Rozdział 3

15 1 0
                                    


Następnego dnia obudziłam się dosyć wcześnie..no okej Anka mnie obudziła .Po jaką cholerę ona wstaje o 7 ? Czemu ja nie wstaje o 7 ? Proste . Na zgrupowanie wyjeżdżaliśmy o 10 czyli spokojnie mogłam sobie jeszcze pospać ..no ale Anuś musiała wstać .Czasami mnie denerwowała ,ale mino kilku kłótni  i innych zainteresowań byłyśmy naprawdę zżyte  i jedna poszłaby za drugą w ogień . W końcu jesteśmy rodzeństwem , już pominę że bliźniaczkami ,ale rodzeństwo powinno się trzymać razem choćby nie wiadomo co się działo . I tak właśnie jest z nami .

  Spokojnie leżałam sobie jeszcze w moim pokoju , gdy po raz kolejny tego poranka wpadła Anka . 

-Zośka ! –ignorowałam ją –Zośka ! –znowu zero reakcji-ZOŚKA ! –rzuciła się obok mnie na łóżko z tym że coś jej nie wyszło i zrzuciła mnie na podłogę. Ona tego nie zauważyła i szukała mnie po całym łóżku.

-Zośka ? Zośka ? Gdzie jesteś ? Zooośka no ! Gdzie jesteś ?

-Na dole.

-Gdzie ?

-Sama mnie zepchnęłaś a teraz co ?

-Rany ! Tutaj jesteś ! –czasami rozwalała mnie jej inteligencja . Nie Anka nie była głupią osobą, czasami sprawiała takie wrażenie, tak jak ja sprawiam wrażenie nieśmiałej i małomównej .Nic mylnego . Zależy jaki mam dzień, na ogół zagadam wszystkich ...podobno. Powoli wstałam z podłogi , chociaż jakby tak dłużej poleżeć można by powiedzieć że jest wygodna ..ale zdecydowanie wolę moje łóżko które chwilowo okupuje Anka.

-Przesuń się kawałek .

-Po co i tak musisz się zbierać.

-Nic nie muszę. Jest po siódmej posuń się !

-A niby o której jedziecie ?

- O 10 .Anka ! To moje łóżko .

-Wstaję już wstaję. A tak na marginesie to twój zegarek źle idzie . Jest w pół do dziewiątej . Nie zdążysz ! –pokazała mi język i wybiegła z mojej sypialni .Rzuciłam w nią poduszką i trafiłam w nogę.

-Zdążę ! –ja miałabym nie zdążyć ? Nawet jeśli wstałabym kilka minut przed wyjściem i tak bym zdążyła . Tym też się różnimy z Anią . Ona potrzebuje spędzić mnóstwo czasu w łazience ,a mi wystarczy kilka minut . Nie zwracam uwagi na wygląd ? Zwracam tylko w trochę mniejszym stopniu .

Szybko wykonałam wszystkie poranne czynności  i już z rzeczami zbiegłam do kuchni . Rodziców  już nie było . Co było raczej jest zrozumiałe . Wtorek  kilka minut po dziewiątej  czyli są w pracy . Anka siedziała przy stole i jadła śniadanie . Ja chwyciłam jabłko pożegnałam się z siostrą i poszłam w stronę skoczni skąd mieliśmy odjechać na zgrupowanie . Po kilkunastu minutach w końcu dotarłam  na miejsce zbiórki . Przed skocznią byłam tylko ja ,Maciek i przyklejona do niego Daga . Powiedziałam im 'cześć' , odeszłam kawałek i zaczęłam jeść moje 'śniadanie ' .

-Smacznego Zośka !

-Dzięki Kamil ! – obok mnie pojawił się Stoch  .

-Pełnowartościowe śniadanie się je a nie jakieś jabłka co ta ma być  ?

-Jabłko ? –głupio się pyta .

-Widzę przecież . Nawet nie będę Ci truł co masz jeść, a czego nie . –obok nas zaczęło się pojawiać coraz więcej osób . Sztab szkoleniowy ,Łukasz ,Stefan Dawid, Krzysiek , Rafał i Marcin  o dziwo Daga w końcu się odkleiła od Maćka i ten dołączył do nas .

-Wszyscy ? Wszyscy są wsiadajcie do busa . –i tak zrobiliśmy . Miejsce obok mnie zajął Maciek . Gdy ruszyliśmy włożyłam słuchawki do uszu , jednak nie zbyt długo mogłam nacieszyć się słuchaniem muzyki .

-Zosia... no ale czy ty musisz słuchać muzyki ?

-A chcesz coś konkretnego  ?

-Nie . Chociaż możesz mi dać jedną słuchawkę . – podałam mu jedną słuchawkę i miałam nadzieję że nie będzie dużo gadał i tak też się stało . Chyba zasnął . I dobrze . W końcu dojechaliśmy na miejscu byli już Niemcy i Norwegowie ,nie powiem  chyba byli zdziwieni że mnie widzą ,chociaż już nie pierwszy raz się wszyscy spotykamy . Może myśleli że już się poddałam ? No niestety panowie . Zgrupowanie czas zacząć .

                                    

                                                 Kilka dni później

Ostatni dzień zgrupowania dzisiaj wieczorem już wracamy do Zakopanego, trochę szkoda w końcu na takich zgrupowaniach zawsze jest mnóstwo śmiechu pomiędzy treningami . No właśnie treningi ,czasami miałam dosyć . Ale przecież ja się nie poddaję nie ma takiej opcji ,co by się nie działo nie zrezygnuję ze skoków bo to moje życie , Anka ma taniec , ja mam skoki . I jest dobrze .

Ostatni dzień minął strasznie szybko i nim się obejrzeliśmy znowu wsiadaliśmy do busa . O dziwo tym razem Maciek nie usiadł obok mnie ,chyba dlatego że cały czas rozmawiał z Dagą przez telefon . Zajęłam miejsce przy oknie i trochę się zamyśliłam .

-BU ! –przestraszyłam się  i spojrzałam kto jest na tyle inteligentny żeby mnie straszyć . Krzysiek no w sumie mogłam się tego spodziewać  . –Przestraszyłem Cię ! –zaśmiałam się ,no bo jak tutaj się nie śmiać jak widzi się jego uśmiechniętą twarz ?

-Tak przestraszyłeś mnie . –dalej nie mogłam powstrzymać śmiechu . Usiadł obok mnie z obrażoną miną .

-Wszyscy się ze mnie śmiejecie .Ale nie umiem się na Ciebie gniewać . –wyciągnął słuchawki  z kieszeni i tyle go słyszałam . Sama też wsłuchałam się w muzykę lecącą z mojego iPoda . W końcu  dojechaliśmy do Zakopanego . Pożegnałam się z wszystkimi zabrałam swoje rzeczy i szybkim krokiem skierowałam się do domu .

Zośka i skoczkowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz