rozdział dziesiąty; kiedy ich ciała połączyły się w rytmie serc

5.5K 324 302
                                    

– Nie wiem jakim cudem przetrwałem siedemnaście wiosen bez widoku twojego ciała – wyznałem i podniosłem się, aby pocałować jego mostek. Wciąż nie dowierzałem temu, co dzieje się za zatrzaśniętymi drzwiami komnaty. Mimo woni delikatnego potu połączonej z zapachem męskich pachnideł komponujących się z orzeźwiającą mgłą pożądania, która zawisła nad naszymi ciałami w momencie ich złączenia, czułem, że potrzebuję jeszcze dłuższego momentu na to, by dotarło do mnie, iż właśnie oddaję cnotę i swoją wszelką męskość w każdym znaczeniu tego słowa, w ręce mężczyzny. Adrenalina sprawiała, że w tej chwili wcale nie myślałem o tym w ten sposób - właściwie nie miałem na myśli niczego, chciałem tylko obnażyć się jak najprędzej, by móc oddać się w zupełności Louisowi.

– Wyobraź sobie, że ja mam za sobą ich trochę więcej – zaśmiał się gardłowo, ściskając moje włosy. Ciężar jego ciała na mojej sylwetce sprawiał, że puls w moich żyłach pobudził się, przyprawiając mnie o dreszcze. – Teraz grzecznie poczekasz, aż się rozbiorę – ukląkł po obu stronach moich bioder, począwszy pozbywać się guzików ciasno zapiętych na jego kołnierzu.

– Ale... nie mógłbym w tym czasie zrobić tego samego?

– Nie odbieraj mi tej przyjemności – pocałował mnie żarliwie, zniżając się nade mną. Zaczął odpinać swoje spodnie, gdy zauważył rozstawione w pokoju świece i zostawił mnie samego na łożu, by je zapalić.

Moje policzki musiały w tamtejszej chwili już dosłownie płonąć, nie wspominając już o tym, jaki ogień czułem w podbrzuszu czy też w twardym w pełni członku, nabrzmiałym pod materiałem spodni.

– Louis, szybciej – jęknąłem, pocierając pośladkami o materac. On odwrócił się w moim kierunku z błąkającym się na twarzy uśmiechem, który nie zdradzał wiele. Odłożył zgaszoną zapałkę na szafkę nocną, dłoń kładąc na własnym kroczu. Uścisnął je, mrugając zalotnie.

Zaskomlałem potrzebująco, bujając swoimi biodrami w powietrzu. Szatyn, podchodząc do mnie, pozbył się już butów i pozostał jedynie w bieliźnie.

Przegryzłem dolną wargę, patrząc w jego oczy, kiedy pociągnął krawędzie majtek w dół. Widziałem jego penisa bardzo dobrze przez ich materiał, ale teraz, kiedy mogłem patrzeć na niego, gdy był nagi, odchyliłem głowę, wzdychając dramatycznie. Sterczał, odbijając się o podbrzusze, ociekając i będąc gotowym na współżycie.

– Unieś swoje piękne krągłości – mruknął, zapierającym dech w piersiach swoim tonem, po wsunięciu palców za koniec materiału moich spodni.

Postanowiłem swoje ramiona położyć za głową, kiedy uniosłem miednicę, obserwując, jak odkrywa moje ciało. Ściągał ze mnie spodnie, dzięki czemu obnażył mnie. Pierwszy raz leżałem na wznak przed mężczyzną, z którym będę uprawiał seks. Obnażyłem swoje ciało pełne niedoskonałości, rys, białych pręgów i krzywizn, ale w jego spojrzeniu wciąż dostrzegałem zachwyt. To sprawiło, że pomimo tych wszystkich skaz... poczułem się idealny.

– Bez bielizny? – uniósł brew. – Na tak wielki bal? Nieładnie, książę – zacmokał bez aprobaty, kręcąc palcem wskazującym.

– Czuję się wtedy bardziej seksowny – wyznałem, mówiąc jak w spowolnionym tempie. Byłem już zmęczony ciągłym wstrzymywaniem się. Louis zrzucił spodnie z moich kostek, patrząc na pończochy sięgające do połowy moich kolan, które zahaczył palcami, zniżając się, żeby pocałował mój brzuch. Prężyłem się dla niego w obłokach niewidocznej fali gorąca.

– Nigdy nie widziałem piękniejszego, wprawiającego w większe pożądanie ciała niż twoje, Harry – zapewnił, całując delikatnie moje kości biodrowe.

– Nie jestem wcale doskonały – szepnąłem, kiedy uniósł moją nagą nogę, całując piszczel. Ściągnął pończochę i z drugiej nogi, masując moją kostkę. – Proszę... – mój załamujący się głos był pomieszany z jękiem i szlochem.

– O co mnie prosisz, Harry? – zapytał, całując mnie po udach.

– Dotykaj mnie – sięgnąłem po jego dłoń, kładąc ją na swoim penisie. Louis był wyciągnięty w tak niewygodnej pozycji, że został zmuszony wejść nas łóżko. Klęczał znów przede mną, ściskając moją męskość. Patrzył w moje oczy z rosnącą i kurczącą się klatką piersiową.

Zmieniając jedynie odrobinę mimikę twarzy na szeroki, znaczący uśmiech, począł ruszać swoją ręką po trzonie mojego członka, sprawiając, że momentalnie zamknąłem oczy.

Drugą dłonią chwycił jeden z moich nadgarstków, trzymając go mocno nad głową i osunął się na kolanach niżej, by zacząć ssać mój bok tuż pod żebrami. Mój oddech i urwane jęki synchronizowały się z tempem, w jakim poruszał dłonią, kciukiem drażniąc żołądź. Sprawił, że przeźroczysta ciecz zaczęła nawilżać mojego różowego penisa. Naturalny sok brudził palce Louisa; ten puścił męskość, wkradając dłoń na mój pośladek. Westchnąłem zaskoczony tym niespodziewanym ruchem, czym zwróciłem na siebie uwagę księcia.

– Spokojnie, Harry, nie denerwuj się.

– Chcę spełnić twoje oczekiwania – rozchyliłem powieki. Zacząłem czuć presję tego, że Louis dobrze wie, co robi, a ja tak po prostu leżałem tam i nie wiedziałem, czego się spodziewać? Co jeśli to potrwa bardzo niedługo i książę nie będzie zadowolony? Lub - co gorsza - nie doprowadzę go do spełnienia?

– Musisz się przede wszystkim rozluźnić. Nie chcę, byś mi cokolwiek udowadniał – powiedział, opuszczając się tak nisko, że jego twarz znajdowała się na wysokości mojej miednicy. Uniósł moje pośladki jeszcze wyżej, obejmując oba z nich dłońmi.

Wypuściłem spokojny oddech spomiędzy ust, spoglądając na to, jak Louis ściska moje pośladki, jednocześnie zniżając się po to, by ucałować szef krokowy ciągnący się wzdłuż mojego penisa. Dopiero teraz zacząłem doceniać chłód poduszki, do której przylgnął mój policzek. Twarz rozluźniła się w uldze.

– Proszę, książę – jęknąłem, gdy przejechał palcem po krawędzi, która rozdzielała moje pośladki.

Sam do końca nie wiedziałem, o co go prosiłem. W końcu byłem totalnie niedoświadczony i w dodatku nie miałem pojęcia, jak uprawia seks dwóch mężczyzn, poza oczywistą, główną czynnością. Zdecydowanie nie spodziewałem się jednakże jego języka między moimi pośladkami.

Zerknąłem pomiędzy moje nogi, gdzie Louis chował swoją twarz, śliniąc moją dziurkę. Zamrugałem kilkukrotnie, skupiając się na tym jednym uczuciu i odkryłem, że sprawia mi to ogrom przyjemności. Ta mokrość i to, jakie ruchy wykonywał mój partner sprawiło, że zupełnie rozpływałem się, pozwalając mu robić ze mną to, na co tylko miał ochotę.

