- Co tutaj robisz? - wysyczał zaciskając szczękę.
- Justin to boli możesz mnie puścić.. - krzywię się czując ból na nadgarstku.
- Oj, zła odpowiedź. Zapytam jeszcze raz, a ty mi cholera odpowiedz zanim całkiem stracę nad sobą kontrole.
- Ch-chciałam zrobić pranie dla-tego wzięłam twoje rzeczy. - z chwilą kiedy wyjaśniłam mu dlaczego znajduję się w jego pokoju brunet puścił mnie. Od razu dotknęłam swojej ręki i obawiam się, że zostanie ślad.
- Nie dotykaj nigdy więcej MOICH rzeczy, zrozumiano? - warknął nie czekając na moją odpowiedź. Po prostu wyszedł zostawiając mnie samą.
Dlaczego tak bardzo się wściekł? Przecież to tylko brudne ubrania. Był poddenerwowany, a ja przecież nie chciałam źle. To tylko cholerne pranie...Ślad na moim nadgarstku niestety pozostał.
- Jesteś cholerną sztywniarą. Nie pasujesz do nich.
- Słucham? - pytam zaskoczona. Czy ja się przesłyszałam?
- To dobrze, że słuchasz. Jestem zdziwiony, że chcą się z tobą zadawać. Znajdź sobie może jakiś przyjaciół na twoim poziomie, dołącz do team-u kujonów ii
- Co ty sobie w ogóle myślisz?! - podnoszę głos - Przyjaźnię się z nimi od dobrych kilku lat! Akceptują mnie na sto procent i nagle przychodzi taki Justin kurwa Bieber zaczynający wszystko mieszać! Zajmij się w końcu czymś innym aka twoim nudnym życiem i odpieprz się już ode mnie!
"Nie pasujesz do nich" to zdanie zapadło głęboko w mojej pamięci. Obawiałam się, że Justin faktycznie może mieć rację. Wychodziłam z nimi coraz rzadziej ponieważ imprezy nie są dla mnie. Jedynie widywaliśmy się w szkole bądź na przerwach. Czasami pisaliśmy ale ostatnio też już coraz mniej. Zaniedbałam nasz kontakt to jest pewne.
- Liv, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytała Grace tym samym wprowadzając mnie w rzeczywistość.
- Przepraszam, mogłabyś powtórzyć?
- Co się z tobą dzieje? Od jakiegoś czasu jesteś nieobecna. Wszystko dobrze? - przyjaciółka pogładziła moje ramie, a jej oczy ukazywały troskę.
- Wybacz, ostatnio jestem rozkojarzona. Wiesz, szkoła.. - przewracam oczami podpierając się na łokciu. Grace postanowiła nie drążyć tematu.
- Pytałam, czy po szkole pójdziemy do Starbucks'a? To nasza ostatnia lekcja i pomyślałam, że może pogadalibyśmy przy dobrej Late.
- Świetny pomysł, potrzebuje rozmowy - wyznaje szczerze przyglądając się blondynce.
Lekcja zakończyła się po dziesięciu minutach. Było coś około godziny szesnastej dlatego kawa o tej porze to najlepsze rozwiązanie. Spakowałyśmy swoje rzeczy i wyszłyśmy w ciszy z sali. Skręciliśmy w prawo gdzie ukazały się nasze szafki szkolne, na samym końcu znajdowały się drzwi do wyjścia. Uczniowie zaczęli wychodzić z klas przez co zrobiło się tłoczno. Grace chwyciła mnie za rękę i w końcu wyszliśmy ze szkoły.
Starbucks znajdował się blisko szkoły, przez co kawiarnia miała na prawdę nie zły popyt. Weszliśmy do środka rozglądając się za wolnym stolikiem.
- Tam jest! Usiądź przy nim, ja złoże zamówienie - wyjaśnia blondynka. Pokiwałam głową w odpowiedzi siadając przy stoliku.
Grace była mi najbliższa z całej ekipy. Zawsze popierała moje pomysły, była wobec mnie dozgonnie szczera, nie oceniała. Potrzebowałam rozmowy z nią o mojej obecnej sytuacji.
- Nasze Late będzie za moment - odpowiada radośnie klaskając w dłonie dwa razy. Przyjaciółka usiadła na przeciwko mnie kładąc swoją czarną torbę na podłogę. Chciałam z nią porozmawiać o Justinie ale cholera nie wiedziałam jak to zrobić. Od ostatniej imprezy minął tydzień. Miałam AŻ tydzień aby powiedzieć im o moim...bracie.
Z Justinem nie wchodziliśmy sobie w paradę. Prawdę mówiąc więcej go nie było niż był. Dla mnie lepiej.
- Olivia, chciałabym Cię o coś zapytać. - nie odpowiedziałam więc kontynuowała - Kim on jest?
- Kto?
- Justin...kto jak kto znam całą twoją rodzinę jako jedyna z ekipy poznałam ich wszystkich jednak nigdy nie wspomniałaś mi o seksownym kuzynie - poruszała zabawnie brwiami. Byłam pewna, że prędzej czy później ten temat się pojawi. Cóż, tym razem prędzej niż później. Już chciałam coś odpowiedzieć jednak usłyszałam imię przyjaciółki.
- Zaraz wracam, proszę tylko odpowiedz mi kiedy wrócę. - wstała zostawiając mnie samą na kilka sekund. Oh, od czego mogłabym zacząć? Nawet się dobrze nie zastanowiłam kiedy już zdążyła usiąść z naszą kawą. Przyjaciółka spojrzała na mnie pytająco dlatego dłużej nie przeciągając zaczęłam mówić.
-Grace, nie wiem jak zacząć dlatego może powiem od początku. Rodzice chcieli zaadoptować dziecko. Miała to być mała dziewczyna bądź chłopiec, nie pamiętam jednak usłyszeli o historii Justina i...no i adoptowali go. Mój ojciec nie był pozytywnie nastawiony do niego ale zrobił to dla mamy. Justin jest tak jakby teraz moim bratem.
- O cholerka! - pisnęła najwyraźniej zszokowana taką odpowiedzią. - Twoi rodzice wiedzą, że on ćpa?
- Nie i nie mam zamiaru im tego mówić. Jeszcze tego mi brakuje - przewracam oczami biorąc łyk mojej ulubionej kawy. - On jest dość wybuchowy, nie potrzebuję problemów.
- Wspomniałaś o jego historii, co dokładnie masz na myśli.
- Wiesz sama nie wiem o tym za wiele. Rodzice nie powiedzieli mi dużo. Wiem tylko tyle, że stracił swoich rodziców oraz rodzeństwo w wypadku samochodowym. Bardzo się tym załamał, miał depresję ale teraz jest jaki jest...tak naprawdę współczuję mu.
- Ja również. Nie wyobrażam sobie tego jakbym miała stracić rodziców oraz Alex'a. - mówi z wyraźnym współczuciem. - Nie masz nic przeciwko, że on i Elsa są w bliższych kontaktach?
Tak na prawdę nie zastanawiałam się nad tym. Właściwie dlaczego miałabym mieć coś przeciwko? Justin...to tylko mieszkaniec na chwile, Elsa jest moją przyjaciółką od zawsze i na zawsze. To różnica. Wątpię w to, że Justin jest typem osoby, która chciałaby się z kimś związać na stałe. Jeśli ją skrzywdzi, będzie miał ze mną do czynienia.
- Nie, do czasu kiedy jej nie skrzywdzi nie będę się do tego wtrącać ani poruszać tego tematu.
- Elsa jest nim zauroczona.
- Zauważyłam, zależy mi na jej szczęściu dlatego jeśli ona będzie szczęśliwa to ja również będę.
- Już dawno nie spędzaliśmy czasu właśnie w ten sposób. - westchnęła zaciskając usta w wąską linie.
- Wiem, bardzo was za to przepraszam. Jesteście dla mnie bliscy, nie chcę żeby nasz kontakt się zepsuł. Pewnie już sądzicie, że do was nie pasuje, że jestem nudna i w ogóle, mylę się?
- Jak w ogóle mogłaś tak pomyśleć? Owszem, może ostatnio mieliśmy wrażenie, że nas unikasz jednak nie pomyśleliśmy w ten sposób, że do nas nie pasujesz. Bardziej martwiliśmy się o Ciebie. Byliśmy przekonani, że masz jakieś problemy w domu i nie chcesz nas martwić. - posłała mi pełen zrozumienia uśmiech kładąc swoją dłoń na moją. - Nigdy nie myśl w ten sposób.
- Masz racje, nie powinnam tak myśleć. Ale sądzę, że już długo nie spędzaliśmy czasu razem dlategooo może jutro u mnie? Pijama Party?
Przyjaciółka ponownie klasnęła w dłonie rozpromieniona. Justin zaczął władać moimi myślami co wyraźnie mi się nie podoba.
*******
Kochani dziś taki nudniejszy rozdział jednak obiecuję Wam jeszcze kilka rozdziałów i zacznie się ciekawiej! Kocham Was!
P.S
Odliczajcie do 10!
CZYTASZ
Dangerous
FanfictionKSIĄŻKA PO UKOŃCZENIU BĘDZIE EDYTOWANA! Siedemnastoletnia Olivia, spokojna, uprzejma nastolatka. Jej świat zaczyna się zmieniać z chwilą kiedy rodzice Liv, adoptują Justina. Siedemnastoletni chłopak od kilku lat jest w jednym z najgorszych domów dz...