~James Pov.~
Nikt nic nie mówił tylko, się na siebie głupkowato gapiliśmy. Siedzieliśmy już to niezliczoną ilość czasu, a nic nie zapowiadało, że miało się coś zmienić. Ile jeszcze przyjdzie nam cierpieć?
Przysięglem sobie porządną zemste na Slughornie. Ten idiota zasłużył sobie, niech się nauczy, że z Huncwotami się nie zadziera. Zresztą Wyścierusowi też się należy, myślał pewnie, że nie widziałem jego szyderczego uśmieszku.
Ale na razie trzeba się przemęczyć. Jedyny plus tej sytuacji jest taki, że przynajmniej w tej dobijającej ciszy można coś wykombinować.
Z zamyślenia wyrwał mnie Syriusz:
- Zagrajmy w zagadki, bo nie mam zamiaru tu zgnić z braku rozrywki.- Hmm - mruknąłem. Naprawdę nie miałem chęci grać w jego durne zagadki, na które nikt i tak nie znał odpowiedzi, ale nie miałem ochoty na bezsensowną kłótnię
Po za tym założę się, że te jego zagadki zna stąd, że non stop próbuje się włamać do dormitorium Ravenclaw'u *( żeby dostać się tam trzeba odpowiedziec na zagadkę). Ale tą wiedzę zostawię na kiedy indziej, najmniej potrzebowałem teraz kłótni z najlepszym kumplem.- Dobra to zaczynajmy! ,, Co znika jak wymówisz jego nazwę?" - powiedział rozradowany Łapa. Rzadko kiedy miał okazję pograć w zagadki, bo każdy miał tego już dosyć, a teraz wręcz okazja sama się napatoczyła.
- Jak ty się odezwiesz to znika mój spoķój! - mruknął pod nosem Lupin. Razem z Peterem nie wytrzymaliśmy i wybuchnęliśmy śmiechem, co znacznie pogorszyło sytuację.
- Idioto, to miała być CISZA!!! - wrzasnał Black i zaczał wymachiwać palcem w stronę Remusa (przez co Peter mało nie stracił oka)
Zaczęło się już robić naprawdę ostro, gdy nagle drzwi od lochów się otworzyły i wlazł stary Filch ze swoim zapchlonym kotem.
- Za mną! Mam was zaprowadzić do składziku, gdzie będziecie układać eliksiry. - warknął i nawet nie zaszczycił nas swoim spojrzeniem, po którym wszystkim dziewczynom miękną nogi.
Poszłusznie za nim poszliśmy i po długiej wędrówce schodami byliśmy na miejscu.
- Szkoda, że nie mogę was powiesić za nogi. Od razu nabralibyście rozumu - mruknął zawiedziony staruch.
- Ale.... Chyba, żeby to zrobić musiałby mieć pan różdżkę, a wydaję mi się, że pan jej nie posiada! - zasmiał się szyderczo Lupin, a my mu zawtórowaliśmy. Biedny Filch tak nas nienawidził, a nie mógł praktycznie nic nam zrobić , bo był charłakiem*(osobą urodzoną w magicznej rodzinie, ale bez magicznych zdolności)
- Oddawać wszystkie magiczne zabawki z tego przeklętego sklepu! - wrzasnął rozjuszony Filch.
Bez dyskusji oddaliśmy mu nasze skarby, a on obdarzył nas swoim uroczym uśmiechem i trzasnął drzwiami.
Jak na zawołanie wybuchnęliśmy śmiechem. Może i zabrał nam różdżki, ale swojego sprzętu nigdy byśmy nie oddali. Na pewno nie temu głupiemu zgredowi. Jędza kazała nam go zostawić w dormitorium, po czym nas prześwietliła, więc nie było możliwości, aby go przemycić. Ale specjalnie dla Filcha zabraliśmy trochę kamieni. Niech się cieszy, nie zamierzam mu żałować.
- Odkąd dowiedzieliśmy się, że jest charłakiem zrobił się dla nas dziwnie miły - mruknął Syriusz. Już chciałem mu coś odpowiedzieć, ale Glizdogon mi przerwał:
- Chłopaki, koniec tego! Zabieramy się do pracy!
- Oj, Peter, Peter. Czy ty naprawdę sądzisz, że będziemy tu potulnie pracować dla Slughorna? - zaśmiałem się sarkastycznie i spojrzałem wymownie na resztę bandy.
CZYTASZ
Zdiagnozowani Wariaci || Huncwoci
خيال (فانتازيا)Witaj! (mamy nadzieję, że jesteś Gryfonem) Co cię tu sprowadza? Pewnie chcesz wskoczyć na chwilę do świata czarodziejów. W takim razie mugolu przysięgnij: ,,Uroczyście przysięgam, że knuje coś niedobrego." Dobra to wchodź! No śmiało!! Nie jesteśmy n...