Unosiłem biodra jeszcze wyżej, aby ułatwić księciu dostęp do mojego wejścia, które ssał i oblizywał, nie otwierając przy tym oczu ani na sekundę. Naparłem potylicą na materac, odchylając głowę do tyłu. Eksponowałem swoją brodę i grdykę, w zupełności zatracając się w odczuwaniu przyjemności, dopóki moje gardło nie zostało dociśnięte do materaca w niezbyt mocny, ale stanowczy sposób, gdy Louis, leżąc na moim ciele, podciągnął się do góry, całując mnie.

Oddałem ten pocałunek z jak największym zaangażowaniem, mimo tego jak bardzo zaczynało mi brakować tchu.

– Teraz cię rozciągnę, dobrze?

– Tak. Proszę.

Na moje zdecydowanie Louis uśmiechnął się delikatnie, przegryzając dolną wargę.

– Położysz się dla mnie na brzuchu...

– Dobrze.

– Jesteś naprawdę bardzo chętny i gotowy, co? – zachichotał i... przysięgam, że nigdy nie słyszałem słodszego dźwięku niż właśnie ten.

– Przez ciebie – odpowiedziałem niewinnie, wkładając ramię pod jego pachę, by zacisnąć na krótką chwilę paznokcie na jego plecach. Zassał znowu moją dolną wargę, rwąc ją. Jęknąłem, kiedy ciężar ciała zelżał, przekręcając się na brzuch. Chłopak delikatnie przejechał swoją dłonią po moim kręgosłupie, sunąc nią w dół, aż do moich pośladków, pozostawiając w ten sposób gęsią skórkę na całym moim ciele. Teraz obserwował moje krągłości pokryte kilkoma pręgami, które mimo upływu lat nigdy nie zniknęły. Ucałował moje ramię, lewą łopatkę i lędźwie, nim zaczął zataczać okręgi wokół mojego wejścia. Rozluźniałem się coraz bardziej, oddychając głęboko.

Jego palce na chwilę zniknęły z mojego ciała, lecz nim zdążyłem porządnie się zniecierpliwić, już ponownie odczułem tym razem wilgotny opuszek na obręczy mięśni.

Oparłem się na jednym łokciu, odgarniając z twarzy swoje roztrzepane włosy, które zaczęły się plątać. Rozchyliłem usta, czując jak Louis wepchnął we mnie opuszek swojego palca. Jęknąłem, gdy zamiast wyczekiwanej przyjemności poczułem naprawdę duży dyskomfort spowodowany rozpychaniem mnie.

– Spodoba ci się, zobaczysz. Za chwilę będzie już dobrze – usłyszałem jego zachrypły głos. Zamrugałem kilkukrotnie, pozwalając mu poruszać samym końcem palca. – Otworzę cię szybko, kiedy będziesz posłuszny i nie będziesz się spinać.

Oddychałem spokojnie, chcąc wierzyć z całego serca w słowa księcia i już po chwili rozluźniłem się znacznie, za co otrzymałem całusa na karku.

– Przyjmujesz to bardzo dobrze, Harry – szepnął w moje ucho, odwracając moją uwagę od bólu. – Wyobraź sobie tylko... jaką ulgę niedługo poczujesz. Zajmę się tobą tak dobrze, wiesz? I będę cię obserwował, gdy osiągniesz spełnienie.

– T-tak...– jęknąłem, wyginając lekko kręgosłup, gdy chłopak zaczął napierać na moją dziurkę już drugim palce.

– Widzisz, jakim grzecznym jesteś chłopcem? – zaświergotał, sunąć nosem po moich włosach. – Tak dobrze nam idzie. Jestem bardzo zadowolony z mojego słodkiego królewicza.

Sam nie wiem, jak to możliwe, ale słowa Louisa pobudzały mnie jeszcze bardziej, niż sądziłem, że to w ogóle możliwe. Działały na ten gorzki ból zupełnie jak słodki miód, zwłaszcza podczas rozciągania mnie już dwoma palcami.

– Pocałuj mnie – zażądałem, przekręcając głowę. Louis uniósł się, obejmując mój policzek. Wyjrzałem na niego zza ranienia, opierając się na łokciu, gdy wpił się w moje wargi, a jego penis poruszył się przy moich lędźwiach. Choć było to nienaturalne i niewygodne, starałem się wykręcić tak, by sięgnąć jego karku.

– Idzie ci bardzo dobrze, książę – pochwalił mnie szatyn, racząc moje usta słodyczą pocałunków, gdy poruszał rytmicznie swymi palcami wewnątrz mnie.

– Uh, Louis – jęknąłem, wypychając pośladki naprzeciw palców, gdy szatyn leżał na mnie, zaczynając głaskać moje loki. Skrzyżował palce i wyprostował je, ocierając się o ścianę mojego wnętrza. Czułem łaskotanie w żołądku.

Poczułem, jak zaczął napierać koniuszkami swych palców w jeden, konkretny punkt wewnątrz mnie, który sprawił, że mimowolnie z mojego gardła uciekł głośny jęk, a głowę opuściłem na poduszki. Nigdy nie czułem czegoś tak wspaniałego.

– Właśnie tak, bądź głośny – pochwalił mnie, całując w łopatkę. Położył się teraz obok, pracując dłonią na swoim penisie. – Tu czuć najlepiej, prawda?

– Jezu Chryste... – wyskomlałem zupełnie jak zwierzę, a mój krzyk stał się donośniejszy, gdy do pracy ręki mężczyzny, dołączyły jego zęby, którymi kąsał moją szyję.

– Jesteś już gotowy na znacznie większą dozę przyjemności? – spytał, przykładając język do mojego karku. Wiem, jak bardzo powstrzymywał się przed tym, by mnie tam ugryźć i naznaczyć.

– Chyba tak... – odpowiedziałem mu, dużo nie pewniej niż miałem w zamiarze. Nerwy zdecydowanie zaczęły dawać mi się we znaki.

– Świetnie sobie radzisz. Zrozumiem, jeśli potrzebujesz jeszcze chwili, albo... możemy przystać na tym – powiedział, wyciągając ze mnie palce, przez co poczułem dziwną pustkę. Uścisnął mój pośladek, dysząc.

– Nie – od razu pokręciłem głową, patrząc na niego niemalże z paniką. – Proszę, nie przestawaj. Chcę poczuć cię całego...

Położył dłoń na moim brzuchu, leżąc do mnie bokiem. Dociskał swoją męskość do mojego uda. Czułem, że jest mu niewygodnie z pełną erekcją.

– Połóż się na plecach i podnieś się trochę – nakazał, klękając przy mnie i dopierodopiero gdy spełniłem jego pragnienie, usadowił się między moimi nogami.

– Mów mi za każdym razem, gdy jakimś cudem nie dostrzegę sam, że jest ci źle, rozumiesz? – patrzył mi w oczy z powagą, ale wciąż z czułością.

– Znów będzie boleć? – spytałem, wyciągając dłonie do jego napiętych ramion, które w świetle zapalonych świec wyglądały na takie opalone i męskie. Gładziłem delikatną skórę, przebiegając po niej palcami.

– Będę starał się, by bolało jak najmniej – zapewniał mnie, obchodząc się z moim ciałem wyjątkowo delikatnie. Nie wiem czemu, ale coś kazało mi sądzić, że pierwszy raz jest wobec kogoś tak ostrożny.

– Jestem gotowy – zdecydowałam, puszczając jego ramiona, ale on przytrzymał moje dłonie, zbliżając się. Gładziłem i drapałem plecy księcia, kiedy ustawiał się coraz bliżej, rozszerzając moje nogi. W pewnym momencie poczułem, jak główka penisa dotknęła mojego wejścia. Spojrzałem tam, ale nie mogłem widzieć, jak to wygląda mimo ciekawości.

Podczas tego całego procesu młody mężczyzna głaskał moje dłonie kciukami, wykonując nimi okrężne ruchy. Widziałem, jak jego szczęka uwydatniała się przez zaciskanie jej, podobnie jak żyły na szyi oraz rękach. Patrzył w moje oczy, nakierowując swojego penisa lewą dłonią. Przegryzłem dolną wargę, doceniając piękny widok, jaki przed sobą miałem - bowiem była to jedyna okazja, w której mogłem być tak blisko Louisa, że nasze klatki się stykały, a oddechy mieszały ze sobą. Leżeliśmy za zakluczonymi drzwiami, w ciemnym pokoju, podziwiając siebie. Gdyby ktoś się dowiedział, zostalibyśmy pozbawieni tego uczucia. Uświadomiłem sobie, ile ryzykujemy tą chwilą i jak mało mamy czasu nim ktoś zacznie nas szukać. I dlatego właśnie też poczułem się jeszcze bardziej zdeterminowany, aby czerpać z tej chwili jak najwięcej. Zacisnąłem zęby, aby powstrzymać wszelakie jęki bólu, jakie wtedy próbowały wydostać się spomiędzy moich ust.

– Cudownie nam idzie, Harry – Louis uspokajał mnie, wciąż patrząc na moją twarz, kiedy otworzyłem oczy. – Dotykaj mojego karku. To jest takie przyjemne, kurwa.

– B-boję się, że z-robię ci ślady... – wyjąkałem, mrugając szybko, aby odgonić niechciane łzy spowodowane dużo większym dyskomfortem niż przedtem.

– Nie martw się o to – zatrzymał ruchy swoich bioder, prędko całując mnie w czoło. Zostaliśmy, chwilę trwając w tej pozycji, w której nachylał się nade mną, przymykając oczy. – Dzielny chłopiec. Mój. Mój dzielny chłopiec.

– Twój? – sapnąłem, mocniej zaciskając palce na karku chłopaka, tak jak prosił. Wszedł we mnie już prawie do końca, o mało nie doprowadzając mnie w te sposób o problemy z oddychaniem.

– Tylko mój – powiedział, ocierając się nosem o mój policzek. – Tylko mi się oddałeś. Chcę cię posiadać.

– Też tego chcę – zapłakałem, ale sam już nie byłem do końca pewny czy było to przez ból, czy może same słowa szatyna.

– Już dobrze. Masz mnie już całego – oddech Louisa łaskotał moją brodę, kiedy zamknąłem oczy, wbijając paznokcie w jego plecy. – Boże. Nawet nie wiesz, od jak dawna myślałem o nas pieprzących się.

– Louis! – zaśmiałem się, maskując w ten sposób zniekształcony jęk, gdy książę poruszył się po raz pierwszy.

– Chcesz wiedzieć, o czym myślałem? – sapnął, opierając łokcie po obu stronach mojego ciała. – O tarciu na moim penisie, kiedy będę cię posuwał. O tym, jaki ciasny jesteś... niewinny, głośny. To były moje chore domysły. W końcu mogę cię mieć i czuć.

Podczas mówienia tych wszystkich rzeczy wykonywał rytmicznie powolne, aczkolwiek zdecydowane pchnięcia, wyrywając ze mnie za każdym razem jęki.

– I, uch, jest tak dobrze, jak domniemałeś? – przyciągnąłem go bliżej siebie, wplątując palce w jego włosy. Drugą dłoń położyłem na jego pośladku, zauważając, w jak seksowny sposób napina się jego mięsień.

– Jest lepiej, kurwa mać – zaklął, zmieniając odrobinę kąt swych pchnięć, prawie idealnie natrafiając na mój czuły punkt. Mocniej zacisnąłem palce na jego spoconej skórze

– A-ach-m, Louis... – odchyliłem głowę, skomląc ze złamanym jękiem, kiedy zacisnąłem łydki na plecach szatyna. – Jest mi teraz tak dobrze... Boże, czuję się jak twoja mała suczka. Jestem nią, praw-da?

– Jesteś, ah... – on sam jęknął praktycznie w tym samym Czaję co ja i ponownie, ten odgłos zapisał się na liście moich ulubionych - na samych wyżynach.

– Mocniej, proszę – byłem gotów błagać go o to. – Wiem, że się powstrzymujesz. Nie rób tego. Chcę, żebyś mnie pieprzył.

– Ale nie chcę ci zrobić krzywdy, Harold – kurwa, jego kaleczenie litery "r.", zwłaszcza w moim imieniu nie mogło być bardziej seksowne niż właśnie w tej chwili.

– Już czuję się tak dobrze, Lou, nic mnie nie boli – złapałem jego policzek, zaciskając łydki. – Pokaż mi, jaki jesteś ostry. Chcę dojść, Boże, chcę już...

Moje błaganie zostało jednak przerwane przez jego mocny, zdecydowany ruch biodrami, który uciszył mnie w sekundę.

– Dasz radę bez mojego dotyku? – kolejne pchnięcie. – Jest ci aż tak dobrze, że mógłbyś dojść tylko od tego?

– Ja... Tak- tak sądzę – przełknąłem ślinę, kiedy Louis schował twarz w mojej szyi, balansując biodrami równo i szybko, przyprawiając łóżko o liczne skrzypnięcia. Jak dobrze, że przez te ogromne drzwi i ściany nic nie słychać.

Czułem się wręcz zażenowany tym jakie odgłosy wydawałem z siebie przez rozkosz, która zawładnęła całym mym ciałem. Starałem się to kontrolować, aby zachować resztki swej męskości, co jednak zauważył Louis.

– Głośniej. Nie powstrzymuj się – powiedział, kładąc się na mnie i łapiąc moje biodra. Miałem wrażenie, że jego penis uderzył we mnie z większą siłą niż kiedykolwiek wcześniej, przez co wygiąłem plecy w łuk, a moja męskość zaczęła pulsować między naszymi ciałami. – Daj upust, Harry.

Moje zaciskanie palców na karku szatyna pogłębiło się, gdy postanowiłem go objąć, pozostając w tej samej pozycji, lecz tym razem całkowicie w niego wtulony.

Oddychałem głęboko i spazmatycznie, co jakiś czas tracąc dech, jęcząc i zagryzając wargę. Poczułem, jak łzy spełnienia okalają moje policzki, kiedy poluźniłem uścisk na ciele Louisa, odczuwając ciecz, która we mnie wpłynęła i jednocześnie moje własne spełnienie ubrudziło nasze ciała.

Louis osiągnął swoje spełnienie, na sam koniec ograniczając się już tylko do ostatnich, niedbałych ruchów swojej miednicy, równocześnie przy tym siarczyście przeklinając.

Słyszałem, że używa języka francuskiego, kiedy położył dłoń na moim boku, oddychając ciężkim powietrzem w zgięciu mojej szyi. Łaskotał mnie swoim zarostem, kiedy otworzyłem oczy, spoglądając na biały, wirujący sufit.

Właśnie straciłem cnotę. To naprawdę czuć.

Dyszałem ciężko, rozpaczliwie starając się uspokoić swój oddech i moje bijące szaleńczo serce.

– Jak się czujesz? – nagle, po chwili ciszy odezwał się.

– M-mokro – odpowiedziałem żartobliwie. Louis uśmiechnął się w moją szyję, jeszcze chwilę tak tkwiąc. – I- i wyjątkowo.

– Wyjątkowo? – dopytał, z czuciem odgarniając jeden z moich pukli z czoła, następnie też całując to miejsce.

– Straciłem dziewictwo z osobą, z którą naprawdę tego pragnąłem – szybko nawilżyłem swoje usta. Uśmiechnąłem się leniwie. – Każdy chciałby oddać się jedynemu księciu Francji.

– Ale tylko ty naprawdę doceniłeś mnie jako całokształt, a nie tylko moje... ciało, status społeczny czy może i pieniądze – westchnął.

– Tylko głupcy nie zwróciliby uwagi na coś znacznie cenniejszego, co posiadasz – mój uśmiech się poszerzył. – Złote serce, książę.

– Ja i złote serce – zaśmiał się wyraźnie rozbawionymi tym, co rzekłem. – Przy tobie każdy wydaje się nie zasługiwać choćby na oddychanie tym samym powietrzem.

– Dlaczego tak myślisz? Przecież nie robię niczego wyjątkowego – zmarszczyłem brwi. Louis bardzo powoli uniósł się, opuszczając moje wnętrze. Sam uniosłem się do siadu, podciągając na poduszkach. Ułożyłem się bokiem, gdy on leżał na wznak, uważnie mnie obserwując. – Wręcz przeciwnie.

– Jesteś po prostu zagubiony – wzruszył ramionami. – Wyraźnie nie pasujesz do świata, w jakim przyszło ci się wychowywać. Nie zmienia to rzecz jasna faktu, że jesteś idealnym materiałem na króla, ale... masz dwa razy większe serce niż ostatni najlepszy władca Anglii.

– Dotychczas pomiatałem wszystkimi i- nigdy nie chciałem sprawiać przykrości tutejszym ludziom, ale po prostu to robię, bo każdy tak się zachowuje i, uh, strasznie mi za to głupio.

Zamrugałem kilkukrotnie, gdy Louis objął mnie ramieniem po tym, kiedy wyciągnął spod naszych ciał rozwalone prześcieradło, którym zaczął wycierać nasze ciała.

Położyłem głowę na jego klatce piersiowej, przymykając powieki.

Chłopak zaczął czule głaskać skórę mojej głowy ze szczególnym uwzględnieniem w tej pieszczocie zabawy moimi lokami.

– Wiesz, że nie możemy tu zostać i musimy wracać na bal? – powiedział.

– Wiem. I znowu musimy udawać, że nic się między nami nie wydarzyło – mruknąłem niewyraźnie, przerzucając ramię przez brzuch Louisa. Położyłem dłoń na jego mostku, mrużąc oczy.

– Przepraszam cię za to, że... – urwał, wzdychając z przygnębieniem. – Za to, że nie mogę nic z tym zrobić. Namotałem ci w głowie i nawet nie potrafię zrobić niczego w tej sytuacji, by było dobrze.

– Wiedziałem, na co się piszę – uspokoiłem go, czując wielkie rozczulenie, ponieważ Louis stał się dla mnie taki łagodny i opiekuńczy, co pokochałem. – Do niczego mnie nie zmuszałeś. Jest w porządku.

– Gdybym był w stanie trzymać swoje żądze tylko dla siebie, ty nigdy nie poczułbyś tego... – kontemplował. – Mimo jak cudownie było, za każdym razem, gdy zrobię coś takiego to... brzydzę się sobą. To jest złe i wiem, że skończę za to w ogniu piekielnym.

Podniosłem się, by spojrzeć na Louisa z nieodgadnionym wzrokiem. Wyglądał na zranionego, a ja nie wiedziałem, co począć. – Są rzeczy, którym nie możemy zapobiec, Louis, ale jestem pewien, że skoro Bóg stworzył nas ze skłonnością do kochania innych mężczyzn, to chciał nas takich stworzyć i jeśli będziemy dobrymi ludźmi, będzie błogosławił każdego bez wyjątku. Nie chcę, żebyś myślał o sobie, jako o jego błędzie.

– Myślałem tak przez wiele lat, ale wiesz, co zmieniło chyba moje nastawienie co do tego najbardziej? – spytał, głaszcząc mnie po policzku. – Poznanie ciebie. Ty jesteś wszystkim, co zesłał Bóg z wyjątkiem błędu.

