Rosdzial 6- ,,Wycieczka'' cz.2

13 1 0
                                    


Była godzina 3:25 gdy zadzwonil moj budzik. Nastawilam go troche wczesnij niz 4:00 ,bo o 4:00 mielimsy juz autobus. Wstalam i przetarlam oczodolsy. To dziś. Ta mysl ciagle do mnei nie dochodzi. Poszlam do lazienki i trovhe sie ogarnelam. Ubrałam sweter i getry moje jednye i trampersy. Zwiazalam wlosy w kucyk i poszlam do kuchni. Na sniadnaie Gertróda powiedziala mi zeby zjadla cos lekkieg, wiec zjadlam salatke ktora mama robila 2 dni temu. Wrocilam do pokoju i naszykowalam sobie torbe z ubraniami i rzeczami na Slowacje. Napisalam list do mamy ,aby sie nie matrwila i ze wszytsko jest ok. ,bo jade z klasa na wycieczke. Dodalam do tego dowody np. podrobiony podpis wyuchowacy. Zostawilam list w kuchni na stole. Wzielam troche oszczednosci ktore zosatly mi z tamtego miesiaca z kiermazy. Godzina 3:45. Musialm juz wychodzic. Matka chyba dzis wraca o 5:00 wiec mnie nie zobaczy. Zebralam kurtke, czape na czache, rekawiczki i buty. Dzis bylo wyjatkowo zimno, snieg troche pruszyl. Zebralm torbe i wyszlam z mieszkania, zamykajac je kluczami. Poszlam naokolo do przystanku,aby Marcin nie zobaczyl mnie przypadkiem przez okno. Podjechalm busem na Słowackiego pod stokrotke na dworzec ,gdzie mialam spotkac sie z Florkiem i Gertródą. Wysiadlam z busa. Poszlam na dworzec i zobaczylam stojących Florka i Grertróde. Podeszlam do nich.

Hejka.- powoiedziala Gertróda i Florek w tym samym czasie.

-No czesc.

-Masz wszytsko tak jak mowilam?

-Tak ,tak wszytsko zabralam.

Czekalismy w spokoju na autobus do Zakopanego. Za chwile podjecham. Pokazalismy kierwocy bilety i usiedlismy na koncu. Droge byla dluga. Wiekszosc przespalam ,bo bylam zmeczona ,ze wtsalam tak rano. Byłam godzina 8:00 gdy Gertróda mnie obudziła.

-Masz. -dala mi bulke i sok. 

-Dzięki. Skad to masz?

-Jakies 5 min temu byl postoj, na stacji. Poszlam do toalety i przy okazji kupilam to dla ciebie, bo wiem ze nie duzo zjadlas na sniadnaie ,a mnielo juz troche czasu. 

Zjadlam bulke i wypilam polowe soku. Dalsza droge czyli ok. 2 godz rozmawialaimsy i gralismy w Uno. Na miejscu bylimsy o godz 8:05. Poszlismy potwierdzic nasz pensjonat. Po potweirdzeniu pokoi w recepcji, udalismy sie do nich. Nie mielismy za duzo czasu, bo o 10:00, mialam byc jiuz w klinice. Wyszlismy z pensjonatu ,aby zaraz zdazyc na autobus na Słowacje. Zaszlismy jeszcze po drodze do sklepu ,aby kupis jakies jedzenie. Po ok. 10 min ,bylimsy juz na dowrcu, a zaraz podjechal nasz autobus. Droga byla wsm krotka. Nagfle przed oczami mialm wilka klinike. To tam. To juz dzis. Wysiedlizmy z autobusu i weszlismy do budynku. Florek potwierdzil moj zabieg. Pokazalam falszywy dowod ze niby mam 16 lat, aby nie bylo ze jestem 14- latka. Balam sie bo pielegniarka kazala Gertródzie i Florkowi zostac w korytarzu przed sala zaboegowa. Zaprowadzila mnie do sali. Kazaala polozyc mi sie na lozku. Zrobila mi kilka badan, aby potwierdzic ze nic nie wyklucza mnie w zabiegu. Nastepnie dala mi szpitalna pizame,a ja poszlam sie w nia przebrac. Po przebraniu wrocilam na sale i zaraz mial odbyc sie zabieg. Prze dtym przyrulilam mocno Gertróde, balam sie ale bylam dobrej myli, musilam to zrobic nie bylo innego wyjscia. Pani lekarka przyszla do sali. Poweidzial aby sie nei stresowala i niedlugo bedze po wsutskim. Wstrzyknela mi cos w nadgarstek. Po chwili zrobilam sie senna. Nawet nie wiem kiedy zamknelam oczy. 

Obudzilam sie po ok. 3 godzinach. Obok mojego lozka zobaczylam Gertróde. 

-Hej śpiaca krolewno, jak sie czujesz. Spoko jest juz po wszytskim.

-Aa, daj spokoj leb mi peka. 

-Idź spac, lekarka kazal ci odpoczywac. My zalatwilismy sobie noclek w hoteliu obok. Wrocimy jutro rano. Na stole masz obiad, pielegniarak przyniosla. 

Zjadlam troche obiadu. Ale nie mialam apetytu. Poszlam zaarz spac bo bylam zmeczona. 

Nastpnego dnia rano przy moim lozku siedziala Gertróda. Florek byl chyba na korytarzu. Przyniosla mi 2 jablka, kanapke i 2 soki. Mowila jakies glupoty ze musze teraz duzo pic. Dzis maja mnie wypisac. Nie robialm nic ciekawego przez caly dzien. Trcohe spacerowalm po klinice albo od czasu do czasu jakdlam zakąski. O godz. 15:00 mialam dostac wypis. Przyjechala po mnie Gertróda i Florek. Zabralam sowje rzcezy i poszlam do recepcji po wypis. EWrocilismy autobusem do Zakopanego pod nasz pensjonat. Mielismy dzis o 17:30 autobus do naszego miasta. Matka nie pisala nic. Pewnie nawet nie zauwazyla ,ze mnie nie ma bo dalej plywa w studzience. Zebralismy rzeczy z pensjonatu, oddalismy klucze do recepcji i ruszylismy w stone przystanku. Na autobus czekalismy jakies 10 minu. Weszlismy, pokazlaismy bilety i zajelismy miejsca. Florek cala droge grral w jakises subwłaj serfy czy cos. Gertróda czytala jakies romanse na jakiesjs stornie łat srat , pad czy jakos tak. Ja natomiast oglonadalam jutuba. Nagle wlosy na karku mi sie zjezyly. Na mesenczesze napisal do mnei Marcin, dlaczego nie ma mnie w szkole i dlaczego nei daje znamu zycia. Oczywiscie nie odpisalam, no bo co mialam piweidziec, nie moge sie z nim zagadwac po tej akcji. 

Po dlugich 6 godzinach byimy na miejscu. Gertróda spytala czy sobie dalejk poradze, ale ja od[arlam ze tak. Pojechalm autobusem pod moje osiedle i wrocilam do domu. Nawet sie nie rozp[akowalam i nie przebralam ,od razui padlam na lozko. Szczescie ze w koncu mam to za soba.

Stridłer- miłość i poświeńcenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz