ᴘʀᴏʟᴏɢ

204 17 21
                                    

Dwa lata wcześniej;

W głuchej ciszy odbijał się tylko dźwięk wesołych iskier płonącego kominka. Jedynie blady blask ognia stłumiony szybą, rozświetlał duże pomieszczenie w którym się znajdowałem. Nocą mieszkanie stawało się zimne, a pochłonięty świeżymi doświadczeniami miałem wrażenie, że chłód ogarnął mnie całego do tego stopnia, że nawet najgrubszy sweter, czy kubek gorącej kawy nie zdołały mi pomóc. Był środek cichej, czarnej nocy. Zdecydowanie najgorszej w całym moim życiu.

W myślach dudniły mi ostatnie wypowiedziane gorzkie słowa Dobrodzieja. Nawet nie jestem w stanie wymówić jego imienia; mam nadzieje, że także w miarę szybko o nim zapomnę. Gdy tylko zamykałem na chwile ciężkie powieki, pojawiały mi się wyraźne fragmenty scen, w których byłem szczęśliwy. Szczęśliwy z nim. Mimowolnie się uśmiechałem, bo jednak to wszystko było dobre i wcale nie chciałem o tym zapominać. Ale ilekroć chciałem do tego wrócić choćby myślami, pękało mi serce, a oczy zalewały się łzami. To było niesprawiedliwe, ale potrzebne, bym w końcu mógł się otrząsnąć i iść inną drogą, z innym facetem u boku i z całkiem innymi wspomnieniami.

— Nawet nie wiesz jak ci współczuje. - Drgnąłem zaskoczony, całkowicie wybity z zadumy. Czułem jak za moim fotelem przechodzi Bartek, ale mimo tego nie zmieniłem pozycji; dalej beznamiętnie wpatrywałem się w pusty, brązowy stolik kawowy. 

Szatyn usiadł na obszernej kanapie blisko mnie i w ciszy pochylił się, opierając łokcie o swoje nagie kolana. Czułem jego wzrok na sobie, czułem jak wpatruje się centralnie w moje czerwone od łez oczy. Nie chciałem by widział takiego mnie, ale nic nie zrobiłem z tym faktem. Przymknąłem lekko zmęczone powieki gdy w końcu po upływie czasu, dotarły do mnie słowa współczucia chłopaka. Nie odpowiedziałem zbyt wyczerpany, by otworzyć usta.

- Nie wiem jak można być tak okropnym człowiekiem.. - dokończył robiąc nieokreślony ruch głową. Wiem, że chciał mnie pocieszyć, ale chyba zapomniał o tym, że on kiedyś też mnie zranił. Przeniosłem wzrok na niego dalej nie zmieniając swojej nieruchomej pozycji. Ten chyba zrozumiał co miałem na myśli, bo zawstydził się i zaczął błądzić wzrokiem dookoła. W końcu wstał i pochylił się by wziąć pusty biały kubek po wypitej kawie ze stolika. — Chcesz jeszcze jedną? - zapytał jeszcze, zanim miał ruszyć w stronę kuchni.

— Nie, dziękuje. - odpowiedziałem cichym, zachrypniętym głosem. Odetchnąłem głęboko, a brunet w końcu ruszył się, by odłożyć naczynie na swoje miejsce. Na zewnątrz wyglądałem na bardzo spokojnego, jednak w środku taki nie byłem. Kłębek myśli robił się coraz większy i nie dawał mi spokoju. Nagle poczułem jak po moim bladym lewym policzku spływa łza. Mówią, że chłopaki nie płaczą, a jednak czasem trzeba. Po chwili woda zalała mi oczy do tego stopnia, że nawet nie zauważyłem jak Bartek podszedł i kucnął przy mnie, nieśmiało chwytając mnie za dłoń.

— Jestem tutaj. - powiedział spokojnie co jeszcze bardziej pobudziło moje łzy, zamiast mnie uspokoić. 

Wolną ręką niedbale przetarłem powieki z nagromadzonej wody, czując jak brunet splata nasze palce chwytając dłoń mocniej. Zacząłem wyraźnie szlochać potrzebując natychmiastowego uczucia bliskości. Dlatego gwałtownie i nie do końca przemyślanie, zsunąłem się z wygodnego fotela nie patrząc na to, czy przy okazji nie rozbije sobie głowy o kant stolika. Całym ciężarem ciała wylądowałem na Bartku, który bez wahania przytulił mnie mocno do siebie, a ja zacząłem czuć, jak bijące od niego ciepło powoli do mnie wraca. Wypłakiwałem się w jego ramię, a ten znosił to z wielkim, dziwnym spokojem. Za co byłem mu bardzo wdzięczny. W echu mojego szlochu słyszałem jak próbuje mnie uspokoić dźwiękiem, które każdy doskonale zna głaszcząc przy tym moje plecy. Cieszyłem się, że znalazł mnie wtedy w tej łazience, bo gdyby nie on, nie byłoby mnie już na tym świecie od paru godzin.

Czułem, jak mocno rozbite kawałki mojego serca zaczęły się ze sobą sklejać. To niesamowite uczucie gdy znów zaczynasz wierzyć w to, że wszystko się ułoży, że będzie coraz lepiej i nie masz co do tego wątpliwości. Dlaczego? Bo masz przy sobie osobę, która pomimo swojego nietypowego charakteru, kocha Cię i chce dla ciebie jak najlepiej. Lecz żeby tak było, trzeba zamknąć wrota przeszłości. Przeciąć nić, która ciągnie się za tobą, przypominając ci bolesne wspomnienia. Chciałem ją przeciąć, zacząć wszystko od nowa i wtedy wpadł mi do głowy tylko jeden pomysł.

— Przeprowadźmy się. - Rzuciłem gwałtownie, odrywając się od ramienia chłopaka. Podniosłem głowę i wpatrywałem się w jego twarz, która w tamtym momencie wyrażała wielkie zaskoczenie. Zauważyłem jak wargi szatyna otwierają się, by coś powiedzieć, lecz w porę mu przerwałem - Proszę. - Wydusiłem pół szeptem. - Chce zacząć od nowa. Z dala od.. - urwałem na krótką chwilę - tego wszystkiego. Wiem, że ty też tego chcesz. - Nie przejmowałem się już moimi czerwonymi oczami. Błagałem go wzorkiem, by ten zechciał tylko zamieszkać ze mną w całkiem innym miejscu i cieszyć się wolnością.

- Dobrze. - W końcu odpowiedział i uraczył mnie swoim pięknym uśmiechem, lekko wplątując swoje długie palce w moje krótkie brązowe włosy. - Jeżeli to ma Ci pomóc to zrobię wszystko byś był szczęśliwy. - Po usłyszeniu tych słów uśmiechnąłem się szeroko, czego nie robiłem od znacznie dłuższego czasu. To musiał być zabawny widok, gdyż Bartek zaśmiał się pod nosem, a ja w wielkiej nieopisanej wdzięczności, rzuciłem się na niego, rękami mocno oplatając jego szyję.

Tej nocy nie spałem mimo wielkiego zmęczenia i ciężaru dnia. Wtulony byłem w ciepły, nagi tors mojego chłopaka, który słodko chrapał mi nad uchem. Ja w tym czasie w spokoju wdychałem męskie perfumy i obmyślałem calutki plan na naszą przyszłość. Plan na życie, w którym nie było miejsca na smutek i cierpienie. W którym mogło być tylko lepiej.

=========================

A/N

Halo halo! Jest tam kto?

Zgodnie z obietnicą pojawia się wstęp do książki, którą mam nadzieję pokochacie równie dobrze jak poprzednie części. Miało nie być kontynuacji, ale za bardzo was kocham i zwyczajnie zatęskniłam za wami pysiaki. 💕

Zaczyna się dość smutnie.. ale chciałam zaakcentować równie wzruszający koniec poprzedniej części. Whatever, wynagrodzę wam to!

Co do rozdziałów.. nie mam pojęcia kiedy będą dodawane, może uda mi się skopać dupsko mojemu wielkiemu leniowi oraz równie dobrze dogonić wenę, która skubana ode mnie ucieka i pisać dla was długie, ciekawe rozdziały co tydzień.. ale niczego nie obiecuje!

A teraz zostawiam was z tym długim prologiem i życzę wielu wrażeń związanych z kolejnym ciągiem wydarzeń.

Kocham Was pysiaki! Śpijcie dobrze! 💕💕

Kochanie, to nie tak!  || PlageuuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz