Chapter 1.

7K 318 20
                                    

Orlando,
Floryda, USA.

            Obudziłem się przed dziewiątą. W moim łóżku leżały dwie klubowe panienki. Poprzedniego wieczora był pierwszy w tym sezonie grill. Najlepsza okazja na łatwy seks. Nigdy z tego nie rezygnowałem. Brałem to co oferowano. Lubiłem trójkąty z dwoma kobietami.

- Wstawaj Cindy- powiedziałem do jednej z leżących kobiet- Zabieraj swoje łaszki i znikaj stąd. 

- Może dasz się skusić na poranny trójkącik? - zamruczała Rita, druga z nich- Poprzednia noc była najlepsza.

- Teraz nie mam czasu. Muszę jechać do centrum- wstałem z łóżka, zakładając bokserki- Idę pod prysznic, jak wrócę to ma was nie być. 

          Wszedłem do kabiny, odkręcając wodę. Poranny prysznic był tym, co było mi potrzebne.  Gorąca woda sprawiła, że szybko pojawiła się para. 

- Zabieraj tego śmiecia do kapitana-  usłyszałem jak przez mgłę i poczułem, że wylano na mnie lodowatą wodę. Nie miałem siły iść. Bolał mnie każdy centymetr ciała. Dwóch Afgańczyków wzięło mnie pod ręce i ciągnęło w stronę pomieszczenia, w którym każda sekunda ciągnęła się jak godzina...

- Ja pierdolę!- zakląłem pod nosem. Wspomnienia wracały za każdym razem, kiedy brałem prysznic. Lubiłem gorącą wodę odkąd wyszedłem ze szpitala. Nigdy wcześniej nie dałbym rady kąpać się w takim ukropie, ale od momentu, kiedy godzinami trzymano nas w lodowatej wodzie...- Kurwa, muszę się napić!- wyskoczyłem z kabiny i sięgnąłem po ręcznik. Szybko się wytarłem i założyłem świeże ubranie. Koszulka w kolorze khaki i czarne jeansy były moim ulubionym zestawem. Wyszedłem z łazienki i ogarnęła mnie furia. Rita siedziała na łóżku, czekając na mój powrót- Miało Cię tutaj nie być!

- Nie denerwuj się przystojniaku- powiedziała słodko. Przysięgam, że miałem ochotę ją udusić- Chciałam z Tobą porozmawiać.

- Wypieprzaj stąd Rita. Chyba wyraziłem się jasno?!

- Zanim wyjdę, chce Ci powiedzieć, że mam dla Ciebie propozycję- zaczęła powoli. Zmarszczyłem brwi, nie wiedząc o czym mówiła- Mogłabym być Twoją starą.

- Co Ty pierdolisz?!- huknąłem poirytowany. Nie miałem zamiaru mieć kobiety, a na pewno nie takiej, która jest dziwką.

- Chcę być Twoją kobietą i zaakceptuję otwarty związek, z Twojej strony. Mam tylko jeden warunek, nie możesz pieprzyć innych panienek publicznie- mówiła. Parsknąłem głośnym śmiechem, bo pomyślałem, że to jakiś słaby żart.

- Dobra, pośmialiśmy się. Widzę, że masz niezły dowcip.

- Mówiłam serio Knife- Rita wstała z łóżka podchodząc do mnie. Położyła mi dłonie na barkach i zbliżyła swoją twarz do mojej- Dam Ci taki seks, o jakim marzysz. Nie będzie rzeczy, na które Ci nie pozwolę.

- Wypierdalaj stąd!- chwyciłem ją za dłonie, mocno ściskając. Byłem wściekły do granic możliwości. Pociągnąłem ją w stronę drzwi i wypchnąłem poza nie- Nie chcę Cię więcej widzieć!

           Trzasnąłem drzwiami i skierowałem się w stronę łóżka. Usiadłem przy szafce nocnej i wyciągnąłem z niej fiolkę z lekami. Wyciągnąłem jedną pastylkę i ją połknąłem. Nienawidziłem tego gówna, ale dzięki temu mogłem jakoś funkcjonować. Przymknąłem oczy, żeby się uspokoić. Po kwadransie zszedłem na dół. 

             W kuchni był Mario, który przygotowywał śniadanie. Był niezawodny. W pomieszczeniu siedział Steel i Rope, a obok nich Rick Allen, który został członkiem naszego MC. Z początku nie chciałem się na to zgodzić, bo nie miałem do niego pełnego zaufania, ale po namowach Mai zgodziłem się. Pain nadał mu ksywę Iron. Ruda chciała mieć brata blisko siebie. 

- Wyglądasz jakbyś miał wszystkiego dość- odezwał się Brad.

- Taaa, dokładnie tak się czuję- burknąłem do niego- Mario, jajecznica i kawa.

- Jasne- Włoch kiwnął głową, odwracając się w stronę płyty.

- Cindy i jej koleżanka wyssały z Ciebie wszystkie siły?- zapytał Rick unosząc jedną brew.

- To dziwki- stwierdziłem szybko. Taka była prawda- Tylko do tego się nadają.

- Cindy miał każdy z nas, ta druga jest nowa. Wdraża się- rzucił Rope. Wszyscy parsknęliśmy śmiechem.

- Już się wdrożyła- dodałem- Nie chcę jej więcej widzieć. Uważajcie na nią. 

- Dlaczego?- zapytał zaskoczony Rick- Zaraziła Cię czymś?

- Pierdol się Allen- odwarknąłem- Chciała być moją starą, dając mi luźny układ.

- Nie wierzę- Steel był zdziwiony moją wypowiedzą- Tak Ci powiedziała?

- Taaaa i dodała do tego jeszcze jeden warunek. Miałem nie pieprzyć żadnych panienek publicznie.

- Głupia pinda- stwierdził Rope. Był bezwzględnym skurwielem, nawet dla kobiet.

- Odesłałem ją do diabła- rzuciłem szybko i zabrałem się za jedzenie śniadania.

-----------------------------------

Pierwszy rozdział. Jak zawsze krótki. Co myślicie? Jak się podoba Knife? :)

The Pain Riders MC #3- KnifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz