejścia.

Nie wiem ile już chodzę po tym mieście bez celu, wyszedłem rano, nawet nie jedząc śniadania, nie wiem, która godzina, ale czy mnie to obchodzi? Jakoś nie bardzo. Londyn to wielkie miasto, jest tu sporo różnych uliczek, gdzie nie ma takiej dużej ilości ludzi, więc jest mniejsze prawdopodobieństwo, że mnie ktoś rozpozna. Nie mam dzisiaj ochoty na pozowanie do zdjęć, na sztuczny uśmiech. Idę patrząc głową w dół, kaptur mam naciągnięty, okulary z czarnymi szłam założone, to taki mój typowy kamuflaż. Jak można tak bardzo chcieć pozbyć się samego siebie i na chwilę wcielić w kogoś innego, w kogoś, kto ma łatwiejsze życie. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że na świecie jest o wiele więcej problemów większej wagi i trudniejszych od moich, jednak dla mnie to było wystarczająco za dużo. Zastanawiam się ile czasu potrwa jeszcze ta cała szopka, naprawdę jestem zmęczony tym wszystkim, jestem zmęczony samym sobą. On mógł ode mnie odejść, kiedy uznał, że stałem się nudy lub co on tam sobie wtedy myślał, ja niestety od siebie uciec nie mogę i to jest chyba najgorsze. Nie wiem ile dam radę jeszcze ciągnąć to wszystko. Trochę mnie dziwi to, że żaden z chłopców nie zauważył mojego załamania, bo przecież znamy się jak bracia i podobne bzdety, może nie chcą nic widzieć i może to nawet lepiej dla mnie, bo nie lubię natarczywych pytań, a oni raczej nie są z tych dyskretnych i delikatnych osób, jeśli chodzi o wyciąganie informacji. Nawet nie mam nawet nikogo, z kim mógłbym się podzielić moim problemem, już widzę te nagłówki „czy to prawda, że członek największego boysbandu ma depresję?” gdybym tylko z kimś o tym porozmawiał. Media to rzecz naprawdę straszna, wyrządza tyle krzywdy osobom popularnym i ich rodzinom, że to się nawet nie mieści w głowie. Komuś, kto nie znalazł się na przykład w moim położeniu, może się wydawać, że dramatyzuję, jednak wierzcie mi lub nie to okrutne co robią, współczuję ludziom, którzy wykonują ten zawód.

Wciąż pamiętam twoje obietnice, zawsze mówiłeś,
Będziesz lepszy poza tą częścią, dlatego więc czuję
jakbym wygrywał przegrane gry, to taki wstyd.
Czy mogę wymazać każdą myśl o Tobie?

Mówił, obiecywał, że zawsze już będzie przy mnie, że kocha mnie ponad wszystko na świecie, jednak mnie zostawił. Najwidoczniej i on i ja inaczej interpretowaliśmy jego słowa. Może miał dość ukrywania się, może była to zbyt wielka presja jak dla niego. Coraz więcej pytań w mojej głowie, a coraz mniej odpowiedzi na nie. Mam nadzieję, że przynajmniej on jest teraz naprawdę szczęśliwy poza naszym „związkiem”. Uśmiech na jego twarzy, który widuję prawie codziennie, wywołuje u mnie radość pomieszaną z bólem i smutkiem. Kocham go i jednocześnie nienawidzę. Pamiętam, że kiedyś ktoś mi mówił, że miłość i nienawiść oddziela niewielka granica, chyba w tym przypadku jest to jak najbardziej pasujące stwierdzenie. Trochę wstyd mi przed samym sobą przyznać się, że nadal go kocham, ale przecież to nie my wybieramy osobę, do której będą skierowane nasze uczucia. To takie przykre, że moje myśli każą ciągle wokół czegoś o czym naprawdę nie mam ochoty myśleć, ale przecież tak to działa, że gdy chcemy tak bardzo o czymś zapomnieć, właśnie to zapamiętamy najbardziej.

Taki szalony dzień, taka zabawna droga do przejścia.

Muszę już wracać, bo zaczęło się robić ciemno i zaraz tabun ochroniarzy wyruszy na moje poszukiwania, to zabawne, ale obowiązuje nas coś w stylu godziny policyjnej. Z moich dzisiejszych przemyśleń ułożyłem nieświadomie piosenkę. Lubię pisać teksty, które wyrażają uczucia i nad którymi trzeba się trochę zastanowić i każda osoba inaczej interpretuje ten tekst, dopasowując go do swoich aktualnych przeżyć, odczuć, to trochę takie magiczne.

Larry One-ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz