Po dwóch latach zbędnych i monotonnych kazań mojej zatroskanej matki, w końcu udało mi się ubłagać ją, bym mógł się wyprowadzić. Mówi się, że ściany mają uszy i jeżeli faktycznie tak jest to bardzo im współczuje, bo musiały słuchać nieustannego wrzeszczenia tej kobiety. Nadal nie rozumiem dlaczego wciąż mnie przy sobie trzyma, a mam już ładnych parę lat.
Gdy w końcu się zgodziła, zrozumiałem, że tak naprawdę żal mi było ją zostawiać samą, ale na myśl, że będę w stanie w końcu się uwolnić i żyć w całkiem innych warunkach, dało mi wielką siłę do działania i nie mogłem się wycofać. Nie teraz, gdy jestem blisko celu.
W końcu moimi niewidzialnymi nożyczkami przeciąłem nić, która uparcie łączyła mnie z przeszłością i szczerze mogę stwierdzić, że to była najrozsądniejsza decyzja jaką kiedykolwiek podjąłem. Znów poczułem się szczęśliwy, tak jak kiedyś, więc teraz nic nie może pójść źle. To niewiarygodne, że już za kilka godzin będę żył w zupełnie innym mieście, napotykał innych ludzi, tworzył nowe wspomnienia i przede wszystkim cieszył się wolnością z nim.. mężczyzną, który zmienił się nie do poznania. Teraz jest twardszy, milszy, bardziej stabilny emocjonalnie, przystojny, trochę urósł.. o, wąs mu rośnie.
- Skarbie, mógłbyś już przestać gapić się w lustro? - Zamrugałem oczami wyrwany z kontekstu. - Pudła same się nie wyniosą. - Odwróciłem się gwałtownie w stronę Bartka, który akurat przechodził przez korytarz, niosąc kolejny stos kartonów z moimi rzeczami.
- Już idę.. - przewróciłem lekko oczami i ciężko westchnąłem, wychodząc z najcudowniejszego pomieszczenia w tym domu - łazienki. Nie do wiary, że wychodzę stąd ostatni raz, ale w głębi duszy cieszyłem się tymi zmianami.
Podchodząc do sterty pudeł stojących w kącie, zastanawiałem się jakim cudem moje wszystkie rzeczy zajęły tak dużo kartonów, zawsze mi się wydawało, że jest ich naprawdę niewiele. Nachyliłem się nad najbliższym z nich i mocno chwyciłem za wycięte uchwyty z obu stron. Pewny siebie podniosłem karton, nie spodziewając się, że może on być cięższy niż mi się wydawało. O mało nie przewróciłem się, gdy w międzyczasie jeden z uchwytów po prostu postanowił się urwać zostając w mojej prawej dłoni. Skrzywiłem się nieco, nie dowierzając co się właśnie stało. Wtem usłyszałem cichy chichot Bartusia zmierzającego w moją stronę.
- Nie musisz pokazywać, że jesteś herkulesem. - Prychnął w moją stronę. Wstałem i założyłem ręce na piersiach wyraźnie urażony. - Możesz wziąć te mniejsze. - Dokończył i przystanął przy mnie, przy okazji szybko całując mój zarumieniony policzek, po czym zgiął się by podnieść pudło, które przed chwilą niechcący zepsułem. Moja złość szybko zamieniła się w wielkie rozbawienie, gdy bacznie obserwowałem mojego chłopaka siłującego się z kartonem. Nawet on nie potrafił go podnieść, albo zwyczajnie udawał. - Jak to się stało, że wybrałeś najcięższe pudło z tych wszystkich? - Zapytał gdy w końcu udało mu się dźwignąć ciężar na ręce.
- Nie wiem, pierwsze rzuciło mi się w oczy. - wzruszyłem obojętnie ramionami, nie odwracając wzroku od szatyna, który obrócił się tyłem do mnie i ruszył w stronę drzwi mieszkania.
- To chyba o czymś świadczy.. - Spojrzał na mnie zza lewego ramienia nie zatrzymując się. Posłał mi szeroki uśmieszek, którego odwzajemniać nie miałem zamiaru. Prychnąłem tylko pod nosem i wkurzony podszedłem do kartonów stojących kilka metrów dalej i zastanawiałem się, który z nich jest tak ciężki, bym mógł pokazać temu debilowi jak bardzo się myli.
Chcąc nie chcąc, w końcu poukładałem najlżejsze z nich, jeden na drugim i wziąłem całą stertę na ręce. Stwierdziłem, że będzie to najlepsze rozwiązanie, co w teorii brzmiało bardzo genialnie, a w praktyce już znacznie gorzej. Trudno było schodzić z czwartego piętra bloku, gdy musiałeś patrzeć w dół na schody, a jednocześnie uważać, by żaden z pudeł nie wyślizgnął się i nie runął na ziemię. Gdy w końcu wyszedłem z budynku, postawiłem ciężar na wybrukowanym chodniku i przeciągnąłem się, po czym wziąłem koniec mojej białej koszulki i wytarłem pot z całej twarzy.
CZYTASZ
Kochanie, to nie tak! || Plageuu
FanfictionUwaga drogi czytelniku! Zanim zaczniesz czytać tę jakże porywającą książkę, musisz wiedzieć, że czekają cię jeszcze dwie poprzednie części tej zwariowanej historii! Serdecznie zapraszam! 💕 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Od tamtych pamiętliw...