Kąciki moich ust zaczęły unosić się ku górze. Powoli i bardzo subtelnie zbliżyłem się do niego, by wycisnąć na jego wargach bardzo słodki pocałunek. Oparłem łokieć na materacu, by móc się mu przyglądać.

– Czy powiesz mi... – zmarszczyłem brwi, w zamyśleniu. – Czy ktoś wie o tej rzeczy?

– Bardzo mało osób – przygryzł dolną wargą. – Tylko Liam i Charlotte. Ona przyjęła to chyba najgorzej, ale mimo wszystko utrzymuje to w tajemnicy.

– A twoja mama? Wiem, że masz z nią wspaniały kontakt – słuchałem tego, jak Louis mówił o jego sekrecie i czułem się naprawdę dla niego ważny.

– Mama także nie wie – pokręcił głową. – Niechybnie złamałbym jej tym wyznaniem serce i mój ojciec dowiedziałby się bardzo szybko.

– Ja powiedziałem Niallowi. Jest moim jedynym przyjacielem, więc mój sekret jest bezpieczny – uśmiechnąłem się delikatnie, wystawiając palec, by opuszkiem obrysować linię szczęki Louisa. – Żałujesz tego, co zrobiliśmy?

– Nie! – odpowiedział, zapewne głośniej niż zamierzał. – Drwisz ze mnie, Harry? – spytał. – To była bez wątpienia najlepsza rzecz, jakiej doświadczyłem w całym swym nędznym życiu!

– Powiedziałeś, że się tego brzydzisz i uważasz to za złe, dlatego chciałem się upewnić – poczułem jak się rumienie, dlatego oparłem jeden z policzków na dłoni. – Chyba nie chciałbym, żebyś tego żałował. Wtedy ja również bym zaczął.

– Poczucie takiej bliskości z tobą było niezwykłym przeżyciem – mówił. – Czułem się, chyba pierwszy raz, jakbym naprawdę znalazł się na moment w niebie.

– I małym piekle równocześnie – przegryzłem dolną wargę, ukrywając uśmiech. Louis mrugnął do mnie, po tym siadając na łóżku, co było oznaką tego, że naprawdę musieliśmy opuszczać pokój. Stanąłem przy łóżku, dostrzegając na wewnętrznej części lewego uda lepką ciecz, zmieszaną z kroplą krwi o ciemnym, metalicznym kolorze.

Louis niestety to zobaczył, ponieważ widziałem kątem oka jego zmartwiona minę oraz to, jak rzucił w zapomnienie swoją koszulę, podchodząc do mnie. – Przepraszam cię, książę... nie powinienem był robić tego tak mocno...

– Przestań, to chyba i tak by się stało – pokręciłem głową, kiedy on od razu stanął przy mnie, łapiąc mnie za dłoń. – Rozdziewiczyłeś mnie.

– Nie jesteś kobietą, Harry – zaśmiał się czule.

– Ale w naszym zbliżeniu pełniłem trochę rolę kobiecą – wzruszyłem ramionami.

Louis znowu zachichotał, zabierając prześcieradło z łóżka. Przegryzłem dolną wargę w zainteresowaniu. – Co będzie, gdy sprzątaczki to zobaczą? Nasienie i krew... Pomyślą, że naprawdę uprawiałeś tu seks z dziewicą.

– Na pewno nie wpadną na to, że był to mężczyzna – odparł. – Ale będą teraz podejrzewały każdą dziewicę na zamku o romans ze mną...

Westchnąłem ciężko, kręcąc głową. Louis zwinął materiał w dłoni, z zamiarem oczyszczenia mnie z symbolu utraty cnoty. Uśmiechnął się chytrze, upadając na kolana. Położył dłoń na moim biodrze, miękko całując moje udo. Przymknąłem powieki, leniwie unosząc kąciki ust do góry.

Princely Romance • Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz