- Spieprzyłeś, nie dziwi mnie to w ogóle, że nie chce z Tobą gadać. - wybuchnął śmiechem Alfredo biorąc w dłoń swojego szota. - Za twoje zdrowie, bro. - tym samym również uniosłem kieliszek z szerokim uśmiechem. Znajome uczucie w przełyku od razu przywitało mnie z otwartymi ramionami.
- Może i tak, jednak nie żałuje. Gdybyś widział jego gębę po tym jak rzuciłem w niego wrzątkiem. - zagryzłem wargę odwracając się przodem do tańczących osób. Musiałem się wyluzować po dzisiejszej kłótni z Olivią. Doprowadzało mnie to do szału, że miała na mnie taki mocny wpływ. Każde jej słowo było albo lekiem albo ostrzem. Potrafiła to robić jak nikt inny. Wiem, że słowa "nienawidzę Cię ", które padły z jej ust wypowiedziane zostały w gniewie ale przyznaje, coś...zabolało mnie w sercu.
- Cześć przystojniaku - świetnie, następna suka, która chce żebym ją przeruchał. Postanowiłem się jednak pobawić dlatego odwzajemniam uśmiech poprawiając włosy. Pachniała ziołem na kilometr. Nie należała do najchudszych dziewczyn jednak jej figura mi odpowiadała. Miała zajebiste grągłości, które z pewnością podnieciły nie jednego faceta. Ale co mi przeszkadzało to jej ubiór. Była dziwką, która nikomu nie odmawiała. Znam się na kobietach i w hierarchii zajmowała ostatnie miejsce. Nie to co moja Olivka, MOJA i należy tylko do mnie.
- Chcesz czegoś konkretnego? - położyłem dłoń na jej tali, a dziewczyna reagowała tak jakby miała zaraz dostać orgazmu. W dziwnych czasach żyjemy.
- Postawisz mi drinka? - ah, no tak jeszcze mam za Ciebie płacić. Liv nigdy nie robiłaby z siebie takiej idiotki. Nigdy, ponieważ jest dobrze wychowana... ja do niej nie pasowałem. Nie byłem taki jak jej koledzy ze szkoły ( którym zagroziłem, że jeśli się do niej zbliżą to pożałują ). Starałem się być dobry...dla niej. Ale to trudna droga. Po raz pierwszy w życiu boję się jej utraty. Nie wyobrażam sobie mojego życia bez światła, którym była. Tak długo jak mnie kocha, zrobię dla niej wszystko. Złapałem jej dłoń i zacząłem iść na parkiet. Jeden taniec i żegnam. Zaczęliśmy się ruszać w rytm muzyki. Nie trwało to jednak długo. Poczułem jak ktoś dźga swoim palcem w moje żebra, a kiedy się odwróciłem ujrzałem wkurzoną Stelle...była pijana.
- Co robisz z tą papugą? - wybełkotała nawiązując do dziewczyny, z którą tańczyłem. Jej włosy były koloru ciemnego różu, a końcówki fioletowo - niebieskie. Przewróciłem teatralnie oczami. Chwyciłem nadgarstek Stel i zabrałem ją do Fredo. Próbowała się wyrwać, coś jeszcze dodawał pod nosem ale wolałem jego nie słuchać.
- Ile wypiłaś? - zapytałem opierając ją o bar. Nie była mi obojętna. Cała nasza siódemka stała się jedną, wielką rodziną.
- To nie jest ważne...posłuchaj..musisz jechać d-do domu - jej gadka była jednym wielkim bełkotem ale rozumiałem co mówiła.
- Dlaczego mam jechać do domu? - parsknąłem śmiechem patrząc na Fredo, który jedynie wzruszył ramionami.
- Olivia...będziesz ojcem. - na słowa Stelli wybuchnąłem śmiechem. Olivia nie może być w ciąży...to nie możliwe. Zabezpieczaliśmy się za każdym razem. Czy na prawdę nasza przyjaciółka wypiła aż tak dużo i zaczęła sobie wyobrażać rzeczy, które nie istnieją?
- Stary! Gratuluje, gratuluje! - poklepał mnie po plecach Alfredo, który był tak samo rozbawiony jak ja. Nie mogła być w ciąży, to nie mogło być prawdą. Na pewno mi by o tym powiedziała. Postanowiłem to jednak sprawdzić. Wychodząc z klubu wybrałem numer do mojej dziewczyny. Kilka sygnałów, brak odpowiedzi. Założę się, że nie odbiera ponieważ jest zła. Po raz kolejny wybrałem jej numer i jedynie spotkałem się z sekretarką. Cholera...zacząłem wariować.
Ponownie wybrałem numer lecz nie do Olivii, a Ryan'a. Z nas wszystkim to właśnie on był najbardziej odpowiedzialny. Może dlatego, że był najstarszy i na jego barkach było o wiele więcej obowiązków? Co oni mają z tymi telefonami?!
CZYTASZ
Dangerous
FanfictionKSIĄŻKA PO UKOŃCZENIU BĘDZIE EDYTOWANA! Siedemnastoletnia Olivia, spokojna, uprzejma nastolatka. Jej świat zaczyna się zmieniać z chwilą kiedy rodzice Liv, adoptują Justina. Siedemnastoletni chłopak od kilku lat jest w jednym z najgorszych domów dz...