Rozdział 20

961 61 4
                                    

Pov. Lauren

Wróciłam do domu.
— Camzi! — Krzyknęłam. — Już jestem!
Weszłam po schodach na górę. Światło w jej pokoju było zapalone.
— Camz? — Otworzyłam drzwi, a tam zobaczyłam Dinah głaskającą śpiącą Camilę.
— Zdradzacie mnie? — Udałam oburzoną.
— You tell me, Bitch. – Powiedziała DJ. W jej głosie dało wyczuć się subtelną nutkę wkurwienia. — Zdradzasz ją?
Zrobiłam wielkie oczy.
— Słucham? — Przymrużyłam je.
— Kiedy rozmawiałyście, Camila słyszała jakąś dziewczynę w tle, w dodatku ciągle gdzieś znikasz. Co z tobą? — Zmarszczyła brwi.
— To bardziej skomplikowane, niż myślisz, ale nie zdradzam jej. Wręcz przeciwnie, chronię ją. — Wycedziłam. — Camila jest dla mnie wszystkim.
— Mam nadzieję, że nie kłamiesz. — Powiedziała i zaczesała jeden z kosmyków włosów brunetki za ucho. — Ona naprawdę cię kocha.
— Wiem. — Szepnęłam i usiadłam obok mojej małej księżniczki.
— Mmm, Lauren. — Wymruczała Camila przez sen, najwyraźniej wyczuwając mój zapach, po czym położyła się na moich udach.
Uśmiechnęłam się do niej i delikatnie pocałowałam w czoło.
Dziewczyna dalej spała i najwyraźniej zapomniała, że jest na mnie zła.
— Muszę już spadać. — Powiedziała zmartwiona, patrząc w telefon. — Opiekuj się nią. — Po tych słowach wyszła z pokoju.
Ja natomiast zostałam ze słodkim aniołkiem na kolanach.
Postanowiłam wynagrodzić jej to co dzisiaj zaszło. Ostrożnie ułożyłam jej głowę na poduszce i wstałam.
Zbiegłam na dół.
Jej mama miała przyjechać dopiero o 21, więc miałam dużo czasu.
Posprzątałam dom, zamówiłam pizze, kupiłam kilka pudełek lodów.
Załączyłam Netflixa na telewizorze, a na nim „Zaplątanych".
Kiedy pizza dotarła położyłam ją na szklanym stoliku kawowym w salonie. Postawiłam wszystkie stosowne sosy i zrobiłam świetlny klimacik.
Skończyłam o 14, zostały jeszcze dwie godziny do zmierzchu. Camila prawdopodobnie już dawno się obudziła i nieświadoma mojej obecności w domu, funkcjonowała na górze.
Teraz musiałam to odpowiednio rozegrać.

Lauren:
— Hej
— Możesz zejść na chwilę na dół?
Camila:
— Po co?
Lauren:
— Po prostu zejdź

Po paru sekundach dało się usłyszeć gwałtownie otwierające się drzwi.
— Laur-en? — Dziewczyna rozejrzała się po salonie. — Co to jest?
— Zachowałam się dzisiaj gównianie, ale musiałam wyjść. Daję słowo, że nigdy bym cię nie zdradziła. Nie umiałabym. — Powiedziałam patrząc jej w oczy. — Ale ponieważ stało się, co się stało to postanowiłam jakoś ci wynagrodzić te nerwy i niepewność...
— Lauren, nie wątpię w ciebie. Wiem, że byś mi tego nie zrobiła, ale to było takie dziwne. — Mruknęła. — Z drugiej strony, masz prawo do pewnych prywatnych spraw i nie mogę zajmować ci całego czasu.
— Camzi, ja kocham kiedy zajmujesz mi cały czas. Kocham jak się we mnie wtulasz kiedy śpisz i jak słodko mruczysz moje imię. Kocham kiedy się śmiejesz i czuję się taka wdzięczna, kiedy robisz to przeze mnie. Kocham, że jesteś w swoich uczuciach bezwstydna. Nie udajesz. Jesteś prawdziwa. — Wyznałam.
— To czemu wyszłaś? — Spojrzała na mnie.
— No bo, Carlos wysłał mi SMS'a. — Usiadłam na kanapie.
— I co? — Usiadła obok mnie.
— Muszę handlować dla niego dragami. — Podrapałam się po głowie. — Trzeba spłacić twojego ojca...
— Co?! — Przeraziła się.
— To tylko pare miesięcy. — Westchnęłam. — Nie pierwszy raz ratuję komuś dupę w ten sposób. Znam się na tym.
— Okej, ale przecież krzywdzisz niewinnych ludzi! — Oburzyła się.
— Wolę patrzeć na to jak cały świat umiera, niż jak tobie spływa po policzku, choćby jedna mała łza. — Zmarszczyłam brwi. — Nie pozwolę, żeby ktoś cię skrzywdził.
— Czy naprawdę nie ma innego wyjścia? — Spytała.
— Chyba nie. — Obie posmutniałyśmy i nastała cisza. Bałam się, że Camila nie będzie chciała mnie dłużej znać. Ale po chwili jednak się odezwała.
— Dzięki, Lolo. — Przytuliła mnie. — Nie masz pojęcia, jak bardzo cieszę się z tego, że cię mam.
— Nie martw się Mila. — Objęłam ją. — Zawsze tu będę, żeby cię ochronić.

Czerwone wino || Camren [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz