Rozdział 2 To niemożliwe!

6.1K 264 71
                                    

Świtało, gdy czarne auto terenowe wjechało na teren dużej posesji, ukrytej w gęstym lesie. Samochód zatrzymał się przed garażem willi pokrytej kamienną, szarą elewacją. Bordowy bluszcz obrastał część ścian, gdzieniegdzie sięgając grafitowego, wielospadowego dachu. Bryła budynku była silnie zróżnicowana, przyozdobiona wykuszami i balkonami, co nadawało jej niezwykły, trochę magiczny charakter.

Z auta wysiedli brunet i jego przyjaciel, który przeczesał dłonią krótkie, stalowoszare włosy.

— Mówimy twoim rodzicom? — spytał Dawid.

— I tak to wyczują, więc nie ma sensu niczego ukrywać — odrzekł Darek. — I może wytłumaczą nam, dlaczego nasze przeznaczone to zwykłe kobiety, a nie wilczyce — dodał z nutą ironii w głosie.

— Musiały skłamać. Może maskują swój zapach? Tylko dlaczego?

— Już sam nie wiem, co o tym myśleć — westchnął brunet i skierował się w stronę wejścia do domu.

Obaj zamilkli, wchodząc do przestronnego, jasnego holu z kryształowym żyrandolem wiszącym nad samym jego środkiem. Skręcili w prawo i po przejściu krótkiego korytarza znaleźli się w dużej kuchni. W jej centralnym punkcie znajdowała się wyspa kuchenna, przy której stały, częściowo pod nią schowane, wysokie, srebrne stołki.

Pomimo wczesnej pory krzątała się tu już kobieta w średnim wieku, o włosach białych jak śnieg, splecionych w luźny warkocz przerzucony przez ramię.

— Cześć, mamo — przywitał się bez entuzjazmu Darek.

— Dzień dobry — dodał po chwili Dawid.

— Jesteście w końcu. — Kobieta zmarszczyła brwi, spoglądając na nich gniewnie. — Znowu nie było was całą noc, najwyższa pora żeby wydorośleć — karciła dorosłych mężczyzn jak dzieci, a oni potulnie jej słuchali. — W dodatku miałam silne przeczucie, że coś się stało, i się o was martwiłam — skończyła z żalem w głosie.

— Przepraszamy, ale dziś wróciliśmy tak późno, bo faktycznie coś się stało — przyznał syn kobiety, a na jej twarzy wymalował się niepokój. — Nie bój się, to nic złego...

— Chyba... — wtrącił jego przyjaciel.

— No bo my znaleźliśmy swoje przeznaczone — wyjawił w końcu Darek.

Kobieta wpierw zamilkła, zaskoczona tą informacją, lecz już po chwili zaczęła promienieć szczęściem.

— Przecież to cudownie. — Objęła syna i ucałowała go soczyście w czoło i policzki, to samo uczyniła z jego przyjacielem.

Mężczyźni próbowali się trochę bronić przed tymi oznakami czułości, ale nic nie było w stanie powstrzymać rozentuzjazmowanej kobiety.

— W której watasze? — spytała.

— W tym sęk, że nie wiemy.

— Jak to? — zdziwiła się.

— No bo... trafiliśmy na nie przypadkiem. Zachowywały się, jakby nie wiedziały o istnieniu zmiennych... przestraszyły się nas — wyznał z trudem jej syn.

Kobieta zamilkła na chwilę z poważnym wyrazem twarzy.

— Wyczułeś, czy kłamały?

— Sam nie wiem, ale nie wyglądały jak ktoś, kto odnalazł miłość swojego życia, wręcz przeciwnie, były przerażone — odpowiedział.

— A jak pachniały?

— Właściwie to jak ludzie — stwierdził zgodnie z prawdą.

— I jesteście pewni, że to był dar bogini? — dopytywała.

Samotny Wilk - WYDANA!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz