Rozdział 6

10 0 0
                                    


Popatrzyłam w górę i zobaczyłam Maćka. Chłopak szczerzył się do mnie jak jakiś wariat. Kompletnie nie wiedziałam o co chodzi. Czyżby wpadł na mnie celowo.

-Ładnie to tak wystawiać mojego brata? Chłopak popadł w depresję – Zachichotał wesoło.

-I z czego się tak cieszysz? Chętnie bym z nim poszła, gdyby nie czekała mnie fizyka – Westchnęłam. – A Ty do Dagi idziesz?

-Właściwie to wracam. A z czego się cieszę? Chyba z tego, ze wystawiłaś mojego brata. Pajac zrozumie, że nie może mieć każdej – Miałam ochotę mu przywalić! Co za osioł. Czyli Kuba nie może mieć każdej a on tak? Nieźle mnie zirytował.

-Tutaj nie chodzi o Kubę. Spotkam się z nim kiedy indziej, a teraz idę. Cześć.

Minęłam go i ruszyłam do domu. Byłam zła jak osa. Nie wiem czemu on tak na mnie działał. Czyżby od miłości do nienawiści faktycznie był tylko jeden krok? Rozpierała mnie taka irytacja, że chciałam wyciągnąć telefon i ponownie umówić się z Kubą. Ale zaraz... Ze słów Maćka można było wyczytać, że Kuba jest zawiedziony. A może to tylko Maciej się zgrywał. Sama nie wiedziałam.Weszłam do domu i rzuciłam torbę na ziemię. Po schodach właśnie zbiegało tornado, czyli moja siostra, która po chwili stanęła z ogromnym bananem na twarzy w drzwiach w przedpokoju. Czyżby wszyscy dziś mieli tak wyśmienite humory? Ona, Maciej... i kto jeszcze się pytam? Nawet się nie spostrzegłam, gdy siostra uwiesiła mi się na szyi.

-Jesteś wielka! – Powiedziała całując mnie w policzek –gdyby nie Ty z niemca były but. Kocham Cię – Nie często słyszę te słowa od mojej rodzonej siostry, chyba naprawdę uratowałam jej skórę. – Mogę Ci się jakoś odwdzięczyć? Zrobię co zechcesz serio – Położyła rękę na piersi w geście obietnicy a mi w głowie narodził się szatański wręcz pomysł.

-Fizyka.

-Słucham – Anka wytrzeszczyła oczy.

-Proszę – Wręczyłam jej zeszyt pożyczony od koleżanki – Na jutro ma być cały przepisany, a tymczasem żegnam – Powiedziałam i zostawiłam siostrę z miną, która była bezcenna. Wiedziałam jednak, ze przepisze zeszyt.Wzięłam ponownie kurtkę i wyszłam z domu. Postanowiłam pójść do Kuby.Wspominałam, ze nie znoszę nie odgarniętych chodników? Sprawiają ludziom tyle problemów, jakby tych i tak było mało. Do domu Kotów miałam kawałek, toteż pokonując tą trasę nieźle zmarzłam. Kocham zimę, ale gdy na dworze jest -20 to sprawia to pewne problemy. Wchodząc po schodach do drzwi frontowych domu Kuby niemalże nie poślizgnęłabym się i nie spadła. Fala gorąca zalała moje ciało.Zawsze tak mam, gdy czegoś mocno się wystraszę. Nadusiłam dzwonek i czekałam aż ktoś mi otworzy. Po chwili w drzwiach stanął Maciej. Zdziwił się, gdy zobaczył mnie po drugiej stronie.

-Zastałam Kubę? – Zapytałam uśmiechając się do bruneta,który szerzej otworzył drzwi.

-Właź – Nakazał, a gdy znalazłam się w środku zamknął drzwi.Ściągnęłam kurtkę i buty. Wieszając kurtkę zauważyłam, że w odwiedziny do braci przyszedł Miętus, bo i jego czerwona kurtka wisiała na wieszaku. – Właśnie gramy na Playstation – Wyjaśnił gdy wspinaliśmy się po schodach na piętro.Oprócz Maćka, Kuby, Krzyśka i mnie w domu nie było nikogo, najwyraźniej ich rodzice byli jeszcze w pracy.

-Cześć chłopaki – Powiedziałam wchodząc do pokoju Kuby.Starszy z braci również zdziwił się na mój widok, jednak po chwili jego twarz rozświetlił szczery uśmiech.

-Myślałem, że dziś jesteś zajęta.

-A no miałam być – Powiedziałam krzywiąc się na wspomnie niewydarzeń, które miały miejsce na znienawidzonej lekcji fizyki – Czekało mnie przepisywanie zeszytu, na szczęście Ania uratowała mi skórę.

-Najważniejsze, że dotarłaś – Powiedział Krzysiek wywalając język ze skupienia, gdyż właśnie ogrywał Kubę, który chwilowo się zagapił.

-A ja proponuję zamówić pizze – Wtrącił się Maciej i sięgnął po telefon do kieszeni.

Postanowiliśmy sobie zrobić z chłopakami mały turniej.Objedzeni pizzą i opici colą wyładowywaliśmy swoje frustracje na grze.Przyznam, ze szło mi całkiem nieźle, Najsłabszym ogniwem z naszej czwórki okazał się Krzysiek, który po kilku przegranych postanowił się poddać demonstrując wszystkim fakt, że jest obrażony. Mimo to bawiłam się świetnie.Cały czas bałam się jednak o to, czy Ania wykona moją prośbę toteż zachowawczo po dwóch godzinach wspaniałej zabawy postanowiłam wrócić do domu.

-Na pewno mam Cię nie odprowadzać? – Zapytał Maciej, gdy ubierałam się w przedpokoju.

-Dam sobie radę – Zapewniłam go zakładając czapkę.

-Ale jest ciemno – Spojrzał niepewnie przez oko.

-Nie pierwszy i nie ostatni raz pójdę o takiej porze do domu, a Ty lepiej pamiętaj o jutrzejszym treningu. Po zjedzeniu 5 kawałków pizzy nie polecisz daleko – Zaśmiałam się po czym wyszłam z jego domu.Zapomniałam jednak o śliskich schodach i z impetem z nich spadłam. Maciek,który nie zdążył zamknąć jeszcze drzwi był świadkiem całej tej sytuacji. Z początku się śmiał, jednak gdy zauważył, że nie mogę się podnieść podszedł do mnie.

-Wszystko w porządku? – Zapytał.

-Boli! – Wskazałam na swoją kostkę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 26, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zośka i skoczkowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz